[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jmuje walki słownej.
Sam wbił w nią stalowe spojrzenie.
 Chyba nie jestem już głodny.
Crys odwróciła się do niego, nie ukrywając znie-
cierpliwienia.
 Zdecyduj się, dobrze? Wolałabym wiedzieć, ile
naleśników mam smażyć.
Odetchnął głęboko. %7łyła na skroni pulsowała mu
ze zdenerwowania.
 W przeciwieństwie do ciebie nie uważam, żeby
nasza... rozmowa była skończona.  Odwrócił się na
pięcie i wyszedł z kuchni.
Crys zacisnęła drżące palce na kuchennym blacie.
Nie wiedziała, co robić. Do tej pory miała nadzieję,
że przyjazd Molly rozładuje sytuację. Tymczasem
stało się odwrotnie. Nie wypadało przecież wyjeż-
dżać zaraz po jej przyjezdzie.
ZAMEK NA WRZOSOWISKU 77
A wyjazd byłby jedynym wyjściem.
Byłby ucieczką, szepnął głos. Tym razem Crys nie
zamierzała oponować. Oczywiście, że byłby uciecz-
ką, ale przecież ma prawo robić, co chce. Rok po
śmierci męża, pół roku po śmierci rodziców! To nie
jest dobry czas, żeby się z kimś wiązać. Tym bardziej
z kimś takim jak Sam.
Nawet ignorując jego przykry charakter, nie miało
to sensu. Sam był samotnikiem. %7ładna kobieta nie
dzieliła z nim życia na tym odludziu. Nawet Caroline.
Crys nie należała do kobiet, które lubią przelotne
romanse. Dlatego mówiąc ,,stop  , postąpiłasłusznie.
Nie warto wdawać się w związki bez przyszłości.
 Crys!  Rozpromieniona Molly wpadła do kuch-
ni.  Tak się cieszę, że jesteś. Opowiedz, co u ciebie.
Nie bój się  wtrąciła uspokajająco, widząc, że Crys
patrzy na drzwi.  Sam wyszedł z Merlinem na
spacer.
 Wszystko dobrze  brzmiała krótka odpowiedz.
Crys była zajęta ubijaniem ciasta na naleśniki.  Re-
stauracja prosperuje świetnie, więc...
 Nie pytam o pracę  Molly pogłaskała ją po
ramieniu  ale o ciebie.
Crys uśmiechnęła się zakłopotana.
 W tej chwili praca to dla mnie wszystko.
 Cryssy  Molly była wyraznie zmartwiona
 przecież minął rok od kiedy...  urwała.
 Od kiedy James nie żyje  dokończyła Crys
cicho.  Trudniej ci to wymówić niż mnie.
Zdała sobie sprawę, że chociaż często rozmawiały
78 CAROLE MORTIMER
przez telefon, ostatnio widywały się tylko na po-
grzebach. Najpierw Jamesa, potem jej rodziców. To
nie były dobre okazje do rozmów.
Molly znała Jamesa długo, zanim przedstawiła go
Crys i Crys nieraz zastanawiała się, czy w przeszłości
tych dwojga nie łączyło coś więcej niż przyjazń.
James zapewnił ją kiedyś ze śmiechem, że ich blis-
kość nigdy nie miała erotycznych podtekstów, ale kto
wie, czy Molly myślała podobnie.
 Od dawna chciałam ci coś powiedzieć, Crys
 zaczęła Molly poważnie.
Crys zesztywniała. Nie była pewna, czy chce
słuchać dalej. Bo jeśli okaże się, że jej najlepsza
przyjaciółka kochała się w jej mężu?
Molly westchnęła ciężko.
 Wiesz, od dawna mam wobec ciebie poczucie
winy. W związku z Jamesem.
 Poczucie winy?  powtórzyła Crys z ociąga-
niem.
 Uhm. Ale może to nie jest najlepszy moment,
żeby o tym mówić.
Może nie jest, ale skoro się zaczęło...
 Nic mi nie będzie, Molly. Mów.
 Widzisz... Cześć, Merlin. Wróciłeś?  przerwa-
ła, kiedy owczarek wpadł do kuchni i omal nie
przewrócił jej z radości.
Wiadomo  gdzie Merlin, tam Sam. Kobiety umilk-
ły i spojrzały na drzwi. Sam pojawił się w progu kilka
sekund pózniej. Ponure spojrzenie, jakie rzucił Crys,
oznaczało, że jej nie wybaczył.
ZAMEK NA WRZOSOWISKU 79
 Leżeć, Merlin!  zawołał, widząc, że pies liże
Molly po twarzy.
Merlin posłuchał natychmiast i z zainteresowa-
niem zaczął przyglądać się kuchennym działaniom
Crys.
 Byłoby cudownie, gdyby wszyscy przedstawi-
ciele męskiej rasy byli tacy posłuszni  westchnęła
Molly.
 Moja kochana siostrzyczko  błysnął okiem
Sam  większość z nas jest. W pewnych okolicznoś-
ciach.
 Wolę nie zgadywać, jakie to okoliczności  za-
wołała Molly.
 A ty, Crys? Też wolisz nie zgadywać?  Sam
usiadł wygodnie na jednym z kuchennych krzeseł
i popatrzył na nią znacząco.
