[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiem, co miałaś na myśli, ale jestem przekonany, że
między nami nie może być mowy o grze. Porozmawiaj ze
mną i nie udawaj, że nigdy nie wypowiedziałaś tych słów.
Katha westchnęła mimo danego sobie przyrzeczenia, że
nie będzie tego robić.
– Vince, jestem zmęczona. To był bardzo długi dzień, a
teraz marnujemy noc. Potrzebuję trochę snu. Może po
prostu podłączymy drukarkę do modemu i damy sobie
spokój? Jestem naprawdę wyczerpana.
„Cholera! – pomyślał. – Nie ma zamiaru powiedzieć, o
co jej chodziło". Przynajmniej nie teraz. Ale nic nie
zostało wyjaśnione i nie wolno o tym zapominać. Odłoży
to, ale z pewnością wkrótce wyjaśni dokładnie.
– Dobrze, Katho. Tak zróbmy. Wkrótce odejdę, abyś
mogła się przespać. Za kilka minut nie będzie mnie tutaj.
„Nie musiał mówić tego tak radośnie" – pomyślała
Katha. To, że był tu, nie było dla niej wcale przykre. Te
pocałunki były... Och, Boże, po prostu niesamowite!
Przerażenie ją ogarnęło, gdy uświadomiła sobie, jak je
odwzajemniała, ale były podniecające i... Lepiej będzie,
jeżeli zacznie myśleć o czymś innym.
– W porządku, widzę już. Chodź za mną.
– Twój tato musi być niezłym śpiochem. Czy jesteś
pewna, że mu nie przeszkadzamy? A może wytłumaczyłaś
mu, że tu będę?
– Nic mu nie mówiłam. Nie obudzi się. – Przeszła przez
kuchnię.
Idziemy?
– Tak. – To następna sprawa, którą musi wyjaśnić. Było
coś dziwnego w niechęci Kathy do mówienia o ojcu.
Jeżeli byli wspólnikami w firmie Logan & Logan, czy nie
powinien on wiedzieć, co się działo? Były to jednak
prywatne sprawy Kathy i na ten teren wstęp był surowo
wzbroniony.
„Wszystko w swoim czasie, Santini – powiedział sobie.
– Nie bierz tego tak poważnie".
– Jestem zaraz za tobą, Katho. Niełatwo się mnie
pozbyć. Przylepiam się do ciebie jak klej.
„Jaka słodka myśl – marzyła. – Są jak dwa groszki w
strączku. Ach, daj spokój, Katho".
Jej biuro znajdowało się w końcu holu i Vince domyślał
się, że duży pokój, który minęli, był sypialnią. Wyjął z
marynarki mały czytnik i zgodnie z instrukcjami, które
otrzymał od Tandera, włożył srebrny dysk wielkości
monety dwudziestopięciocentowej do wejścia modemu.
– Zrobione – powiedział.
– To tyle? Równie dobrze ja mogłam to podłączyć.
Vince potrząsnął głową.
– Ja za to odpowiadam. Zaczynając od jutra, zatrzymuj
wszystkie wydruki, które przejdą przez twój modem.
– Dobrze, Vince. Czy zastanawiałeś się jeszcze nad
tym, co powiedział Tander? Że może to być zabawa dzieci
lub coś równie nieszkodliwego?
– Nie, on przedstawił swój punkt widzenia. Ja to
odrzuciłem. Na tym koniec. – Vince udał, że nie pamięta,
jak na początku również nie wierzył w to, co Katha
mówiła.
– Ale co będzie, jeżeli...
– Nie. – Odwrócił się i opuścił biuro, a ona podążała za
nim. Zatrzymał się przy drzwiach kuchennych i włożył
ręce do kieszeni marynarki. – Teraz możesz się przespać.
Aha! Masz tutaj mój numer telefonu domowego i numer
Tandera na jachcie, gdybyś nie mogła skontaktować się ze
mną.
– Dobrze.
– Katho, ja... – Zesztywniał. – Ciii... Wydaje mi się, że
coś słyszę.
– Ja nic nie słyszę.
– Zostań tu, rozejrzę się na zewnątrz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl