[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyjęła klucze z torebki.
- Gdzie jest ten klub?
- W Hell's Kitchen.
- Bardzo odpowiednia dzielnica. - Zamknęła drzwi. - Stukniesz obcasami i przeniesiesz
nas tam w magiczny sposób?
- Nie, zawiozę nas. - Poprowadził ją do schodów. Byłoby szybciej, gdyby teleportował się
z nią prosto do klubu, ale jazda samochodem dawała mu więcej czasu na rozmowę. - Mam
56
niedaleko samochód.
Ruszyła po schodach.
- Umiesz prowadzić?
- Jeżdżę od 1913 roku.
- Boże. Mam nadzieję, że od tamtej pory zmieniłeś samochód.
Wyszczerzył zęby.
- Ciągle mam moje pierwsze auto, rolls-royce'a z roku 1913. Zachowałem wszystkie
ulubione modele. Bentleya rocznik trzydziesty ósmy, morgana z pięćdziesiątego
dziewiątego i roadstera mgb z sześćdziesiątego dziewiątego. Mój ostatni nabytek to aston
martin, rocznik 2005.
Zatrzymała się w połowie schodów z osłupiałą miną.
- Ty naprawdę kolekcjonujesz drogie samochody? Nie mów mi, że te inne informacje z
twojego profilu też są prawdą.
- Jakie inne informacje?
Ruszyła dalej.
- Ze masz baśniowy jak z bajki zamek, w szkockich górach.
Roześmiał się.
- Nie nazwałbym go baśniowym, chyba że ktoś uważa pleśń za baśniowe zjawisko.
- Więc naprawdę masz zamek?
- Nie jest nawet w połowie tak duży jak zamek Angusa. Opisałbym go raczej jako duży
dwór.
- Och. Jak... przytulnie. - Zirytowana przeszła przez hol do wyjścia, stukając obcasami po
marmurowej podłodze. - Jako że nie pisałeś sam informacji w swoim profilu, jestem
pewna, że wszystkie te ckliwe obiecanki są fałszywe.
Pierwszy dotarł do drzwi.
- Jakie obiecanki?
Prychnęła.
- Ciągle tego nie przeczytałeś, tak?
- Byłem zajęty oddzwanianiem na setki telefonów. I sprawdzaniem ciebie. Jakie obiecanki?
Wzruszyła ramionami, jakby miała to gdzieś.
- Na przykład taka, że będziesz wierny swojej żonie na wieki. Jakby to było możliwe.
- Tak będzie.
Zrobiła powątpiewającą minę.
- Była też obietnica, że twoja księżniczka obsypana gwiezdnym pyłem za twoją sprawą
będzie przez wieki trwać w stanie orgazmicznej ekstazy. - Przewróciła oczami. - To też jest
możliwe?
Jego usta drgnęły.
- Z pewnością mogę spróbować. Chciałbym, żeby moja żona była usatysfakcjonowana.
Toni przygryzła wargę i odwróciła wzrok.
- Więc naprawdę zamierzasz się ożenić?
- Tak. - Ian otworzył drzwi; cofnęła się o krok, gdy owionęło ją lodowate powietrze.
Podciągnęła szalik na uszy i usta, więc jej głos był stłumiony.
- Boże, odmrożę sobie tyłek.
- A jaki śliczny tyłek. - Zasłonił ją od wiatru.
- Tędy. To niedaleko. - Poprowadził ją ulicą, piorunując wzrokiem mężczyzn, którzy,
mijając ich, gapili się na nogi Toni.
- Jak ktoś w twojej sytuacji może poważnie traktować przysięgę małżeńską? -
57
wymamrotała spod szalika. - Nie możesz uczciwie twierdzić, że będziesz wierny przez
stulecia.
- Nie oskarżaj mnie o nieuczciwość.
- Przepraszam, ale niektóre twierdzenia w twoim profilu jakoś mnie nie przekonują.
W jej historii też parę rzeczy go nie przekonywało. I wciąż nie znał jej pełnego imienia.
Pogrzebał w sporranie i odszukał kluczyki. Przyjechał tutaj jednym z aut Romana,
czarnym lexusem.
- Na przykład - ciągnęła - twierdzisz, że chcesz zasypać swoją księżniczkę górami
pieniędzy. Skoro jesteś taki bogaty, to dlaczego pracujesz jako ochroniarz?
- Moją specjalnością jest praca śledcza. Dwa razy włamałem się do Langley.
Niezauważony.
- Przebiegły drań z ciebie, co?
Uśmiechnął się szeroko.
- A co do pieniędzy, mam ich o wiele mniej niż Roman czy Angus. Oni mają miliardy. -
Wcisnął guzik pilota i otworzył drzwi samochodu. - Ja mam ledwie parę milionów.
Posłała mu kwaśne spojrzenie.
- Powinieneś się wstydzić. Jak można się tak obijać przez tyle wieków?
Ze śmiechem wskazał jej otwarte drzwi.
- Nie zimno ci?
- Już nic nie rozumiem. Po co w ogóle pracujesz? Dlaczego nie siedzisz w Szkocji i nie
jezdzisz po całych nocach swoimi drogimi samochodami? - Schyliła się i wsiadła do
lexusa.
- Robiłem to przez kilka dekad, ale mi się znudziło. - Z przyjemnością popatrzył, jak
rozsunęła nogi, wsiadając na fotel pasażera. Jej maciupka spódniczka podjechała
niebezpiecznie wysoko. - Chciałem, żeby moje życie było bardziej ekscytujące.
- Zdaje się, że w tej chwili ekscytujesz się aż za bardzo. - Zmarszczyła brwi i obciągnęła
spódnicę.
- Może i tak. - Uśmiechnął się; Toni zatrzasnęła drzwi. Wreszcie obszedł samochód i usiadł
za kierownicą. Pojechał na autostradę West Side, po czym skręcił w kierunku Hell's
Kitchen. Ilekroć spoglądał na prawo, jego spojrzenie zjeżdżało na jej nogi. Smukłe i
umięśnione, mogły mocno ścisnąć mężczyznę w pasie. Kiedy roztarta je dłońmi,
gwałtownie chwycił powietrze.
- Mogę podkręcić ogrzewanie? Jest trochę chłodno.
Zciskał kierownicę, jakby chciał ją udusić.
- Mnie jest raczej ciepło, ale proszę bardzo.
- Dzięki. - Pochyliła się w stronę deski rozdzielczej i zaczęła majstrować przy pokrętłach.
Niestety, wyloty wentylacji posłały jej słodki zapach prosto w jego twarz. Przebywanie z
nią sam na sam było złym pomysłem. Zamiast uzyskać odpowiedz, miał wzwód.
- Jak brzmi twoje pełne imię, Toni?
Machnęła ręką, zbywając jego pytanie.
- W zeszły poniedziałek poznałam Romana. Powiedział mi, że jego żona, Shanna, jest
śmiertelniczką i że jeszcze jakiś jeden gość ma śmiertelną żonę.
- Jean-Luc, tak. We wrześniu byłem na jego weselu.
- Jeśli inne wampiry żenią się ze śmiertelniczkami, to dlaczego ty wykluczasz taką [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl