[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie, nie, Bobciu, jeśli nie liczyć wizyty u komendanta Reynoldsa. Pete wyjeżdża za
miasto, a Paul zajęty jest w sklepie, więc i tak nie udałoby się nam wiele zdziałać.
Cała czwórka z niecierpliwością wyglądała poniedziałku, nie mogąc doczekać się
podjęcia nowych działań. Wczesnym rankiem tego dnia wszyscy spotkali się w Kwaterze
Głównej i aż do wieczora przygotowywali powtórzenie Systemu połączeń . Biorące w niej
udział zaprzyjaznione dzieciaki otrzymały dokładny opis wysokiego mężczyzny na
dziesięciobiegowej wyścigówce, zostały też poproszone o przekazanie tego opisu swoim z
kolei kolegom i przyjaciołom, którzy mieli przekazać go następnym kręgom, i tak dalej.
Wszystkich uczestników poproszono, aby byli gotowi na jego pojawienie się, a potem starali
się obserwować jego zachowanie. Wszystkich poinstruowano też, aby w miarę możności
pozostali w swoich domach, albo przynajmniej prowadzili obserwację z dobrze
zakonspirowanych kryjówek. Wreszcie Jupe włączył automatyczną sekretarkę, której
zadaniem było nagrywanie na taśmę nadchodzących raportów, oraz podłączył do niej głośnik.
O zmierzchu wszystko było zapięte na ostatni guzik.
Było już prawie ciemno, kiedy czterej chłopcy, po kolacji zjedzonej we własnych
domach, zebrali się znowu w Kwaterze Głównej. Usiedli wokół automatycznej sekretarki i
zaczęli czekać. Minęła ósma. Pełni wewnętrznego napięcia rozmawiali szeptem, tak jakby się
bali, że ktoś może ich usłyszeć...Albo jakby sami byli obserwatorami, stanowiącymi oczka
siatki duchów, obejmującej swym zasięgiem całe miasto. Kwadrans po ósmej. Pół do
dziewiątej...
Nagle ozwał się dzwonek telefonu. Z głośnika popłynął głos pierwszego
obserwatora...
- Rowerzysta w kasku i goglach, ze słuchawkami w uszach i plecakiem na Olive
Street, koło bloku domów zaczynających się od numeru 1400! Właśnie w tej chwili wyleciała
szyba samochodowa! Nie zauważyłem, żeby człowiek na rowerze wykonał jakikolwiek ruch!
Na twarzy Pete'a pojawił się wyraz rozczarowania i zawodu.
- On nie zrobił żadnego ruchu!
- Rzeczywiście, nie zrobił - potwierdził Jupiter, zagryzając dolną wargę. - Ale był
tam!
Telefon zadzwonił znowu.
- Koło bloku domów od numeru Olive Street 1300 przejechał właśnie człowiek na
rowerze. Wyleciała przednia szyba starego forda! Rowerzysta nie zatrzymał się!
- Nie zatrzymał się! - powtórzył jak echo Paul.
- Ale w momencie, gdy przejeżdża, wylatują szyby! - zauważył Bob.
- Roztrzaskana szyba w niebieskim mercedesie stojącym naprzeciwko Olive Street
I200! Właśnie przejechał tędy rowerzysta. Zdaje się, że wyciągnął coś spod koszuli.
Ostatnia informacja wyraznie podnieciła Paula.
- Ten gliniarz z lotnego patrolu, z którym rozmawiałem, wspominał o czymś
podobnym. Powiedział, że odniósł wrażenie, jakby facet na rowerze miał zamiar wyjąć coś
zza koszuli!
- Ale co? - wykrzyknął Pete.
- Zaczekajcie z tym, teraz trzeba się skupić na słuchaniu! - syknął niecierpliwie Bob.
- Tyle że teraz, przez następne dwie albo trzy przecznice, nic się nie będzie działo.
Mogę się założyć o duże lody z ananasem - rzucił szybko Jupiter. - Zaraz się przekonamy.
Tylko posłuchajcie!
Jego trzej koledzy wybałuszyli na niego pełne zdumienia oczy.
- Człowiek na rowerze, odpowiadający podanemu opisowi, przejechał koło bloku
domów przy Olive Street 1000, ale nie wydarzyło się nic godnego uwagi! Trzymajcie się,
chłopaki!
- Skąd o tym wiedziałeś, Jupe? - zapytał zaskoczony Pete.
- Jak tak dalej pójdzie, nasz szef kupi sobie całą lodziarnię! - westchnął Bob.
- Kiedy pojechałem w piątek na komendę policji, zapytałem komisarza Reynoldsa,
gdzie zaplanował zasadzkę na dziś wieczór. I dowiedziałem się, że policjanci będą czatować
przy Olive Street, naprzeciwko bloku domów, który zaczyna się od numeru 1000! - wyjaśnił
Jupiter. - No i także tym razem ten wandal wiedział, który blok będzie pod obserwacją!
- Tu blok przy Olive Street od numeru 900 w dół. Przejechał właśnie mężczyzna na
dziesięciobiegowej wyścigówce. Zdaje mi się, że wyciągnął coś spod koszulki i zaraz potem
wyleciała boczna szyba w samochodzie chevette! Nic więcej nie zauważyłem!
- Co on tam może mieć pod koszulą? - zapytał Bob. - Jakiś przyrząd do wybijania
szyb samochodowych?
- Jeżeli on czymś rzuca, to dlaczego żaden z naszych obserwatorów tego nie
dostrzegł? - zamyślił się głośno Paul. - Przecież nawet wieczorem taki ruch powinien być
wyraznie widoczny.
- Facet na rowerze, podobny do Marsjanina, na wysokości bloku 800 przy Olive
Street. Rozbite okno w cadillacu! Zdaje się, chłopaki, że on celował czymś w kierunku
caddy'ego! Ale nie jestem tego pewien. Tu jest raczej ciemno, a on przez cały czas zdrowo
grzeje na tej wyścigówie. Mimo to przez moment miałem wrażenie, jakby czymś celował!
- Pete - zwrócił się Bob do Drugiego Detektywa - gdzie jest ten metalowy okruch,
który znalazłeś w furgonetce Paula?
- Mam go tu, przy sobie - odparł Pete, a potem sięgnął do kieszonki i wręczył Bobowi
maleńką, srebrzystą kulę.
- Jasna sprawa! - stwierdził z przejęciem specjalista od analiz.
- Chłopaki, widzicie te prążki? No i dlaczego wygląda to tak, jakby było częściowo
wydrążone, a częściowo nie? Od razu wiedziałem, co to może być!
- No to gadaj! Na co czekasz? - ponaglił go Pete.
- Nabój od wiatrówki! - stwierdził Bob, tocząc wzrokiem po twarzach kolegów. - On
wybija te szyby przy pomocy pistoletu na sprężone powietrze. I to o dużej sile rażenia!
- Meldunek z bloku przy Olive Street 700. Osobnik na wyścigówie, w kasku i z
wszystkimi pozostałymi bajerami przejechał właśnie koło zielonego samochodu mercury.
Okno poleciało w kawałki! Nie zauważyłem, żeby rowerzysta wykonywał ja kies ruchy!
- Bob, zdaje się, że masz rację! - powiedział Jupiter, zbyt podniecony, aby zaważyć
nawet, że to Bob znalazł jako pierwszy odpowiedz na dręczące wszystkich pytanie. - On ma
[ Pobierz całość w formacie PDF ]