[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do zniesienia.
Miała wrażenie, że koncert skończył się niespodziewa-
Wesołych Zwiąt, Aniołku! 89
nie szybko. Z trudem chwytała oddech, łkając. Wszyscy
dookoła wstawali i klaskali, a ona jedna siedziała i łzy
spływały jej po twarzy. Nawet gdyby jej życie miało od
tego zależeć, nie potrafiłaby wyjaśnić swojej reakcji.
Chwyciła wreszcie poręcz balkonu i wstała niepewnie.
W tym samym momencie Jon spojrzał ze sceny w górę.
Nie mogła zrozumieć, jakim cudem odnalazł ją tak
szybko. Dzieliła ich duża odległość, widownia pozostawa-
ła prawie nie oświetlona, a przecież Angela wyraznie
czuła na sobie jego wzrok, uparty i gorący, który łączył ich
niemal fizycznie. Serce w jej piersi tłukło się jak oszalałe.
Co siÄ™ dzieje?
Najszybciej, jak tylko mogła, pobiegła poprawić maki-
jaż. Jej policzki płonęły, a oczy lśniły zbyt jasno. Zmoczy-
ła papierowy ręcznik zimną wodą i przyłożyła go do
twarzy. Musi się wziąć w garść. To tylko gra jej wyobraz-
ni. Nic się nie dzieje. Wcale nie czuje tego, co myśli, że
czuje, a już na pewno Jon tego nie odwzajemnia. Są
jedynie przyjaciółmi, a przyjaciele potrafią reagować
z odpowiednim dystansem na pociÄ…g fizyczny.
Niemniej schodziła na dół cała spięta. A gdy spostrzeg-
Å‚a idÄ…cego swobodnym krokiem w jej stronÄ™ Jona, roz-
wiązującego krawat i obdarzającego ją zabójczym uśmie-
chem, zrozumiała, że utrzymanie właściwego dystansu
będzie najcięższą pracą, jakiej się kiedykolwiek podjęła.
ROZDZIAA SIÓDMY
Angela przestąpiła próg pokoju i zmrużyła oczy w ost-
rym świetle porannego słońca,
 Przykro mi, że okazałam się takim kiepskim towa-
rzystwem wczorajszego wieczoru. Byłam bardziej zmę-
czona, niż przypuszczałam  powiedziała, nie patrząc
Jonowi w oczy. Tak naprawdę, była raczej zanadto
pobudzona, ale ponieważ obawiała się, że zdradzi się ze
swymi uczuciami, udawała zmęczenie i uciekła do swoje-
go pokoju, gdy tylko przyjechali.
Nie mogła jednak zasnąć. Może z racji łóżka, do
którego nie przywykła, może z powodu symfonii ciągle
rozbrzmiewającej w jej głowie. Najprawdopodobniej jed-
nak główną przyczyną był Jon, krzątający się cicho tuż za
jej drzwiami. Jon i wszystkie te możliwości, które niesie
ze sobÄ… noc.
To śmieszne, powtarzała sobie, przecież to się nie może
powtórzyć. Tłumaczyła sobie, że pociągał ją kiedyś, ale to
się zdarzyło chyba miliony lat świetlnych temu. Nic już
nie mogło pozostać z tamtych uczuć. Tyle zresztą w ich
konsekwencji wycierpiała, że nauczyła się, iż przejście od
Wesołych Zwiąt, Aniołku! 91
przyjazni do bardziej intymnego związku stanowi duży
błąd.
Rano zjadła z Jonem śniadanie, utwierdzając się
w przekonaniu, że łączy ich tylko przyjazń, a cała reszta
rozgrywała się tylko w jej wyobrazni. Jednak na wszelki
wypadek, mimo że było dopiero piętnaście po dziewiątej,
zaczęła się zbierać do wyjazdu.
 Naprawdę nie możesz zostać dłużej?  Jon zniósł jej
torbę ze schodów i postawił na chodniku przy samochodzie.
 Naprawdę. Przede mną męczący tydzień, egzaminy,
kolejny koncert moich uczniów we wtorek, w środę mam
rozmowÄ™ w sprawie pracy...
Jon spoważniał.
 Ja przez to przeszedłem jakiś miesiąc temu. Dziwne,
że wyznaczono ci tak pózny termin.
Angela nie odpowiedziała. Miesiąc temu. Wtedy jesz-
cze nie wiedział, że ona też się ubiega o posadę dyrygenta,
a to znaczy, że zaprezentował się z jak najlepszej strony.
Jęknęła bezwiednie
 Hej, nie ma powodu do obaw. One nie zadajÄ…
żadnych podchwytliwych pytań. Nie byłyby ich zresztą
w stanie wykombinować, nawet gdyby chciały.
Spojrzała wprost w jego pochylającą się nad nią twarz.
 Jon, na pewno nie chcesz mi powiedzieć, czy nadal
bierzesz w tym udział?
 Nigdy w życiu  roześmiał się. Przez chwilę miała
ochotę mu coś zrobić, ograniczyła się jednak tylko do
groznego spojrzenia.
 Rozluznij się, Westgate.  Położył dłonie na jej
ramionach, a spojrzenie czarnych jak onyksy oczu powęd-
rowało ku jej ustom.
I nagle to pojawiło się znowu. Angela z rosnącym
92 Shannon Waverly
przerażeniem zdała sobie sprawę, że rodzące się między
nimi napięcie jest wywoływane przez obie strony. Jon
opuścił ręce i cofnął się z zakłopotaniem.
 Szkoda, że nie możesz zostać dłużej  przejechał
dłonią po włosach.  Dostaliśmy dwa tygodnie wolnego,
mam teraz masÄ™ czasu.
Angela szybko wsiadła do samochodu. Czuła, że policz-
ki jej płoną.
 O, to świetnie. Było mi bardzo miło, Jon.
 Mhm. Moglibyśmy to kiedyś powtórzyć.
 Jasne. Może Cynthia i Ivan będą wtedy wolni
i przyłączą się.  Uprzejmymi frazesami próbowali zatu-
szować wspomnienie poprzedniej chwili.  Przyjedziesz
na próbę w środę?
 Zamierzam. Może byśmy się wcześniej spotkali, tak
jak ostatnio?
Nie odpowiedziała od razu. Efektem ostatniego spot-
kania stała się kuchnia pełna baloników, nocowanie Jona
u niej i wściekłość Ivana.
 Chociaż z drugiej strony  powiedział, jakby jego
myśli podążały podobnym torem  lepiej się nie uma-
wiać. Ty jesteś zajęta, a ja jeszcze nie wiem, gdzie będę
w środę.
Oboje wiedzieli, że to wykręt, ale przyjęli go z ulgą.
 Jedz ostrożnie.
 Chciałabym zauważyć, że tylko jedno z nas zdało
egzamin na prawo jazdy absolutnie bezbłędnie i to nie ty
tego dokonałeś.  Uśmiechnęła się ciepło, pomachała mu
i odjechała.
Tuż za rogiem uśmiech zniknął z jej twarzy. Angela
miała kompletny mętlik w głowie.
Wesołych Zwiąt, Aniołku! 93
 Cholera!  Choinka przechyliła się na lewo do tego
stopnia, że lada moment mogła się przewrócić.
Angela po raz pierwszy próbowała umocować drzew-
ko w stojaku samodzielnie. Odpędziła od siebie melan-
cholię, która ją na tę myśl ogarnęła, i podjęła ponowną
próbę. Niestety, gdy odstąpiła, by podziwiać swe dzieło,
choinka przekrzywiła się bardziej niż kiedykolwiek.
 Poddaję się  mruknęła, decydując, że poczeka, aż
ktoÅ› wpadnie.
Sięgnęła po kanapkę. Nagle stukanie do drzwi spowo-
dowało, że omal się nie udławiła.
 Ivan  szepnęła. On nigdy nie korzystał z dzwonka.
Nie zdążyła nawet przełknąć, gdy stukanie powtórzy-
ło się.  Idę, idę!  Otworzyła pośpiesznie.  Cześć.
Ivan wszedł.
 Jesteś w końcu.  Zaciśnięte szczęki nie wróżyły
niczego dobrego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl