[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kiedy jej ojciec wracał późno do domu, marzyła, aby
matka stawiła mu czoło, wszczęła awanturę, okazała
wściekłość, postawiła ultimatum. W żadnym razie nie
powinna się zgadzać, aby dalej sypiał z kochanką.
Tymczasem Honoria ani razu nie dała po sobie poznać,
że jest zdenerwowana. Kobiety z towarzystwa w ta-
kich wypadkach idą na zakupy, ekstrawagancko wyda-
ją pieniądze, pocieszają się drogimi, lecz zupełnie
pozbawionymi znaczenia przedmiotami.
Gdy usiłowała opowiedzieć Lloydowi o swoich
uczuciach lub wyrazić niezadowolenie z takiego czy
innego powodu, zawsze ją lekceważył, puszczał jej
słowa mimo uszu, przypominał jej, że nosi nazwisko
Freemont i powinna dbać o odpowiedni poziom.
– Kay, masz mi coś do powiedzenia? Śmiało, zamie-
niam się w słuch.
Koncentrował się wyłącznie na Kay. Utkwił wzrok
w jej twarzy, ręce położył na udach. Nie mogła przestać
myśleć o tym, że przyszła pani Scofield będzie wyjąt-
kową szczęściarą. Pod warunkiem, że zgodzi się prze-
prowadzić na Alaskę.
– Dobrze. Poczułam się zraniona, kiedy odrzuciłeś
moją propozycję na Empire State Building. Nie mam
zwyczaju zaciągać do łóżka przypadkowo napotka-
nych mężczyzn. Myślę, że powinieneś mieć tego
świadomość.
– Nigdy nie przyszło mi do głowy, że mogłabyś się
tak zachowywać.
68
Lori Wilde
– Z pewnością pomyślałeś, że jestem okropna, bo
chcę zdradzić swojego faceta.
– Wcale tak nie pomyślałem.
– Pomyślałeś.
Pogroził jej palcem.
– Tylko mi nie wmawiaj, co sobie pomyślałem.
– Więc co ci wtedy przyszło do głowy?
– Uznałem, że choć jesteś ,,praktycznie zaręczona’’,
twój związek przeżywa poważny kryzys. W innym
wypadku nie bylibyśmy sobą tak bardzo zaintereso-
wani.
– No i?
– No i pomyślałem, że jesteś piękną, seksowną
kobietą, ewidentnie nieszczęśliwą w życiu osobistym
i nie uzyskującą od swojego partnera tego, co jej się
należy.
Trafił w samo sedno. Czyżby aż tak łatwo było ją
przejrzeć, czy też on należał do wyjątkowo uważnych
obserwatorów?
– Myślę, że jesteś sfrustrowana i rozczarowana,
a w dodatku poszukujesz dla siebie czegoś wyjąt-
kowego.
Pochyliła głowę. Nie czuła się komfortowo w sytua-
cji, w której ktoś analizował jej życie, na dodatek tak
precyzyjnie.
Wyciągnął rękę i podsunął dłoń pod brodę Kay, aby
unieść jej głowę.
– Chcę, abyś wiedziała, że jesteś dla mnie kimś
wyjątkowym, Kay.
– Quinn, ty szukasz żony, a ja jestem ostatnią
Cudowne przebudzenie 69
osobą, która byłaby zainteresowana ślubem z kimkol-
wiek.
– Dobrze wiesz, że jestem dość prostym facetem.
Biorę życie takim, jakie jest. Niczego nie oczekuję od
ludzi.
– Wobec tego dlaczego odrzuciłeś mnie w Nowym
Jorku?
– Nic się nie zmieniło od chwili, w której ci to
wyjaśniałem. Nie wpycham się między ludzi. Przede
wszystkim musiałaś się uwolnić od Lloyda. Teraz jesteś
tu ze mną, oficjalnie wolna i wszystko się może zdarzyć.
Wszystko.
Właśnie to chciała usłyszeć. Tego się obawiała
najbardziej. Przyjeżdżając na Alaskę, nastawiła się na
nowe doświadczenia. Jeśli ktoś taki jak Quinn nie zdoła
doprowadzić jej do orgazmu, uchronić jej przed życiem
w świecie fantazji seksualnych, to kto to zrobi?
Quinn zawiózł Kay do hotelu Jake’a. Wybrali się
tam pożyczonym kombi, na miejscu wręczył jej klu-
czyki. Chciał ją odprowadzić do drzwi wejściowych,
aby się nie pośliznęła na śniegu, lecz zaskoczyła go
propozycją przechadzki po mieście.
– Potrzebne mi to do reportażu – wyjaśniła.
Dotarli na koniec kilometrowej długości drogi, koń-
czącej się przy pomoście cumowniczym dla statków,
które docierały tam latem. Większość sklepów za-
mknięto na zimę. Wyjątkiem były punkty Long Bear
i MacKenzie. Zaprowadził ją do KCRK, należącej
do jego rodziców lokalnej rozgłośni radiowej. Tam
70
Lori Wilde
pomachali zasiadającemu za dźwiękoszczelną szybą
Liamowi Kilstromowi. Minęli miejscowy ośrodek re-
kreacyjny i dotarli do kościoła, gdzie odbywały się
zajęcia kółka krawieckiego. Wreszcie znaleźli się przy
barze Happy Puffin, w którym zgromadziła się połowa
społeczności miasta, gdyż właśnie organizowano tam
wieczór konkursów. Druga połowa populacji najpraw-
dopodobniej wybrała się do wielkiej sali barowej u Ja-
ke’a lub obok, do restauracji Paradise Diner.
Quinn nie do końca rozumiał, co zaszło u niego
w domu. Czy Kay przyleciała na Alaskę po to, aby
przeżyć z nim romans, czy też nie? Pragnęła go równie
mocno, jak on jej. Dostrzegał w jej oczach pożądanie,
widział, jak bardzo jest podekscytowana jego blisko-
ścią. Jednak coś nie pozwalało jej zbliżyć się do niego.
Z najwyższym trudem powstrzymywał się od doty-
kania jej, odsuwania kosmyka włosów z jej policzka,
brania jej za rękę. Pragnął ją pieścić, wziąć w ramiona
i już nie puszczać.
Wiedział jednak, że gdyby przestał się hamować,
popełniłby błąd. Musiał zachować ostrożność. Kay nie
była dobrą kandydatką na partnerkę w długotrwałym
związku. Nie chciał, aby ich relacje zakończyły się
obustronnym rozczarowaniem. Wbrew rozsądkowi
pragnął jednak się z nią kochać.
Wciągnął do płuc potężny haust powietrza. Nie
przypominał sobie, aby jakaś kobieta kiedykolwiek
wywarła na nim tak wielkie wrażenie. Obawiał się, że
wszystko popsuje, postąpi niewłaściwie, spłoszy to, co
się między nimi rodziło.
Cudowne przebudzenie 71
Kay zatrzymała się na drewnianym tarasie, ode-
tchnnęła głęboko zimnym powietrzem i popatrzyła na
otaczające miasteczko majestatyczne góry.
– Pięknie tu – mruknęła. – Ten widok zapiera dech
w piersiach. Wierz mi, nie miałam pojęcia, co tu
zastanę.
– Dla mnie to codzienny widok. – Uśmiechnął się.
– Tak tu cicho, nie ma brudu, żebraków. Wiesz co,
ten spokój to dla mnie cos zupełnie nowego. Jak ty to
wytrzymujesz? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl