[ Pobierz całość w formacie PDF ]

twarzy...
- Przyjdzie pózniej... - zaczęła Elena, ale przerwał jej Damon.
- Nieważne, gdzie jest. Kto idzie po schodach?
95
RS
- Jak to, kto idzie po schodach? - zapytała zdziwiona Bonnie,
wstając.
- Uspokójcie się... - powiedziała Meredith, stając przy oknie,
jakby go pilnowała. Sama nie wyglądała na spokojną.
- W porządku - zawołała. Drzwi otworzyły się i stanął w nich
Alaric Saltzman.
Damon poruszył się tak szybko, że nawet Elena tego nie
zauważyła. W jednej chwili złapał ją za nadgarstek i pociągnął za
siebie, sam obracając się twarzą do Alarica. Stanął w pozycji
drapieżcy, każdy muskuł miał napięty, był gotowy do ataku.
- Stój! - krzyknęła Bonnie. Rzuciła się w stronę Alarica, który
cofnął się o krok na widok Damona. Niemal stracił przy tym
równowagę i musiał oprzeć się ręką o drzwi. Drugą sięgnął do paska.
- Nie! Czekaj! - krzyknęła Meredith. Elena dostrzegła jakiś
kształt pod jego marynarką i uświadomiła sobie, że to pistolet.
Nagle coś się stało, a ona znowu nie zauważyła co. Damon puścił
jej nadgarstek i skoczył do Alarica. A za chwilę Alaric siedział na
podłodze z oszołomionym wyrazem twarzy, a Damon opróżniał
magazynek jego pistoletu.
- Mówiłam, że to głupie i niepotrzebne - rzuciła Meredith. Elena
zdała sobie sprawą, że trzyma czarnowłosą dziewczynę za ramiona.
Musiała ją chwycić, żeby nie próbowała zatrzymać Damona, ale nie
pamiętała, jak to zrobiła.
- Te naboje z drewnianym czubkiem to prawdziwe paskudztwo.
Mogą komuś zrobić krzywdę - skarcił Alarica Damon. Włożył jeden
nabój z powrotem do magazynka i wycelował broń w historyka.
- Przestań - powiedziała z naciskiem Meredith. Odwróciła się do
Eleny. - Niech on przestanie, Eleno, wyrządzi tylko więcej szkody.
Alaric nie zrobi wam krzywdy. Obiecuję. Cały tydzień zajęło mi
przekonanie go, że wy nie zrobicie krzywdy jemu.
- A teraz mam chyba złamany nadgarstek - poskarżył się Alaric.
Włosy koloru piasku wchodziły mu do oczu.
- Możesz winić tylko siebie - odparowała Meredith.
- Nie mogę się doczekać, żeby usłyszeć jakieś wyjaśnienie.
96
RS
- Zaufaj mi. - Meredith zwróciła się do Eleny.
Elena spojrzała w jej ciemne oczy. Ufała swojej przyjaciółce; tak
powiedziała. A te słowa przywołały inne wspomnienie, jej własną
prośbę o zaufanie Stefano. Skinęła głową.
- Damon? - zapytała. Odłożył pistolet i uśmiechnął się do
wszystkich, dając jasno do zrozumienia, że nie potrzebuje broni.
- Teraz, jeśli tylko posłuchacie, to zrozumiecie - zaczęła
Meredith.
- Och, z pewnością - parsknęła Bonnie.
Elena podeszła do Saltzmana. Nie bała się go, ale z tego, jak na nią
patrzył, mierząc ją powoli wzrokiem, widać było, że on się jej boi.
Zatrzymała się o metr od niego.
- Dobry wieczór - powiedziała. Wciąż trzymał się za
nadgarstek.
- Dobry wieczór - odpowiedział i przełknął ślinę. Elena spojrzała
na Meredith, a potem z powrotem na niego. Tak, bał się. Z tymi
włosami wchodzącymi do oczu wyglądał młodziej. Jakby był o cztery,
pięć lat starszy od niej. Nie więcej.
- Nie zrobimy ci krzywdy - powiedziała.
- To samo mu mówiłam - wtrąciła cicho Meredith. - Wyjaśniłam
mu, że niezależnie od tego, co wcześniej widział i o czym słyszał, wy
jesteście inni. Powiedziałam mu to, co ty mi opowiedziałaś o Stefano,
jak przez te wszystkie lata walczył ze swoją naturą. I o tym, co ty
przeszłaś i że nigdy tego nie chciałaś.
Ale dlaczego mu tyle powiedziałaś? - pomyślała Elena.
- W porządku, wiesz już o nas. Ale wszystko, co my wiemy o
tobie, to to, że nie jesteś nauczycielem historii - zwróciła się do
Alarica.
- Jest łowcą - wyjaśnił Damon i zabrzmiało to jak grozba. -
Aowcą wampirów.
- Nie - odpowiedział Alaric. - A przynajmniej nie takim, jak
myślisz. - wydawało się. że podejmuje właśnie jakąś decyzję. - W
porządku. Z tego, co wiem o was trojgu... - Przerwał, rozglądając się
97
RS
uważnie po ciemnym pomieszczeniu, jakby właśnie coś sobie
uświadomił. - Gdzie Stefano?
- Przyjdzie. Właściwie to powinien już tu być. Miał wpaść do
szkoły i zabrać Caroline - wytłumaczyła Elena. Zaskoczyła ją reakcja
Alarica.
- Caroline Forbes? - zapytał, podnosząc się gwałtownie. Jego głos
brzmiał tak jak wtedy, gdy podsłuchała jego rozmowę z doktorem
Feinbergiem i dyrektorem, był ostry i zdecydowany.
- Tak. Wysłała mu dzisiaj wiadomość, że chce przeprosić czy coś.
Chciała się spotkać w szkole przed przyjęciem.
- Nie może tam pójść. Trzeba go zatrzymać - powiedział Alaric i
powtórzył z naciskiem. - Musicie go powstrzymać.
- Już poszedł. Dlaczego nie może?
- Bo zahipnotyzowałem ją przedwczoraj. Próbowałem wcześniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl