[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sę, by pogodził się z Nickiem, a także wniosła coś
nowego, niewiarygodnego w jego życie. Coś, czego
się nie spodziewał.
Westchnął głęboko i z namysłem spojrzał w lustro.
Kiedy mężczyzna wpada po raz trzeci, jest już tego
w pełni świadomy.
Nie bądz idiotą, powiedział do swej twarzy
w lustrze. Pani chce, żeby to było normalne i proste.
Ty też. Lepiej o tym pamiętać.
- Randka? - Nick stał w progu oparty o framugę,
udając brak zainteresowania. Właśnie przechodził
i spostrzegł Zacka wpatrującego się w lustro.
- Mhm. Można to tak nazwać. - Przejechał dłonią
po mokrych włosach, strząsając na podłogę krople
wody. - Nie wiedziałem, że wróciłeś.
- Mam dyżur od szóstej. - Z niezrozumiaÅ‚ych po­
wodów Nicka nawiedziły wspomnienia. Dawno temu
152 Z NAKAZU SDU
tak samo stał przy drzwiach łazienki i patrzył, jak
Zack siÄ™ goli. Wtedy brat chlapnÄ…Å‚ mu w twarz kre­
mem do golenia. - Rio szykuje duszoną wołowinę
jako danie dnia. Będziesz żałował.
- Zjedz mojÄ… porcjÄ™. Inaczej Rio da mi jÄ… na Å›nia­
danie. - Zack wyjÄ…Å‚ z szafy koszulÄ™.
- Na dużo mu pozwalasz. - Nick uśmiechnął się.
- Jest większy i silniejszy.
- Fakt.
- Uważa, że się mną opiekuje. - Patrzył na odbicie
Nicka w lustrze i zapinał koszulę. - Co mi szkodzi
pozwolić mu tak myśleć? Czy mówił ci, skąd ma tę
bliznÄ™ na policzku?
- Coś wspominał o stłuczonej butelce i pijanym
marynarzu.
- Ten pijany marynarz omal mnie nie zabiÅ‚ tÄ… stÅ‚uczo­
ną butelką. Rio wszedł mu w drogę. Wysłuchiwanie jego
gderania to nic w porównaniu z tym, co mu zawdziÄ™­
czam. - Wkładając koszulę do spodni, Zack odwrócił się
i uśmiechnął. - Ty na dodatek bierzesz za to pieniądze.
- Rio jest fajny. - Nick chciał zadać o wiele więcej
pytaÅ„, na przykÅ‚ad dlaczego pijany marynarz zaatako­
waÅ‚ brata, obawiaÅ‚ siÄ™ jednak, że nie otrzyma odpo­
wiedzi. - SÅ‚uchaj, jeÅ›li bÄ™dziesz dzisiaj miaÅ‚ szczÄ™­
ście, nie musisz wracać.
Palce Zacka zatrzymaÅ‚y siÄ™ na zamku bÅ‚yskawicz­
nym spodni. ZastanawiaÅ‚ siÄ™, jak Rachel zareagowa­
łaby na takie sformułowanie.
Z NAKAZU SDU 153
- Dziękuję, ale wrócę do domu.
- Sprawdzić, czy śpię po dobranocce - szepnął
Nick.
- Nazywaj to, jak chcesz - rzucił Zack i zdusił
w ustach przekleństwo. Za wszelką cenę nie podnosić
głosu. - Słuchaj, nie podejrzewam, że przyjdzie ci do
głowy wychodzić przez okno. Przecież możesz to
zrobić, kiedy tu jestem. Może to moja pani nie będzie
chciała towarzystwa przez całą noc.
- Chyba w tej marynarce dużo was nie nauczyli.
Zack klepnął go w głowę gestem, który obaj niemal
już zapomnieli.
- Pocałuj mnie gdzieś. - Przerzucił marynarkę
przez ramię. - I śpij, jak wrócę. Chyba będę miał
dzisiaj szczęście.
Nick uśmiechał się jeszcze długo po jego wyjściu.
Rachel właśnie otwierała drzwi wejściowe, kiedy
Zack stanÄ…Å‚ za jej plecami.
- W samą porę - powiedział, całując ją w szyję.
- Może dla ciebie, bo ja dziś miałam urwanie głowy.
Marzyłam, żeby posiedzieć w wannie, zanim przyjdziesz.
- Chcesz się trochę pomoczyć? - Przytulił ją, gdy
tylko zamknęły siÄ™ za nimi drzwi windy. - Nic straco­
nego. UmyjÄ™ ci plecy.
- Co za facet. - Kiedy jÄ… pocaÅ‚owaÅ‚, gdzieÅ› gÅ‚Ä™bo­
ko poczuÅ‚a ból, przypominajÄ…cy, jak bardzo go prag­
nie. - Aadnie pachniesz.
154 Z NAKAZU SDU
- To chyba one. - Wyciągnął zza pleców bukiet
róż.
- Jeszcze jedna Å‚apówka? - Z przyjemnoÅ›ciÄ… za­
nurzyła twarz w kwiatach.
- Sprzedawał je dziadek parę ulic dalej. Sprawiał
wrażenie, jakby potrzebował paru dolarów.
- MiÄ™kki jesteÅ›. - PodaÅ‚a mu klucz, a sama wÄ…­
chała róże.
- Zatrzymaj takie uwagi dla siebie.
- To cię będzie kosztowało. - Nogą zamknęła
drzwi i położyła bukiet na stole. Potem objęła Zacka.
- No, płać.
Tyle było w tym radości, a oprócz tego słodkiego
i zarazem ostrego bólu. Ale najważniejsza byÅ‚a ra­
dość. Tak niespodziewana, tak peÅ‚na, że Rachel roze­
śmiała się, kiedy ją podniósł i okręcił wokół siebie.
- TÄ™skniÅ‚em za tobÄ…. - Nadal trzymaÅ‚ jÄ… kilka cen­
tymetrów nad podłogą.
- Ach tak - powiedziała, obejmując go za szyję.
- Może i ja tęskniłam za tobą. Trochę. Nie puścisz
mnie?
- W ten sposób mogę na ciebie patrzeć. Jesteś
piękna, Rachel.
- Nie wzruszaj mnie do łez. - Wzruszyły ją nie
tyle słowa, ile sposób, w jaki je wypowiedział.
- Nie wiem, jak to wyrazić. Kiedy patrzę na ciebie,
czasami widzę morze o poranku, tuż po wschodzie
słońca. Z nieba leją się wszelkie możliwe barwy,
Z NAKAZU SDU 155
przenikajÄ… horyzont i zapadajÄ… w wodÄ™. Przez kilka
chwil wszystko jest takie żywe... takie, wiesz... nie­
samowite. To właśnie widzę, kiedy na ciebie patrzę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl