[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ku niemu.) Chodz, niech cię uściskam!
ESTRAGON: Nie dotykaj mnie!
VLADIMIR zawiedziony, zmartwiony. Cisza.
VLADIMIR: Chcesz, żebym sobie poszedł? (Pauza.) Gogo! (Pauza. V l a d i m i r przygląda
mu się uważnie.)
Pobili cię? (Pauza.) Gogo! (Estragon dalej milczy,
z glową pochyloną.) Gdzie spędziłeś noc?
Cisza. V l a d i m i r podchodzi bliżej.
ESTRAGON: Nie dotykaj mnie! Nie pytaj mnie o nic! Nie mów nic do mnie! Zostań ze
mną!
VLADIMIR: Opuściłem cię kiedykolwiek?
ESTRAGON: Pozwoliłeś mi odejść.
VLADIMIR: Spójrz na mnie! (Estragon nie rusza się. Dobitnie) Spójrz na mnie, jak ci
mówię!
Estragon podnosi głowę. Patrzą długo na siebie, to cofając się, to znów zbliżając się do
siebie i pochylając glowy, jakby patrzyli na dzieło sztuki, przyciągając się nawzajem coraz
bardziej, aż wreszcie padają sobie nagle w objęcia i klepią się po plecach. Koniec uścisku.
Estragon, nie podtrzymywany, o mało się nie przewraca.
ESTRAGON: Ale dzień!
VLADIMIR: Kto cię pobił? Powiedz mi.
ESTRAGON: Jeszcze jeden dzień odwalony.
VLADIMIR: Jeszcze nie.
ESTRAGON: Dla mnie się już skończył, cokolwiek się zdarzy. (Cisza.) Słyszałem, jak
śpiewałeś.
VLADIMIR: Owszem, pamiętam.
ESTRAGON: Było mi przykro. Jest sam, mówiłem sobie, myśli, że odszedłem na zawsze, i
śpiewa.
VLADIMIR: Nie panuje się nad nastrojem. Cały dzień jestem w świetnej formie. (Pauza.)
W nocy nie wstawałem ani razu!
ESTRAGON (smutno): Sam widzisz, kiedy mnie nie ma, z siusianiem od razu lepiej.
VLADIMIR: Brakowało mi ciebie... a jednocześnie było mi dobrze. Dziwne, co?
ESTRAGON (zaskoczony): Dobrze?
VLADIMIR (zastanowiwszy się): No może to nie to słowo.
ESTRAGON: A teraz?
VLADIMIR (zbadawszy samego siebie): Teraz... (radośnie) znowu jesteś... (obojętnie)
znowu jesteśmy... (smutno) znowu jestem.
ESTRAGON: Sam widzisz, gdy jestem z tobą, jest ci gorzej. A ja także czuję się lepiej
sam.
VLADIMIR (dotknięty): No to po co przyłazisz?
ESTRAGON: Nie wiem.
VLADIMIR: A ja wiem. Bo nie umiesz się bronić. Ja nie pozwoliłbym, żeby cię pobili.
ESTRAGON: Nie dałbyś rady.
VLADIMIR: Dlaczego?
ESTRAGON: Ich było dziesięciu.
VLADIMIR: Nie o to mi chodzi, ja nie dopuściłbym, byś w ogóle się naraził.
ESTRAGON: Nic nie zrobiłem.
VLADIMIR: No to dlaczego cię pobili?
ESTRAGON: Nie wiem.
VLADIMIR: Nie, nie, Gogo, widzisz, są rzeczy, które tobie się wymykają, a które nie
wymykają się mnie. Musisz to wyczuć.
ESTRAGON: Mówię ci, że nic nie zrobiłem.
VLADIMIR: Może i nie. Ale jeśli się chce wyjść cało, jest na to sposób, jest sposób. No,
ale nie mówmy już o tym, Oto jesteś i bardzo mi miło z tego powodu.
ESTRAGON: Ich było dziesięciu.
VLADIMIR: Zresztą tobie, gdzieś tam w głębi, też chyba jest miło, co? Przyznaj się.
ESTRAGON: Miło? Dlaczego?
VLADIMIR: Bo znów jesteś ze mną.
ESTRAGON: Myślisz?
VLADIMIR: Powiedz tak, jeśli to nawet nieprawda.
ESTRAGON: Co mam powiedzieć?
VLADIMIR: Powiedz: Miło mi.
ESTRAGON: Miło mi.
VLADIMIR: Mnie też.
ESTRAGON: Mnie też.
VLADIMIR: Jest nam miło.
ESTRAGON: Jest nam miło. (Cisza.) To co robimy, skoro jest nam miło?
VLADIMIR: Czekamy na Godota.
ESTRAGON: A, racja.
VLADIMIR: Zmieniło się tu od wczoraj.
ESTRAGON: A jeśli nie przyjdzie?
VLADIMIR (nie zrozumiawszy w pierwszej chwili): Pomyślimy o tym, jak przyjdzie pora.
(Pauza.) Mówiłem, że zmieniło się tu od wczoraj.
ESTRAGON: Rozmokło wszystko.
VLADIMIR: Spójrz na drzewo.
ESTRAGON: Nie wchodzi się nigdy dwa razy w to samo gówno.
VLADIMIR: Drzewo, spójrz na drzewo.
E s t r a g on spogląda na drzewo.
ESTRAGON: Nie było go tu wczoraj?
VLADIMIR: Oczywiście, że było. Nie pamiętasz?
O małośmy się na nim nie powiesili. (Zastanawia się.)
Właśnie... (akcentując każde słowo) o małośmy się nie
powiesili. Tylko ty nie chciałeś. Nie pamiętasz?
ESTRAGON: Przyśniło ci się.
VLADIMIR: Czy to możliwe, żebyś już zapomniał?
ESTRAGON: Taki już jestem. Albo zapominam od razu, albo nie zapominam nigdy.
VLADIMIR: A Pozzo i Lucky, o nich też zapomniałeś?
ESTRAGON: Pozzo i Lucky?
VLADIMIR: Wszystko zapomniał!
ESTRAGON: Pamiętam jakiegoś niespełna rozumu, który kopnął mnie w łydkę. A potem
zgrywał wariata.
VLADIMIR: To Lucky!
ESTRAGON: Tak, to pamiętam. Ale kiedy to było? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl