[ Pobierz całość w formacie PDF ]

programu, któremu Paul był zdecydowanie przeciwny, ale swoją
opinię zachował dla siebie. Matka nazwała Paula  czarującym
leciutko unosząc przy tym brwi  pozornie tak, żeby dostrzegł
to tylko jej mąż. Jednak naturalnie dostrzegł to również Paul,
co natychmiast wywołało u niego napięcie mięśni twarzy. A
potem jeszcze zabrzmiały niezupełnie subtelne uwagi o
Townsendzie, jak bardzo przygnębiony jest po zerwaniu
zaręczyn, jaką ma wspaniałą przyszłość, jak często jego rodzina
dopytuje się o Gabrielle.
W końcu przyszła pora na cios ostateczny  rodzice
zastanawiali się na głos, niedwuznacznie, kiedy to Gabrielle
wróci do domu na stałe. Tak, jakby nie dotarło do nich ani
jedno słowo z tego, co mówiła rano.
Oburzona i wyprowadzona z równowagi tak bezwzględnym
potraktowaniem jej wspólnego życia z Paulem, rzekła:
 Nie wracam do domu. Myślałam, że dość jasno
powiedziałam to dziś rano.
 Ależ kochanie, nie możesz mieszkać nadal w takich
warunkach  odparła matka, zwijając nerwowo serwetkę.
 A jakież to warunki, pani Clayton?  odezwał się
Paul.
Gabrielle usłyszała w jego głosie ledwie hamowaną
wściekłość i w każdej chwili spodziewała się wybuchu. Jej
173
anula - emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
matka jednak nie na darmo była przez trzydzieści lat żoną
polityka.
 Paul, my jak najbardziej doceniamy to, że dzięki tobie
Gabrielle miała gdzie zamieszkać  powiedziała, w ten sposób
natychmiast sprowadzając go do roli miłosiernego
Samarytanina.  A poza tym naprawdę uważamy, że to
mieszkanko jest urocze, i interesująco urządzone.
Oto właśnie padło słowo, na którego dzwięk robiło się
Gabrielle niedobrze:  interesująco .
 Tak się składa, że urządzenie tego domu jest dziełem
państwa córki  odpowiedział Paul z widoczną dumą. Gabrielle
właśnie odnosi sukcesy jako dekoratorka wnętrz.
Matka wyglądała na wstrząśniętą. Gabrielle spojrzała na
Paula z miną winowajcy.
 Jeszcze nie powiedziałam rodzicom szczegółów o
naszej firmie.
 Rozumiem  rzekł z naciskiem.
W jego głosie brzmiała rezygnacja, ale Gabrielle nie miała
zupełnie pomysłu, jak podnieść go na duchu, nie wzniecając
przy tym rodzinnej awantury. Docierały do niej protekcjonalne
uwagi ojca i podejmowane przez matkę słabe próby
załagodzenia sytuacji, ale przede wszystkim widziała, jak Paul
walczył ze sobą, żeby nie dać się ponieść emocjom.
 Może lepiej wyjdę  powiedział w końcu.  Z
pewnością macie państwo sprawy, które chcielibyście omówić w
rodzinnym gronie.
 Paul  Gabrielle czuła swoją bezradność, gdy wziął
kurtkę i podążył w stronę drzwi.
174
anula - emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
 Porozmawiamy pózniej  rzucił sucho.  Dobranoc
państwu.
Gabrielle patrzyła za nim, jak wychodził, i ogarnął ją
straszny lęk, jakiego nigdy dotąd nie doświadczyła, większy, niż
kiedy straciła pracę, nawet niż kiedy straciła oparcie rodziny.
Doprowadziło ją to do okropnej wściekłości; była zła na
rodziców, ale przede wszystkim na siebie. Paul postąpił
wielkodusznie  udał, że nie zwrócił uwagi na nietaktowne
zachowanie jej rodziców, nie chcąc z nimi walczyć. Ale ona
musi znalezć odwagę, żeby obronić nie tylko Paula, ale i ich
związek.
 Jak mogliście?  rzuciła się na nich, gdy tylko
wyszedł.
 A co myśmy takiego zrobili?  zapytała matka takim
tonem, jakby naprawdę tego nie wiedziała.
 Większa część wieczoru minęła wam na upokarzaniu
Paula. Na upokarzaniu nas obojga. Nawet kiedy Paul
wspomniał o naszej firmie, nie wykazaliście najmniejszego
zainteresowania szczegółami. Potwierdziliście tylko jego
najgorsze obawy, że nie jest dla mnie dość dobry  z trudem
powstrzymała szloch.  Otóż jesteście w błędzie. Jest
dostatecznie dobry. Bardziej niż wy.
Matce zabrakło tchu, a ojciec wpadł w furię, jakiej nigdy u
niego nie widziała.
 Moja panno, natychmiast przeprosisz matkę i mnie!
 Nie. Zachowywaliście się niewybaczalnie obrazliwie
wobec mężczyzny, którego kocham.
Matka powoli wracała do siebie.
175
anula - emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
 Kochanie, musisz nam uwierzyć, że nie mieliśmy wcale
zamiaru mu uchybić.
 Gabrielle dobrze o tym wie  odezwał się ojciec. 
Ten młody człowiek musi zrozumieć, że chodzi nam wyłącznie o
twoje dobro. Townsend na przykład...
 Nie chcę więcej słyszeć słowa o Townsendzie 
przerwała rozjuszona.  Mówicie, że chcecie dla mnie jak
najlepiej. W ogóle nie przyszło wam do głowy, że najlepsze dla
mnie może być to, co właśnie mam. Niczego nie zauważyliście?
Nigdy nie byłam szczęśliwsza. Kocham Paula. Mam nadzieję w
Bogu, że i on kocha mnie wystarczająco mocno, żeby
zapomnieć o waszym dzisiejszym zachowaniu. Tu jest moje
miejsce, nie w Charleston, i z pewnością nie z Townsendem.
Ojciec wziął ją za rękę. Teraz, kiedy z jego twarzy zszedł
grymas gniewu, wyglądał starzej. Zdumiało ją, że był nawet
nieco przestraszony.
 Gabrielle, córeczko, matka i ja po prostu się o ciebie
martwimy. Nie taki los sobie dla ciebie wymarzyliśmy.
 Ja także nigdy nie przewidziałabym takiego obrotu
sprawy, ale Paul jest właśnie tym, kogo zawsze szukałam.
Jestem tego pewna jak niczego dotąd. Zachęcił mnie, żebym
odkryła, kim naprawdę jestem, zamiast stale przekonywać się
tylko, kim być nie chcę.
 A co z Wall Street? Tak ci kiedyś na tym zależało 
przypomniał jej ojciec.
 Może dlatego, że widziałam, jak bardzo wam się to nie
podobało. Orientowałam się, jak zamierzaliście urządzić mi
życie: małżeństwo z Townsendem, spędzanie całych dni na
176
anula - emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
nudnych, bezbarwnych, powtarzających się czynnościach;
dlatego wybrałam pierwszą z brzegu drogę, która mogła okazać
się ciekawsza. Zawsze ci, tato, zazdrościłam, że wychodzisz
codziennie rano do pracy, podczas gdy mama musiała zostać w
domu.
 Ale ja bardzo lubię być w domu  zaoponowała
matka.
 Wiem  odrzekła Gabrielle nieco łagodniejszym
głosem.  I właśnie to musimy sobie wyraznie powiedzieć:
każde z nas ma prawo do własnego szczęścia, choć drogi do
tego celu mogą być różne. Moje szczęście to życie z Paulem i
prowadzenie tego naszego interesu.
 Czy naprawdę jesteś tego tak pewna, słonko? 
zapytał ojciec, ściskając ją za rękę. Patrzył jej pytająco w oczy.
 Naprawdę.
 W takim razie wygląda na to, że będę musiał się z tym
pogodzić. Zaczekamy, aż Paul wróci. Wytłumaczymy się, że nie
mieliśmy racji.
To o swoim ojcu wiedziała dobrze: kiedy dał się do czegoś
przekonać, popierał rzecz na całej linii. Gabrielle podniosła się
z miejsca i pocałowała go.
 Dziękuję, tato, ale nie. Lepiej, żebyśmy zostali sami.
Zadzwonię do was rano. Może uda nam się jeszcze spotkać,
zanim wyjedziecie.
 Chciałbym  powiedział ojciec.  Chciałbym poznać
człowieka, którego tak kochasz. Musi rzeczywiście wiele dla
ciebie znaczyć, skoro tak o niego walczysz.
 Faktycznie, znaczy wiele. On jest wyjątkowy.
177
anula - emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Rodzice zbierali się do wyjścia pośród przeprosin i
zapewnień, że chętnie zobaczą się ponownie z Gabrielle i
Paulem.
Pozostała tylko jeszcze największa obawa Gabrielle: że
przeprosiny te mogą być spóznione, że może Paul już wcale do
niej nie wróci.
178
anula - emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
11
Paul opuściwszy mieszkanie przez jakiś czas spacerował
bez celu, aż w końcu wsiadł do samochodu. Miał ściśnięty
żołądek. Nie mógł skupić myśli. Dotąd tylko raz w życiu czuł się
tak zagubiony, pokonany i wściekły. Podobnie było wtedy, gdy
oboje z Christine Bentley Hanford patrzyli w rozgwieżdżone
niebo i ona z rosnącym zdumieniem, a potem z rozbawieniem
słuchała jego oświadczyn. Jakże bolało go to, że się wtedy tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl