[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uścisku tyle małych rączek i nóg, ile tylko zdołał. To są jego siostrzeńcy. Dotychczas nie
dane mu było z nimi się zaprzyjaznić, ale, jak się wydaje, dzieciaki nie miały uprzedzeń
matki.
- Wasza mama dobrze zniosła operację - odparł. - Jeżeli wszystko będzie w porządku, karetka
przewiezie jÄ… do szpitala w Bay Beach i wtedy sami jÄ… odwiedzicie.
Właściwie mogli ją przewiezć do Bay Beach jeszcze dziś, ale Anna nie wyraziła na to zgody.
Oznajmiła, że chce poczekać na wyniki badań i w spokoju wszystko przemyśleć. I
przygotować się na najgorsze, jeśli to najgorsze się wydarzy.
Proszę cię, Boże, tylko nie to, powtarzał w duchu Jonas, pocieszając się jednocześnie, że nie
ma powodu obawiać się najczarniejszego scenariusza. Zmusił się, by o tym nie myśleć.
- Podobno Em robi grzanki? - zapytał, siląc się na uśmiech.
- Tak. Właśnie wróciła - odparł Sam. - Musiała zająć się jakimś farmerem, któremu krowa
przygniotła stopę. Kiedy obudziliśmy się, przyszła do nas pielęgniarka i kazała być cicho, aż
się obudzisz. Ale potem przyszła Em i powiedziała, że jesteś leniuchem. No to przyszliśmy tu
cię obudzić.
- Czyż Em nie jest wspaniała! - Jonas roześmiał się od ucha do ucha i odrzucił okrycie. W
głębi duszy czuł się winny. Emily pracuje, a on śpi. Ma aparat telefoniczny przy łóżku,
pomyślał. Wprawdzie drugi jest w holu, ale jeśli już po pierwszym sygnale podniosła
słuchawkę, mógł go nie słyszeć. To trzeba zmienić.
- Wiesz, mamy dżem truskawkowy, malinowy i marmoladę - rzekła z przejęciem Ruby. -
Bernard najbardziej lubi marmoladę, a Robby upaćkał się dżemem truskawkowym.
- Wyobrażam sobie!
- Chodz, wujku!
- Poczekajcie, aż się ubiorę.
Ale najwyrazniej nie było mu to pisane.
- Grzanki gotowe! - zawołała Emily i ubrany w piżamę Jonas został z triumfem pociągnięty
do kuchni.
W progu zatrzymał się, urzeczony niezwykłą atmosferą tego, co zobaczył. Emily trzymała w
ramionach Robby'ego i zanosiła się śmiechem, patrząc na jego umorusaną buzię. Bernard, o
dziwo, zapomniał o drzemce i węszył wokół, znęcony zapachem grzanek. Jonasowi jednak
nie dane było długo stać bezczynnie. Niespodziewanie Robby znalazł się w jego ramionach.
- Potrzymaj go chwilę. Muszę znalezć jakiś mały ręcznik - powiedziała Emily. - Piękna
piżama - zauważyła, mierząc go uważnym wzrokiem.
Piżama była uszyta z jedwabiu ozdobionego maleńkimi pandami. Prezent od pewnej
przyjaciółki...
Do licha! Czuł, że się czerwieni.
Dzieciaki zaczęły chichotać.
- Nie wiedzieliśmy, że wujkowie też mogą mieć pandy na piżamach - oznajmiła z powagą
Ruby.
Jonas porwał ją do góry i po chwili miał już na rękach dwoje dzieci.
- Jeśli chodzi o tego wujka, wszystko jest możliwe. Nie ma takiej rzeczy, której nie potrafiłby
zrobić.
- Zmienić pieluszki też potrafisz? - zakpiła Emily, a Jonas wykrzywił się komicznie.
- To umiejętność wymagająca studiów - odparł. -Musiałem zostać chirurgiem, żeby się
nauczyć zakładać plastry. Trzeba wielu lat praktyki, abym mógł uzyskać dyplom z pieluch.
- I odrobiny zwyczajnej odwagi. - Zmiała się z niego i to zbiło go z tropu. Była taka...
nadzwyczajna.
Em jest nadzwyczajna, pomyślał, obserwując, jak wyciera Robby'ego maleńkim
ręczniczkiem. Miała na sobie dżinsy i T-shirt, włosy splecione w warkocz, a na twarzy ani
odrobiny makijażu, i była przepiękna!
Tak bardzo jej pragnÄ…Å‚...
A ona odepchnęła go, ponieważ obawiała się, że mógłby ją zranić. Nie to nie, powiedział
sobie, siadając do śniadania. Ta pani nie chce ciebie, Jonas. Mógłbyś skomplikować jej życie,
a ostatnią rzeczą, której pragniesz, to komplikować życie komukolwiek.
Nieprawdaż?
Hm.
ROZDZIAA SIÓDMY
Wyniki badań nadeszły jeszcze tego samego dnia i były bardzo dobre. Jonas wracał z
Blairglen szczęśliwy i rozpromieniony, jakby ktoś podarował mu cały świat.
Kiedy zatrzymał się przed ośrodkiem, Emily skończyła właśnie popołudniowy dyżur i
wychodziła do domu. Na jej widok rozpromienił się jeszcze bardziej. Nie mógł się doczekać,
kiedy podzieli się z nią wspaniałą nowiną.
Nagle w cieniu werandy zauważył jakiegoś mężczyznę, który wyglądał na kogoś, kto czeka
bardzo długo i kto jest gotów czekać jeszcze dłużej. Po chwili Jonas rozpoznał w nim Jima,
szefa straży pożarnej, którego spotkał dzień wcześniej w szpitalu i który dzielił z nim jego
niepokój. Pomyślał, że ten człowiek, tak samo jak Em, zasługuje na to, aby teraz dzielić z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl