[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
a nie ty.
Luke wziął głęboki oddech, a potem wybuchnął:
- Co chcesz osiągnąć, wychodząc za tego
niedorzecznego, małostkowego człowieczka?
Dlaczego to robisz?
- Ponieważ jako jego sekretarka zarabiam sześć
funtów tygodniowo, a jako jego żona dostanę sto
tysięcy tytułem dożywotniej renty, kasetkę pełną
pereł i brylantów, pokazne kieszonkowe oraz
rozmaite dodatkowe dochody, wynikające ze
stanu małżeńskiego!
- Ale będziesz miała nieco inne obowiązki!
- Czy wszystko w życiu musimy traktować w
sposób melodramatyczny? - spytała chłodno. -
Jeśli wyobrażasz sobie, że Gordon będzie
pantoflarzem, możesz od razu o tym zapomnieć!
Gordon, jak chyba zauważyłeś, zachowuje się
jak mały, niedojrzały chłopiec. Niepotrzebna mu
żona, lecz matka. Niestety, jego matka umarła,
kiedy miał cztery lata. Chce mieć pod ręką
kogoś bliskiego, przed kim mógłby się chełpić
swoimi osiągnięciami... kogoś, kto przywracałby
mu wiarę w siebie i cierpliwie wysłuchiwał nie
kończących się Opowieści Lorda Whitfielda o
Sobie Samym!
- Co za gorzki realizm!
- Nie wierzę w bajki, jeśli to masz na myśli! -
odcięła się Bridget. - Jestem młodą, dość
inteligentną i przystojną kobietą, ale nie mam
pieniędzy. Chcę uczciwie zarabiać na życie.
Moje obowiązki jako żony Gordona niewiele
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
będą odbiegać od moich obowiązków jako jego
sekretarki. Myślę, że po roku nie będzie nawet
pamiętał, żeby pocałować mnie na dobranoc.
Jedyna różnica polega na wynagrodzeniu.
Spojrzeli na siebie. Oboje byli bladzi z
wściekłości.
- No, mów coś - syknęła Bridget. - Ma pan dość
staroświeckie poglądy, prawda, panie
Fitzwilliam? Lepiej wyciągnij z zanadrza te
stare, wyświechtane frazesy i powiedz, że
sprzedaję się za pieniądze... To zawsze dobrze
brzmi!
- Jesteś wyrachowaną małą diablicą! -
wybuchnął Luke.
- To lepsze niż być niepoczytalną idiotką!
- Doprawdy?
- Owszem. Wiem coś o tym.
- O czym wiesz? - spytał Luke drwiącym tonem.
- Wiem, co to znaczy kochać mężczyznę! Czy
znasz Johnniego Cornisha? Przez trzy lata
spotykałam się z tym czarującym człowiekiem.
Byłam w nim bez pamięci zakochana...
uwielbiałam go aż do bólu! A on porzucił mnie i
ożenił się z pulchną wdową, która miała
prowincjonalny akcent, trzy podbródki i
trzydzieści tysięcy funtów rocznego dochodu!
Nie sądzisz, że tego rodzaju przeżycie może
wyleczyć z romantycznych uczuć?
Luke odwrócił głowę i westchnął.
- Może - przyznał.
- Tak też się stało...
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Oboje zamilkli.
- Chyba zdajesz sobie sprawę, że nie miałeś
najmniejszego prawa tak się do mnie odzywać -
powiedziała niepewnie Bridget, przerywając w
końcu kłopotliwą ciszę. - Mieszkasz w domu
Gordona i to było w cholernie złym guście!
- Czy nie jest to przypadkiem również jakiś
frazes? - spytał uprzejmie Luke, odzyskawszy
panowanie nad sobą.
- Tak czy owak, to prawda! - odparła Bridge,
rumieniąc się.
- Nie. Miałem wszelkie prawo, by...
- Nic podobnego!
Luke spojrzał na nią. Twarz miał tak bladą,
jakby odczuwał jakiś fizyczny ból.
- Mam prawo. Mam prawo troszczyć się o
ciebie. Co to przed chwilą powiedziałaś? Mam
prawo uwielbiać cię aż do bólu!
- Ty... - zaczęła Bridget, robiąc krok do tyłu.
- Owszem. Dziwne, prawda? To powinno cię
szczerze rozbawić! Przyjechałem tu, by załatwić
pewną sprawę, a ty wyszłaś nagle zza rogu tego
domu i... nie wiem jak to określić... rzuciłaś na
mnie urok! Tak właśnie się czuję. Wspomniałaś
przed chwilą o bajkach. Zostałem uwikłany w
bajeczną historię! Oczarowałaś mnie. Mam
wrażenie, że gdybyś wskazała mnie palcem i
powiedziała: "Zamień się w żabę",
podskakiwałbym z wybałuszonymi oczami. -
Podszedł do niej bliżej. - Kocham cię do
szaleństwa, Bridget Conway. A skoro tak
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
bardzo cię kocham, nie możesz oczekiwać, że
ucieszy mnie twoje małżeństwo z jakimś
brzuchatym, nadętym lordem, który traci
panowanie nad sobą, kiedy nie wygrywa w
tenisa.
- Więc co twoim zdaniem powinnam zrobić?
- Wyjść za mnie! Ale niewątpliwie ta propozycja
wywoła tylko wybuch śmiechu.
- Zmiech jest zbyt hałaśliwy.
- Właśnie. No cóż, wszystko jasne. Wracamy na
kort? Może tym razem znajdziesz mi partnera,
który potrafi walczyć!
- Ty naprawdę... - powiedziała Bridget słodkim
głosem - przejmujesz się przegraną nie mniej niż
Gordon!
Luke chwycił ją nagle za ramię.
- Masz piekielnie ostry język, Bridget.
- Niezależnie od tego, jak silnym uczuciem mnie
darzysz, Luke, obawiam się, że niezbyt mnie
lubisz!
- Chyba wcale cię nie lubię.
- Po powrocie do domu zamierzałeś się ożenić i
ustabilizować, prawda? - spytała Bridget,
patrząc na niego uważnie.
- Owszem.
- Ale nie z kimś takim jak ja?
- Ktoś taki jak ty nawet nie przyszedł mi do
głowy.
- Tak... z pewnością. Wiem, jaki typ kobiet ci się
podoba. Dokładnie wiem.
- Jesteś bardzo inteligentna, moja droga.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
- Aadna dziewczyna... typowa Angielka...
miłująca ojczyznę i dobra dla psów...
Najprawdopodobniej wyobrażałeś ją sobie w
tweedowej spódnicy, przysuwającą polano do
kominka noskiem pantofelka.
- Ten wizerunek wydaje mi się niezwykle
pociągający.
- Jestem tego pewna. Wracamy na kort? Możesz
zagrać w parze z Rose Humbleby. Jest tak
dobrą tenisistką, że wasze zwycięstwo jest
niemal przesądzone.
- Jako człowiek staroświecki pozwalam ci mieć
ostatnie słowo. Znów nastała chwila milczenia.
Luke powoli zdjął ręce z jej ramion. Stali
naprzeciw siebie czując, że nie wszystko zostało
do końca powiedziane.
Potem Bridget gwałtownie się odwróciła i
ruszyła w kierunku kortu. Kolejny set właśnie
dobiegł końca. Rose nie chciała uczestniczyć w
następnym deblu.
- Przecież brałam udział w dwóch kolejnych
setach.
- Jestem zmęczona. Nie chcę już grać. Ty z
panem Fitzwilliamem wystąpcie przeciwko
pannie Jones i majorowi Hortonowi - nalegała
Bridget.
Ale Rose nie ustąpiła i ostatecznie ustalono
męski skład obu drużyn. Potem podano
podwieczorek.
Lord Whitfield rozmawiał z doktorem
Thomasem, opisując mu szczegółowo i z dużą
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
dozą zarozumialstwa swoją niedawną wizytę w
laboratorium doświadczalnym Wellermana
Kreitza.
- Chciałem się dowiedzieć, w jakim kierunku
zmierzają najnowsze odkrycia naukowe -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]