[ Pobierz całość w formacie PDF ]

twoi rodzice wtrącali się w nasze życie - to tak, jestem uparty. Tak czy
inaczej, klamka zapadła i dyskusja jest bezprzedmiotowa. Przerywam studia, a
ty nie będziesz pracować w Macy's. Masz jeszcze jakieś pytania? - Wiedział, że
ją upokarza, ale uważał, że na to zasłużyła.
- Mam mnóstwo pytań - odparła Jennifer. - Ale widzę, że nie ma sensu ich
zadawać. Zastanawiam się, czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo jesteś
podobny do swego ojca.
- Zostaw w spokoju mojego ojca - krzyknął. - Jeśli ktoś ma prawo go
krytykować, to tylko ja. A poza tym wcale nie jestem do niego podobny.
Kopnięciem zamknął drzwi sypialni. Przez chwilę stał na środku dużego pokoju i
zastanawiał się, czym mógłby rzucić. Zamiast jednak zrobić coś głupiego,
skończył się ubierać i wysuszył włosy. Uspokoiwszy się nieco, postanowił
pogodzić się z żoną. Nacisnął klamkę i ze zdumieniem stwierdził, że drzwi
sypialni są zamknięte na klucz.
- Jennifer! - usiłował przekrzyczeć grający telewizor. - Wychodzę, żeby coś
zjeść. Może poszłabyś ze mną.
- Nie krępuj się - zawołała przez drzwi. - Chcę być przez chwilę sama.
Adam mógłby przysiąc, że płacze, i poczuł się winny.
- Jennifer, otwórz drzwi - błagał. Telewizor nie przestawał grać. - Proszę
cię, otwórz drzwi.
Wciąż nie było odpowiedzi. Adama znów ogarnęła złość. Odsunął się i wpatrywał
się w drzwi. Przez moment wydały mu się symbolem wszystkich jego problemów.
Bez zastanowienia zamachnął się i kopnął w nie z całej siły. Drewno wokół
zamka puściło i drzwi otworzyły się gwałtownie, uderzając w ścianę sypialni.
Jennifer skuliła się w samym rogu kanapy.
Adam spostrzegł, że trzęsie się ze strachu, i natychmiast zrobiło mu się
głupio.
- To już nie takie drzwi jak kiedyś - rzucił bez sensu i spróbował się
roześmiać.
Jennifer nie odpowiedziała. Adam zajrzał za drzwi. W miejscu, gdzie klamka
uderzyła w ścianę, odpadł kawałek tynku.
- Hm, to było głupie - powiedział, siląc się na wesołość. - Proszę cię,
chodzmy coś zjeść.
Jennifer pokręciła przecząco głową.
Adam rozejrzał się niepewnie, zażenowany swoim napadem złego humoru.
- W porządku - powiedział miękko. - Wrócę niedługo. Jennifer skinęła głową,
ale się nie odezwała. Patrzyła, jak wychodzi z sypialni, a potem usłyszała,
jak przekręca klucz w drzwiach wyjściowych. "Co się z nami dzieje" -
zastanawiała się. Adam zachowywał się zupełnie inaczej niż zwykle. Nigdy nie
był gwałtowny, a ją przemoc przerażała. Czy ta ciąża miała zmienić wszystko w
ich życiu?
Rozdział szósty
Wspinając się na trzecie, ostatnie piętro kamienicy, w której mieszkała Cheryl
Tedesco, Jennifer była przerażona. Uważała, że dom, w którym sama mieszka,
jest dość obskurny, ale w porównaniu z tym budynkiem wydawał się pałacem. W
korytarzu koczowało kilku pijaczków - Jennifer miała nadzieję, że to nie
lokatorzy.
Sprawdziła numer na drzwiach mieszkania Cheryl i przez moment wahała się,
zanim zapukała. Po chwili usłyszała szczęk zamków i odgłos zdejmowanego
łańcucha. Wreszcie drzwi się otworzyły.
- Cześć! Wejdz, proszę - powitała ją Cheryl. - Przepraszam, że to tak długo
trwało. Mój tata uparł się, by założyć wszelkie możliwe zamki.
- To chyba nie najgorszy pomysł - stwierdziła Jennifer i szybko weszła do
środka. Rozglądała się po zaniedbanym mieszkaniu, podczas gdy Cheryl kończyła
się ubierać w łazience.
- Mam nadzieję, że zastosowałaś się do wskazówek lekarza - zawołała wiedząc,
że tego dnia aż do zabiegu Cheryl nie wolno nic jeść ani pić, co najwyżej
odrobinę wody.
- Nie miałam nic w ustach - odkrzyknęła dziewczyna. Jennifer przestępowała z
nogi na nogę. Nie chciała siadać, bo miała wrażenie, że wszystko w tym budynku
jest brudne. Pomysł, by towarzyszyć Cheryl, coraz mniej się jej podobał, ale
nie mogła się teraz wycofać. Przynajmniej będzie miała okazję poznać tego
osławionego doktora Foleya. Co prawda nie była jeszcze gotowa, by
przeciwstawić się Adamowi w kwestii wyboru lekarza. Pogodzili się jakoś
ostatniej nocy, ale ciągle niepokoiła ją myśl, że Adam ma rzucić medycynę.
Trzymała kciuki, by rozmowa w Arolenie zakończyła się fiaskiem.
- Jestem gotowa - oznajmiła Cheryl, wychodząc z sypialni. Na ramieniu miała
torbę z osobistymi rzeczami. - Komu w drogę, temu czas.
Najtrudniejszy odcinek drogi do Kliniki Juliańskiej stanowiło zejście po
schodach. Musiały uważać, aby się nie potknąć i przemknąć jakoś obok
pijaczków. Cheryl nie przejmowała się włóczęgami. Stwierdziła, że gdy dozorca
się obudzi, to ich przegoni.
Doszły do stacji metra przy Lexington Avenue i wsiadły do pociągu numer 6
jadącego do Sto Dziesiątej Ulicy. Z początku okolica nie była zbyt przyjemna,
ale zmieniała się szybko w miarę jak zbliżały się do kliniki. Przygotowując
plac pod budowę szpitala, wyburzono wiele domów. Był to nowoczesny
piętnastopiętrowy wieżowiec ze szklaną elewacją, w której odbijały się
okoliczne dziewiętnastowieczne kamienice. W promieniu kilometra wszystkie domy
zostały odnowione, otynkowane i pomalowane, tak że wyglądały jak nowe. Jeszcze
kilometr dalej przed wieloma budynkami stały rusztowania, co wskazywało, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl