[ Pobierz całość w formacie PDF ]
to nie obeszło. Naprawdę. Spędziła ten wieczór w domu, z koleżankami, przy tele-
wizorze, opychając się hamburgerami, frytkami i lodami. Tydzień pózniej Hannah się
utopiła.
Callum milczał chwilę.
- Jego strata.
Leigh roześmiała się.
- Dawne dzieje, poza tym nie był miłością mojego życia.
L R
T
- A kto był?
Nie potrafiła odpowiedzieć. Smutne.
- Powiem tak - Leigh podeszła teraz do kominka - zawsze byłam panią siebie i to
mi odpowiada.
- Dobrze.
- Dobrze?
- Nie wierzę w związki. Już nie. %7łycie jest zbyt krótkie. - Już nie? Co to ma zna-
czyć? Właśnie chciała o to zapytać, lecz ją uprzedził: - Niech ci się nie wydaje, że coś ze
mnie wyciągniesz.
- %7ładnej zabawnej anegdotki? Nawet krótkiego epizodu ze szkoły albo college'u?
- Obawiam się, że moje anegdotki nie są zabawne.
Ta uwaga zaintrygowała Leigh bardziej niż wszystko, co się do tej pory między
nimi wydarzyło.
Spojrzała w górę. Wydało jej się, że dostrzega jakiś ruch. Dłoń unoszącą się, aby
odgarnąć włosy z czoła?
Serce zabiło jej mocniej. Aby się uspokoić, wypiła łyk wina, potem odezwała się:
- Niewiedza, kim jesteś, będzie mnie prześladować i frustrować. Taka była twoja
intencja?
- Nie - odrzekł. - Nigdy nie chciałem cię frustrować.
- %7łartowałam. Ale cały czas się zastanawiam, jaki będzie dalszy krok, no wiesz, po
tym, co zrobiliśmy. - Ostrzejsza wersja seksu przez telefon? - Wątpię, aby przyglądanie
mi się przez cały wieczór sprawiało ci satysfakcję.
- Mógłbym ci się przyglądać...
Godzinami? Całymi dniami? Skąd pomysł, że mógłby powiedzieć: do końca życia?
To absurdalne. On nie zna jej, ona nie zna jego. Nigdy nie zamierzał spotykać się z nią
więcej niż raz, góra dwa razy.
Leigh poczuła ucisk w dołku na myśl, że ich przygoda dobiega końca. Przez chwilę
słuchała muzyki, a kiedy znowu spojrzała na galerię, była pewna, że Calluma już na niej
nie ma.
- Zapraszam do jadalni - usłyszała jego głos w telefonie.
L R
T
Na długim stole czekało nakrycie z cienkiej porcelany, butelka wina i korkociąg
oraz świeżo podgrzane linguini z sosem krewetkowym i salaterka z sałatą.
- Musieliśmy się minąć.
- Chyba tak.
W głosie Calluma słuchać było podniecenie ryzykiem odkrycia. Leigh nie czekała
na instrukcje. Wiedziała co ma robić. %7łałowała, że to już chyba ostatnia randka z męż-
czyzną, który w niewytłumaczalny sposób stał się jej bliski.
Kiedy otworzyła drzwi pokoju hotelowego, który dzieliła z Margot, przyjaciółka
odłożyła laptop i zeskoczyła z łóżka. O nic nie musiała pytać, wystarczył jej jeden rzut
oka na twarz Leigh.
- Zrobiłaś to! Kochałaś się ze zjawą!
Leigh kusiło, aby od razu wszystko opowiedzieć, lecz postanowiła pobawić się tro-
chę kosztem Margot.
- Nie mieliśmy stosunku. Przynajmniej nie w konwencjonalnej formie.
- Co takiego? - Tymczasem Leigh spokojnym krokiem weszła do łazienki. Margot
deptała jej po piętach. - Mów! Wiesz, co robiłam, jak cię nie było? Usiłowałam dopiąć na
ostatni guzik nasze przyjęcie dla Dani, ale nie mogłam, bo myślami byłam przy tobie. -
Mów! Nie trzymaj mnie w niepewności!
Leigh wzruszyła ramionami. Podeszła do wanny, odkręciła krany, wpuściła do wo-
dy kilka kropli płynu do kąpieli.
- Mów!
- Biorę kąpiel. Nigdy nie mam na to dość czasu.
Chciała się zrelaksować, pomyśleć o Callumie. Wciąż czuła podniecenie, nieza-
spokojone pożądanie.
- Tylko tyle masz do powiedzenia? - Margot wyszła z łazienki, zostawiając uchy-
lone drzwi. W akademiku odbyły w ten sposób wiele rozmów. Leigh wciąż milczała. -
Rozumiem, chcesz mnie ukarać za to, że od razu nie powiedziałam ci o anulowanej
umowie i o romansie z Clintem.
- Wcale nie - obruszyła się Leigh, z lubością zanurzając się w pianie.
L R
T
- Czyli chcesz wszystko zachować dla siebie. W porządku, nie będzie jej dalej drę-
czyć.
- Przyjdz tutaj, Marg.
Margot wahała się. Pamiętała, że Leigh nigdy nie pokazywała się rozebrana. Cie-
kawość jednak zwyciężyła. Weszła do łazienki i usiadła na sedesie.
- W życiu nie spotkałam nikogo takiego jak on - zaczęła Leigh. - Od razu wiedział,
jak mnie rozpalić.
Jak tembrem głosu i słowami doprowadzić kobietę do orgazmu.
- Ujawnił, kim jest?
- Nie.
- Ale uprawialiście seks?
- Można to tak ująć.
- Oszaleję z tobą!
- Już dobrze, dobrze. Zacznę od początku. Zaraz po przyjezdzie poszłam na plażę.
Rozmawiałam z nim przez telefon, który mi dał.
Margot skrzyżowała ręce na piersiach.
- I wtedy powiedział ci to, co chciałaś usłyszeć, tak? Cały wieczór prawił ci czułe
słówka?
Leigh rzuciła przyjaciółce szelmowskie spojrzenie.
- Tak. Uprawialiśmy seks przez telefon.
- Na plaży?!
- No nie. Na plaży mignęłam mu tylko koronkowymi figami, ale kiedy już we-
szłam do domu, posunęliśmy się trochę dalej.
- Nie zapytam, jak bardzo. - Margot zakryła twarz, zaraz jednak opuściła ręce. - Co
to znaczy? - Leigh uśmiechnęła się. - Aha - mruknęła Margot. - Rozumiem, że poszliście
na całość. Nie wiedziałam, że jesteś do tego zdolna. Co było potem?
- Potem zjadłam kolację i rozmawialiśmy o literaturze i filmach. Okazuje się, że
lubi dreszczowce.
- A potem przyjechałaś tutaj. Było czułe pożegnanie?
L R
T
- Mniej więcej. Wiesz co? Nie żałuję ani jednej minuty spędzonej z nim. Cudownie
się bawiłam i dowiedziałam się kilku rzeczy o sobie. Nigdy nie podejrzewałam, że no
wiesz.
- %7łe potrafisz zrobić sobie dobrze na oczach nieznajomego faceta?
- Właśnie. I to też byłam ja. Bardzo się sobie spodobałam.
- No, no. - Margot odgarnęła włosy z czoła. - No, no - powtórzyła. - Brawo. Leigh,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]