[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na siłę Markowi Darcy'emu jak łyżeczka szpinaku niemowlęciu. Wyjadę za granicę albo coś
w tym rodzaju. 8 wieczorem. Wychodzę na kolację. Odkąd znów jestem sama, szczęśliwe
małżeństwa zapraszają mnie do siebie we wszystkie sobotnie wieczory i sadzają naprzeciwko
coraz bardziej przerażających okazów wolnych mężczyzn. Jest to bardzo miłe z ich strony i
naprawdę to doceniam, ale czuję się przez to jeszcze bardziej przegrana i samotna - chociaż
Magda mówi, że powinnam pamiętać, że samotność jest lepsza od posiadania cudzołożącego,
myślącego penisem męża. Północ. O rany. Wszyscy starali się podnieść na duchu dzisiejszego
wolnego mężczyznę (trzydzieści siedem lat, świeżo rozwie-* Diana Dors (1931-1984) -
seksbomba brytyjskiego kina lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. 162
dziony, przykładowy pogląd: "Naprawdę uważam, że Michael Howard* jest krytykowany
niesłusznie"). - Nie wiem, na co narzekasz - pocieszał go Jeremy. - Mężczyzni stają się z
wiekiem coraz bardziej atrakcyjni, a kobiety coraz mniej, więc te wszystkie dwudziestki,
które nawet by na ciebie nie spojrzały, gdy miałeś dwadzieścia pięć lat, teraz będą się o to
prosie. Siedziałam ze spuszczoną głową i trzęsąc się w środku, rozwścieczona ich uwagami o
kobiecym terminie przydatności do użycia i życiu jako zabawie w komórki do wynajęcia, w
której dziewczyny nie mające komórki/mężczyzny, kiedy urwie się muzyka/skończą
trzydziestkę, wypadają z gry. Grr! I co jeszcze? - O tak, całkowicie się zgadzam, że lepiej
mieć młodszego partnera - wypaliłam beztrosko. - Faceci po trzydziestce są strasznie nudni z
tymi swoimi kompleksami i obsesyjnym lękiem, że wszystkie kobiety chcą ich zaciągnąć do
ołtarza. Ostatnio interesuję się wyłącznie mężczyznami tuż po dwudziestce. Są dużo lepsi w...
no wiecie... - Naprawdę? - spytała Magda, trochę za bardzo skwapliwie. - Skąd... - Ty się
nimi interesujesz - wtrącił Jeremy, piorunując Magdę wzrokiem - ale oni nie interesują się t o
b ą. - Przepraszam bardzo. Mój obecny chłopak ma dwadzieścia trzy lata - odparłam słodko.
Wszystkich zamurowało. - W takim razie - powiedział po chwili Alex, uśmiechając się
złośliwie - może przyprowadzisz go do nas na kolację w następną sobotę? Cholera. Skąd ja
wytrzasnę dwudziestotrzylatka, który w sobotę wieczorem będzie chciał jeść kolację ze
szczęśliwymi małżeństwami, zamiast łykać w dyskotece skażone pigułki ekstazy? * Michael
Howard - minister spraw wewnętrznych w rządzie Johna Majora. 163
15 września, piątek
57 kg, jedn. alkoholu O, papierosy 4 (bdb), kalorie 3222 (ohydnie rozmiękłe kanapki z bufetu
kolejowego), minuty poświęcone na układanie w głowie wymówienia z nowej pracy 210.
Uch! Okropna konferencja z szefem-tyranem Richardem Finchem. - Kible w Harrodsie po
funcie za sik. Myślę: bajkowe toalety. Myślę: Frank Skinner i sir Richard Rogers* w studiu na
futrzanych sedesach, monitory w poręczach, pikowany papier toaletowy. Bridget, ty robisz
drugi biegun. Myślę: północ. Myślę: młodzi bezrobotni, szlifowanie bruków, transmisja na
żywo. - Ale... ale... -wyjąkałam.
- Patchouli! - krzyknął Richard, na co leżące pod jego biurkiem psy obudziły się i zaczęły
szczekać. - Co? - wrzasnęła Patchouli, ubrana w zrobioną szydełkiem minispódniczkę,
pomarańczową nylonową bluzkę ze ściegami na wierzchu i miękki słomkowy kapelusz. Jakby
rzeczy, które nosiłam jako nastolatka, były świetnym dowcipem. - Gdzie jest nasz wóz
transmisyjny?
- W Liverpoolu.
- Liverpool, Bridget. Transmisja spod Bootsa w centrum handlowym, na żywo o piątej
trzydzieści. Daj mi sześciu młodych bezrobotnych. Kiedy wychodziłam na pociąg, Patchouli
zawołała niedbale: - Aha, Bridget, to nie Liverpool, tylko Manchester, kumasz? 4.15 po
południu, Manchester. Młodzi bezrobotni, których zaczepiłam: 44, młodzi bezrobotni, którzy
zgodzili się udzielić mi wywiadu: 0. * Sir Richard Rogers - architekt brytyjski, autor
projektów Centrum Pompidou w Paryżu (wspólnie z R. Piano), budynku Lloydsa w
londyńskim City i siedziby telewizji Channel 4. 164
7 wieczorem, pociąg Manchester-Londyn. Uch! O 4.45 biegałam w panice między
betonowymi kwietnikami, bełkocząc: "Przeszam, jesteś bezrobotny? Nie szkodzi. Dzięki!"
- To co robimy? - zapytał kamerzysta, nawet nie próbując udać zainteresowania. - Młodych
bezrobotnych - odparłam wesoło, bo nagle mnie oświeciło. - Zaraz wracam! Kiedy dopadłam
bankomatu za rogiem, w mojej słuchawce odezwał się Richard: "Bridget, gdzie są, kurwa,
młodzi bezrobotni?" O 5.20 sześciu młodzieńców podających się za bezrobotnych stało w
równym rządku przed kamerą z nowiutkimi dwudziestofuntówkami w kieszeniach, a ja
miotałam się wokół nich, zawstydzona przynależnością do klasy średniej. O 5.30 usłyszałam
sygnał audycji, a potem wrzask Richarda: ,,Wybacz, Manchester, rezygnujemy z was". - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl