[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zachodzeniem w cią\ę? Nigdy nie rozmawialiśmy nawet o dzieciach, a ty nagle informujesz mnie, \e...
- Nie chcesz mieć dzieci?
- Nie jestem jakąś potworną karierowiczką, jak przedstawia mnie Laney. - Jej rysy złagodniały. - Bardzo chciałabym
mieć dzieci. Dwoje, mo\e troje. Zdecydowanie nie dziewięcioro.
- Jak najbardziej to popieram. Posiadanie dziewięciorga dzieci to zwyczaj McGrathów, którego nie zamierzam
kontynuować. Prawdę mówiąc, nikt z rodzeństwa nie ma a\ takiej gromadki.
- Całe szczęście, \e choć w tej sprawie się zgadzamy.
- Zgadzamy się w bardzo wielu sprawach. Mówiliśmy ju\ o tym, dlaczego pasujemy do siebie i dlaczego będzie nam
razem dobrze. Przestańmy marnować czas i pobierzmy się.
Jego upór i odmowa choćby rozwa\enia jej argumentów rozzłościła Shelby.
- To w ten sposób zarządzasz Family Fun Inns? Wyznaczasz cel i nie zwa\ając na nic, dą\ysz do jego realizacji.
Wygrywasz, jeszcze zanim twoi przeciwnicy zdą\ą się zorientować, kto ich zaatakował. Blue Springs Resort i inni nie
mieli \adnych szans. Ale mał\eństwo i interesy to dwie ró\ne sprawy i obawiam się, \e mylisz je ze sobą.
- Doskonale potrafię oddzielić interesy od \ycia osobistego - przerwał jej zniecierpliwiony. - Nigdy nie mieszałem
spraw prywatnych z zawodowymi. A co do Blue Springs Resort, mam ju\ dość tych bzdur. Wolałbym nigdy więcej nie
słyszeć o tym miejscu.
- Có\, będzie to dosyć trudne, jeśli nie w ogóle niemo\liwe. Tak się akurat składa, \e jesteś właścicielem tego hotelu,
więc...
Garrett westchnął głęboko. Przynajmniej tę kwestię mogli sobie do końca wyjaśnić.
- Nie jestem właścicielem Blue Springs, Shelby. Nie kupiłem tego hotelu i nigdy tak nie twierdziłem - oświadczył.
Patrzyła na niego zdezorientowana.
- Ale Paul powiedział... Sądziłam... Z pewnością dawałeś do zrozumienia, \e...
- Były pewne fałszywe domysły, których wygodnie było mi nie prostować - przerwał jej Garrett, wzruszając ramionami.
- Sądziłem, \e szybko zorientujesz się, \e to bezsensowny pomysł. Jestem zdziwiony, \e do tej pory w to wierzyłaś.
Pomyśl, Shelby. Po co miałbym kupować Blue Springs? Straciło swoją wartość i walor ekskluzywnego kurortu dla
wybrańców. Jest usytuowane tu\ obok Family Fun Inn, w coraz częściej odwiedzanym rejonie. Co gorsza, oba te obiekty
w sposób naturalny rywalizowałyby ze sobą, co zdecydowanie nie mogłoby być dla nas korzystne. Nigdy nie
zainwestowałbym pieniędzy mojej rodziny w przedsięwzięcie z góry skazane na klęskę.
Shelby przeszedł dreszcz. Mówił suchym, rzeczowym tonem, jego oczy błyszczały drapie\nie. Przeszło jej przez myśl,
\e nie potrafiła dotąd nale\ycie docenić jego umiejętności i talentu strategicznego. W jednej chwili zniknęło gdzieś
poczucie wy\szości, które przez cały czas podświadomie czuła dla niego. Ekskluzywne hotele były domeną jej rodziny
od wielu pokoleń, a ona sama miała odziedziczyć wielką fortunę. Garrett prowadził innego rodzaju działalność. Osiągnął
wielki sukces, który zawdzięczać mógł jedynie sobie samemu. Shelby czuła się, jakby nagle ze szczytu drabiny spadła na
sam jej dół i musiała zadzierać głowę, by dojrzeć górującego nad nią Garretta.
Uniósł do ust i pocałował jej zimną rękę.
- Przepraszam za ten wykład. - Jego głos znów brzmiał czule i troskliwie. - Czasami daję się ponieść emocjom i wydaje
mi się, \e jestem na seminarium marketingowym. Raz w roku prowadzę taki kurs na tutejszym uniwersytecie dla
pracujących - wyjaśnił.
- Nie wiedziałam o tym. - Dopiero teraz zaczynała zdawać sobie sprawę, jak mało wie o Garretcie.
- Swoje wynagrodzenie przeznaczam dla miejscowego szpitala dziecięcego. Chciałem ofiarować coś tej społeczności i
mam ku temu wiele okazji. Odkąd Family Fun Inns zaczęły dobrze prosperować, McGrathowie są zapraszani do rad
nadzorczych wszystkich instytucji charytatywnych i publicznych w mieście.
Shelby wyobraziła sobie Garretta, bogatego i wpływowego mę\czyznę rozdzielającego fundusze i podejmującego
istotne dla miasta decyzje. Garrett, niepoprawny barbarzyńca, który nosił kolorowe koszulki, zatrzymywał się w ka\dym
sklepiku z tandetą i kochał się z nią cudownie przez długie, słodkie godziny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]