Nie odpowiedziała. Nie była zadowolona. Jeśli
Sam dalej będzie się tak zachowywać, Molly zaraz
zorientuje się, o co chodzi.
 Nakryj stół, dobrze? Naleśniki są już prawie
gotowe.
Sam znowu zmusił ją do gwałtownej zmiany te-
matu. Z jego miny jasno wynikało, że dobrze się tym
bawi.
 Dla dwóch czy dla trzech osób  zapytał,
wstając.
 Dla trzech. Usiądz z nami, Crys  prosiła Molly.
 Pamiętasz uczty, które robiłyśmy sobie nocami
w szkole?
Obie parsknęły śmiechem, przypominając sobie,
80 CAROLE MORTIMER
jak wymykały się chyłkiem z internatu i z pudełkami
ciasteczek pod pachą wdrapywałysię na mur w szkol-
nym parku, żeby popatrzeć na morze. Były takie
dumne, że łamią regulamin.
 Usiądz z nami, Crys  powtórzył Sam za siostrą
i nie czekając na odpowiedz postawił na stole trzecie
nakrycie.  Może się w końcu dowiem, jakim cudem
udało się wam skończyć szkołę?
Molly zmarszczyła nos i spojrzała na brata z na-
ganą.
 Oj, nie zachowuj się jak stary zgred. Tak jakbyś
nie chodził na wagary! Dzięki, Crys. Wygląda wspa-
niale.  Westchnęła z rozkoszą, widząc na talerzu
rumiany naleśnik.  Wybacz, Sam. Pokłócimy się
pózniej. Crys gotuje jak anioł.
 Drugi będzie gotowy za chwilę  powiedziała
Crys i szybko wróciła do smażenia.
Zastanawiała się, czy Molly zamierzała powie-
dzieć jej to, czego tak bardzo nie chciała usłyszeć?
O sobie i Jamesie? Pobyt w tym domu nie będzie
łatwy.
 Rewelacja!  Na twarzy Molly malowała się
ekstaza.  Sam się zaraz przekonasz.
 Już jadłem rzeczy, które przygotowała Crystal.
 Co!?  Molly omal nie udławiła się naleśni-
kiem.  Chcesz powiedzieć, że zmusiłeś ją, żeby dla
ciebie gotowała?
Rozłożył ręce.
 Nie miała nic innego do roboty.
 Sam!
ZAMEK NA WRZOSOWISKU 81
 Nie złość się tak, Molly  Crys spojrzała chłod-
no na Sama.  Twój brat ma rację. Do czegoś mogłam
się przydać. Proszę  podała Samowi talerz z naleś-
nikiem, a obok postawiła dwa pojemniki.  Tu są lody
i syrop klonowy.
 Obsługa wyraznie się pogorszyła  skomen-
tował Sam drwiąco, wskazując pięknie podany na-
leśnik Molly.
 Sam, zachowuj się  oburzyła się Molly.
 Molly, to nie ma znaczenia  wzruszyła ramio-
nami Crys.
 A widzisz!  Sam popatrzył na siostrę z trium-
fem.
Molly nie dała się zbyć. Wbiła w brata surowy
wzrok.
 Owszem, to ma znaczenie.
 Jak widzisz, Crystal nic sobie z tego nie robi.
Dlaczego przesadzasz? Wiesz, że ona gotuje dużo
lepiej niż ty?
 A co ty sobie wyobrażałeś?  westchnęła Molly
z politowaniem.  Ludzie płacą mnóstwo pieniędzy,
żeby zjeść to, co ugotuje Crys, ty niewdzięczny
człowieku.
Sam znieruchomiał z widelcem wzniesionym do
ust. Odwrócił się, żeby spojrzeć na Crys.
 Dlaczego ludzie płacą mnóstwo pieniędzy, żeby
zjeść to, co ugotuje Crystal?
 Bo to jest C r y s t a l.
 Właśnie to mówię.
 Tak, ale...
82 CAROLE MORTIMER
 Co ale?
 Dowiedziałbyś się, gdybyś mi nie przerywał.
 Nie przerywałbym ci, gdyby to, co mówisz,
miało sens.
Crys miała dosyć ich kłótni.
 Przestańcie. Molly chciała powiedzieć...
 %7łe to jest t a C r y s t a l  wpadła jej w słowo
zniecierpliwiona Molly.
 Znowu się powtarzasz  odpowiedział Sam.
 Z londyńskiej restauracji ,,Crystal  . Z telewi-
zyjnego programu ,,Crystal i jej kuchnia  . Na Boga,
Sam. Dostałeś ode mnie na Gwiazdkę jej książkę
kucharską.
Jeśli Molly sądziła, że informując brata, kim jest
Crystal, robi coś dla dobra przyjaciółki, to się myliła.
Crys obserwowała Sama uważnie. Jako właścicielka
restauracji, gwiazda telewizji i autorka kucharskich
bestselerów wzbudziła w nim wyrazną niechęć. Pa-
trzył na nią tak, jakby nie życzył sobie przebywać
z nią pod jednym dachem.
ROZDZIAA DZIEWITY
Podejrzenia Crys spełniły się co do joty. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl