[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ooo, na pewno będzietaki jakCzarnulek!
Jesttamteżpiłka kolorowa, taka wielka jak dynia, co ją mama w ogródkuwyhodowała.
I co jeszcze, ciociu?
Ico?
I jeszcze długi.
dłuuugi pociąg, dużo różnych wagoników.
A lokomotywa?
pyta Tomek, który już zapomniał, żenie chce chodzić do przedszkola.
A jakże, Jest i lokomotywa, i jest tam jeszcze taki
130.
piesek, co jak się go ciągnie na kółkach, to otwiera pyszczek,zupełnie jakby szczekał.
- A czyon podobny do Azorka?
-Tak, zupełnie podobny, też biały w czarne łatki!
- Aleja wolę mojego Azorka!
I do przedszkola niepójdę!
- To zostaniesz sam w domu, bo japójdę do przedszkola!
-zawołała Ewa.
- Ciociu,a czy ten pociąg ma wagony towarowe?
- pytaTomek.
- Na pewno niewiem, ale idz sam - to się przekonasz!
-Wiesz, Tomuś, ja ci poradzę - powiedziała Małgosia.
-Idz raz z Ewą, wszystko sam zobaczysz, ajeśli ci się niespodoba, to więcejnie pójdziesz!
- No,dobrze, to pójdę, ale tylko jeden jedyny raziczek,żeby zobaczyć,czy ten piesek
podobny do Azorka i czy tenpociąg ma towarowe wagony!
-Hola!
Hola, dzieci, do przedszkola!
- śmieje się Antoś.
- Dosyć tych swawoli w domu!
Choinkowi goście
Tego wieczora Ewa długo nie mogła usnąć; myślała o tym,jak to będzie w tym przedszkolu,
wspominała, jaksię ichteatrzyk podobał.
"Razem z dziećmi będziemy urządzali przedstawienia!
Wszystkie dziecibędą z nami śpiewaćw przedszkolu.
Jeszcze ładniej będzie wychodziło!
A ta choinka jaka byłaśliczna!
Co też się tam dzieje teraz przy tej choince!
"
Ewauniosła głowę znad poduszki i spojrzała w okno.
Pyzaty księżycekpłynął po niebiei świecił prosto w szybkigajówki.
131
Pewno sarenki już wyszły z lasu i liżą sól!
One śmieszne, tesarenki, tak lubią sól, jak dzieci cukierki!
Może przyszłydziki, przytakiej księżycowej nocy, chrząkają głośno i zajadają bukiew i żołędzie, i
kasztany, byle tylko zostawiłytrochę dla wiewiórek na jutro rano, bo wiewiórki teraz kitami się
nakryły i śpią w swoich dziuplach.
Borsuk nie przyjdzie, choć niedaleko stamtąd mieszka, bo on wielki śpioch -obudzi siędopiero
nawiosnę!
Ale zajączki!
Ooo, zajączkówzleci się cała gromada!
Będąchrupać sianko z jasełeki owies, będą hycać po całejpolanie!
Czy też abyichkuternoga dowiesię o choince?
Czyteż aby przyjdzie?
Kuropatewkiteż na pewno ściągną zcałego pola, one bardzocierpią w czasie śniegów, biedne, polne
kureczki.
Tatuśzawsze onich pamięta, robi im budki z świerkowych gałęziisypie poślad.
A jutro rano, jaksię sikoreczkio choince"zwiedzą, to dopiero będziebal!
Ażeby się takubrać,cichuteńko wymknąć się z domu i skoczyć na Sarnią Polanę?
Wszyscy śpią, nikt nie słyszy, toby dopierosię napatrzyła!
A wtem za oknem cichuteńko - dryń.
dryń.
dryń!
"Dzieci zprzedszkola przyjechały" pomyślała Ewa.
Wy-'skoczyła z łóżka i podf runęła do okna,nie tykając nóżkami
Przed gankiem stały sanki zaprzężone w kuropatewki,w saneczkach siedział zając kuternoga i kiwał
na nią łapką.
Ewa wyfrunęłaprzez okno zwielkim garnkiem ptasiejmakagigi i usiadła przykuternodze.
Saneczki ruszyły.
Jechali, jechali śnieżnymi dróżkami podwysoką górę.
Wysoko na górze stała choinka dla zwierząt,a ze wszystkichstron biegły do niej gęsiego
pobielutkimśniegu śliczne, kolorowe ptaki.
Na czubku choinki słonecznik świecił jak księżyc.
Napolanietańczyłyzajączki.
Ewa wyskoczyła z saneczeki też zaczęła tańczyć z zającem kuternogą.
Hop!Hop!
Hop!
- podskoczyła wysoko - i obudziła sięwswoim łóżku.
Zaoknem już szarzał dzień.
Usiadła Ewa na łóżkui spostrzegła, że tatuśjuż się krząta po pokoju.
\
- Tatusiu, czy to dzisiaj już dnia przybyło?
- pyta cichutko Ewa.
- A jakże!
NaNowy Rok przybyło dniana baraniskok.
- Jak Czarnulek podskoczy, to zobaczę, ile dniaprzybyło!
Tatusiu, a dokąd tatuś idzie?
- Na SarniąPolanę!
i- Ija, tatusiu, i ja ztatusiom pójdę!
Ewa szybko i cichuteńko jak myszka nakładaubranie,żeby mamusii Tomka nie budzić.
Tylko Azorek zeskoczyłz wyreczka i merda ogonkiem - wybiera się z nimi,ale tatuśnie chciał go
zabrać.
Wyszliz domu.
Znieg pada i grubymi płatkami przylepiasię do powiek.
Tatuśbrniewielkimi krokami, Ewa nadąża,jaktylko może.
"W nocy księżyc świecił, a teraz znowu śniegpada" - myśli Ewa.
Jużsą niedaleko.
Tatuś zwolnił kroku, skrada się ostrożnie, cichutko.
TerazEwa rozumie, dlaczego tatuś nie chciałwziąć Azorka!
Jeszcze tylko parę ostrożniutkich kroków
133.
i już widać Sarnią Polanę.
Przyczailisię za grubą sosną.
Popolanie, coprawda, zające nie tańczą poleczki, ale za to przyjasełkach dwóch burasków stoi
słupka i chrupie siano,poruszając uszami.
Wokoło świerkowych gałązeczek uwijają się sikorki i jazgotrobią wielki, że niema nic lepszego
naświecie niż ptasie makagigi!
Słonecznik na czubku świerkachwieje okrągłą buzią, jakby się temu wszystkiemu bardzodziwował.
- Prawie wszystko siano zjadły!
Widzi tatuś?
- Nałożymy im nowego.
Były tu wnocy sarenki.
Widziszich ślady?
- powiedział tatuś i wyszedł zza sosny.
Atuw jednej chwili- frr!
myk-smyk!
- i już nikogo nie maprzy choince!
- Tatusiu!
Tatusiu!
Ten zając jestkulawy!
Ucieka w stronę jeziora!
To nasz kuternoga!
Tonasz kuternoga z wysepki!
Saneczki ze starej niecki
Tomek obudził się dość pózno, przeciera oczy.
Co tak jakośjasno w pokoju?
Wyskoczył z łóżka,podbiegł dookna i aż oczy zmrużył!
Jaki blask!
Dachy, płoty, drzewa, wszystko siępostroiłow śniegowe czapy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl