[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiedzieć jak najwięcej o prowadzeniu gospodarstwa.
- Lubię orientować się we wszystkim.
- I lubisz mieszkać ze mną. Na pewno chętnie spędzisz ze mną
następne czterdzieści, pięćdziesiąt, a może i sześćdziesiąt lat.
Stella wstrzymała oddech.
- Mam rację, prawda?
S
R
- Nawet jeśli tak, czy to nie jest zwykłe pożądanie?
- Nie, Stello. Chodzi o coś innego, czego się tak bardzo boisz.
Uśmiechnęła się z zażenowaniem.
- Być może.
- Nie mam wątpliwości. Na zawsze razem, tak jak przysięgaliśmy
w kościele.
- Och, Callum.
Przycisnął usta do jej dłoni.
- Musisz być tutaj ze mną. Ty i Ruby... i może jeszcze dwójka
albo trójka dzieci.
Przyciągnął ją do siebie i znów pocałował.
- Czy nie widzisz, ze cię kocham?
Patrzył w napięciu, jak jej twarz wypogadza się.
- Widzę, ze będę bardzo szczęśliwa przez resztę życia - szepnęła,
obsypując pocałunkami jego twarz. - Nawet nie wiesz, jaki jesteś
wspaniały.
- Od dawna chciałem ci powiedzieć, że to ty jesteś naj-
wspanialsza.
Zaśmiała się, przygryzając lekko jego dolną wargę.
- Powinnam cię ostrzec, że jestem łasa na pochlebstwa. Nie
zadowolę się jednym komplementem.
- Masz takie zmysłowe usta. I włosy. Uwielbiam twoje
jedwabiste włosy. A twoje...
- Paznokcie u nóg?
- O, tak. To najseksowniejsze paznokcie na całym bożym
S
R
świecie.
Znów się pocałowali.
- Bardzo przepraszam - odezwał się nagle jakiś głos. W drzwiach
stała uśmiechnięta pielęgniarka.
- Pani teściowie są w recepcji. Pytają, czy można panią
odwiedzić.
- Och! - wykrzyknęła Stella, spoglądając na Calluma, który skinął
głową. - Tak, oczywiście.
Kiedy pielęgniarka wyszła, Stella z westchnieniem opadła na
poduszki.
- Spodoba im się Ruby, prawda? Uśmiechnął się i ucałował ją w
czubek nosa.
- Na pewno. Zobaczysz, jak będą ją rozpieszczać.
Nagle Stella spoważniała.
- Chcę im powiedzieć prawdę, Callum. %7łe to jest dziecko Scotta.
Nagle zrozumiała, że nigdy do końca nie będzie szczęśliwa, jeśli
zatai ten sekret przed rodziną Scotta. Callum zmarszczył brwi.
- Nie wiem, czy są przygotowani na taką wiadomość. Uścisnęła
go za rękę.
- Wszystko będzie dobrze, kiedy zrozumieją, jak bardzo się
kochamy i jak kochamy Ruby. Myślę, że powinniśmy im
zaufać. To twoi rodzice. Są tacy jak ty, inteligentni, wrażliwi i
wspaniałomyślni.
Na korytarzu rozległy się kroki. Callum ścisnął mocniej jej rękę.
- Widać nie jestem tak odważny jak ty, ale pewnie masz rację.
S
R
Margaret Roper i jej mąż weszli, uśmiechając się radośnie do
Stelli.
- Dzień dobry! - zawołała Stella, nie puszczając dłoni Calluma. -
Jak dobrze, że tu jesteście. Chodzcie zobaczyć naszą ukochaną
córeczkę.
Szybko zrobili kilka kroków naprzód.
- Wyglądasz świetnie, Stello!
- Gratulacje!
- Spójrz na małą! Jakie słodkie kaczątko!
Stella i Callum musieli puścić swe dłonie, bo Roperowie rzucili
się, żeby ich uściskać. Ruby grzecznie spała w łóżeczku. Na jej widok
Margaret rozpłakała się z radości, a senator Roper wymownie poklepał
syna po plecach. Wszyscy byli zachwyceni. Potem senator przyjrzał się
śpiącej wnuczce.
- Do kogo ona jest podobna, do Stelli czy Calluma? - zastanawiał
się głośno.
Serce Stelli zabiło. Mała miała jasnobrązowe włosy, dołeczek na
brodzie i zadarty nos.
- Myślę, że jest podobna do swego ojca - powiedziała, biorąc
Calluma za rękę.
- Naprawdę? - Margaret zmarszczyła brwi. - Nie widzę dużego
podobieństwa do Calluma.
- Nie - odparła Stella. Musiała to wyznać. Po prostu musiała. Nie
mogła żyć ani chwili dłużej w kłamstwie. - Czyż nie przypomina trochę
Scotta?
S
R
- Scotta?! - wykrzyknęła ze zdziwieniem Margaret.
W pokoju zapadła niczym nie zmącona cisza. Stella widziała
zszokowane twarze teściów i świat zawirował jej przed oczami. Callum
ściskał ją tak mocno za rękę, że nie czuła palców. Kiedy odważyła się
na niego spojrzeć, jego twarz wyglądała, jakby wyciosana była z gra-
nitu. Drżącą dłonią dotknęła policzka ukochanego. Potem spojrzała na
bladą twarz Margaret i napotkała ponury wzrok senatora. Wzięła
głęboki oddech.
- Ruby jest córką Scotta.
Ledwie to powiedziała, a już opuściła ją odwaga. Poczuła w
głowie szum, jakby z oddali słyszała okrzyki niedowierzania i
zdumienia. Azy zakręciły się jej w oczach. Ostatnio z niezwykłą
łatwością przychodził jej płacz.
- Chcę, żebyście wiedzieli - powiedziała, starając się opanować -
że Callum okazał się prawdziwym dżentelmenem. Kiedy dowiedział
się, że oczekuję dziecka Scotta, oświadczył mi się. %7łeby Ruby była
prawowitym członkiem waszej rodziny.
- Rozumiem - wyszeptała Margaret, zerkając niespokojnie na
męża i na syna.
Zapadła nieprzyjemna cisza. Stella pragnęła skryć się w mysią
dziurę.
Callum odchrząknął.
- Stella niedokładnie wytłumaczyła, co się stało - oświadczył. -
Oczywiście chciałem, żeby dziecko Scotta było członkiem naszej
rodziny, ale oświadczyłem jej się z zupełnie innego powodu. - Z
S
R
uśmiechem uniósł delikatnie i ucałował jej dłoń. - Od pierwszej chwili,
gdy ją zobaczyłem, chciałem z nią być. Jej uśmiech sprawił, że
poczułem się jak w niebie.
Stella wydała okrzyk zdziwienia.
- Bardzo ją kocham - dodał. - Cieszę się, że i ona pokochała
mnie.
- To prawda.
Stella spojrzała senatorowi prosto w oczy. Nigdy nie była
szczęśliwsza niż w tym momencie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]