[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pielęgniarki.
Za szklaną ścianą stało sześć łóżeczek. Przy jednym
z nich siedziała Grace, tuląc do siebie drobniutkie, drżące
ciałko. Otarła łzy z bladego policzka i, kołysząc niemowlę,
czule pocierała twarzą o łysą główkę. Obraz ten do głębi
wstrząsnął Sethem. Stanął nieruchomo i jak urzeczony
przyglądał się kobiecie z dzieckiem na rękach. Miała włosy
splecione w warkocz z tyłu głowy i była ubrana w
bezkształtny, zielony fartuch. Kiedy kołysała w ramionach
zapłakane dziecko, jej twarz nabrała niezwykłego uroku.
Całą uwagę skupiła na maleńkiej buzce z błękitnymi
oczkami pełnymi łez.
- Przepraszam pana. - Do Setha podeszła
pielęgniarka. - Tutaj nie wolno nikomu przebywać. To
103
oddział zamknięty.
Nie odrywając wzroku od Grace, Seth sięgnął po
swą policyjną odznakę.
- Przyszedłem porozmawiać z panią Fontaine.
- Powiem jej, że jest pan tutaj, poruczniku.
- Proszę nie przeszkadzać pani Fontaine. - Nie
chciał, żeby cokolwiek zakłóciło ten niezwykły obraz, jaki
miał przed sobą. - Mogę poczekać. Czy dziecko, które
trzyma na rękach, jest na coś chore?
- Peter urodził się z AIDS. Pani Fontaine załatwiła
mu przyjęcie na ten oddział.
- Pani Fontaine? - Zcisnęło go w dołku. - To jej
dziecko?
- Ma pan na myśli naturalne? Nie. - Surowa twarz
pielęgniarki rozpogodziła się nieco. - Ale ona wszystkie te
dzieci traktuje tak, jakby były jej własne. Zupełnie nie
wiem, jakbyśmy tu sobie poradzili bez pomocy pani
Fontaine. Mam na myśli nie tylko fundację, lecz także jej
osobiste zaangażowanie.
- Co to za fundacja?
- Spadającej Gwiazdy. Pani Fontaine ustanowiła ją
kilka lat temu, przeznaczając pokazne środki na pomoc
chorym dzieciom i ich rodzinom. Ale tak naprawdę to
najbardziej liczy się dla nas jej stała obecność. -
Pielęgniarka ruchem głowy wskazała na salę za szybą -
Takiej serdeczności i kołysanki nie zastąpią żadne
pieniądze.
Seth patrzył, jak chore niemowlę powoli zasypia w
ramionach Grace.
- Często tu bywa?
- Gdy tylko znajdzie czas. Jest naszym aniołem
opiekuńczym. Przepraszam, poruczniku, ale muszę wracać
104
do pracy.
Po odejściu pielęgniarki Seth podszedł bliżej
szklanej tafli. Grace zamierzała włożyć niemowlę do
łóżeczka. Podniosła się z krzesła. I wtedy spotkały się ich
oczy.
W pierwszej chwili na jej twarzy ujrzał absolutne
zaskoczenie. Mimo aktorskich umiejętności nie potrafiła
ukryć wrażenia, jakie wywołała jego obecność. Na jej
twarzy odmalowały się po kolei zdziwienie, zaniepokojenie
i konsternacja. Szybko jednak opanowała emocje.
Delikatnie ułożyła dziecko i pogłaskała je lekko po
policzku. Podeszła do bocznych drzwi i znikła z pola
widzenia Setha.
Na korytarzu pojawiła się dopiero po kilku
minutach. Już bez zielonego fartucha. Seth miał teraz przed
sobą pewną siebie, światową kobietę w czerwonym
kostiumie, starannie umalowaną, ze szminką na wargach
idealnie dobraną do barwy stroju.
- Tak więc, poruczniku, spotykamy się w dziwnych
miejscach.
Zanim Grace udało się dokończyć chłodne
powitanie, wystudiowane przed chwilą w samotności, Seth
uniósł jej podbródek. Zajrzał jej głęboko w oczy.
- Oszukujesz - stwierdził spokojnie. - Ciągle się
zgrywasz. Kim ty, do diabła, właściwie jesteś?
- Kim mi się tylko podoba. - Nie przestawał badać
jej wzrokiem. Przeciągle, intensywnie i z napiętym
wyrazem twarzy. - A ponadto sądzę, że to nie miejsce na
przesłuchanie. Chciałabym, abyś pozwolił mi teraz odejść -
powiedziała opanowanym tonem. - Nie życzę sobie tutaj
żadnych scen.
- Nie zamierzam robić żadnych scen. Grace uniosła
105
brwi.
- Ale ja mogę. - Odepchnęła od siebie jego rękę i
ruszyła korytarzem w stronę wyjścia. - Jeśli zamierzasz
rozmawiać ze mną na temat śledztwa lub zadać mi jeszcze
jakieś dodatkowe pytania, załatwmy to poza budynkiem.
Tutaj nie chcę żadnych dyskusji na ten temat.
- Byłaś zrozpaczona, trzymając to dziecko na rękach
- powiedział cicho. - Masz złamane serce.
- To moje serce. - Wcisnęła guzik, aby ściągnąć
windę. - Jest twarde, Seth. Bardzo twarde. Każdy to
potwierdzi.
- Masz jeszcze wilgotne rzęsy.
- To nie twoja sprawa. - Mówiła teraz głosem niskim
i wibrującym od z trudem powstrzymywanej złości. - W
żadnym razie nie jest to twój interes.
Weszła do windy pełnej ludzi i odwróciła się
plecami do drzwi. Przyrzekła sobie, że o tej części swego
życia nie będzie rozmawiała z Sethem. Nie dalej jak
ostatniego wieczoru otworzyła się przed tym człowiekiem,
a on ją odtrącił. Było to bardzo przykre odczucie. Nie
chciałaby ponownie przeżywać podobnych rozczarowań.
Ani ponownie dzielić się z Sethem swymi przeżyciami,
zwłaszcza tak silnymi jak te, które dotyczyły chorych
dzieci.
Był funkcjonariuszem policji. I nikim więcej.
Czyż nie spędziła niemal całej wczorajszej nocy na
przekonywaniu się, że nie jest i nigdy nie będzie dla niej
nikim innym? Zaczął ją interesować. Poruszył nie tylko
zmysły. Musiała położyć temu kres. A jeśli to się nie uda,
chociaż stłumić budzące się uczucie.
Nie będzie rozmawiała z Sethem na żadne osobiste
tematy. Już mu nie zaufa. Nie będzie dzieliła z nim
106
intymnych przeżyć.
Wychodząc z budynku, była już znacznie
spokojniejsza. Z nadzieją, że uda się jej szybko pozbyć
intruza, energicznym krokiem ruszyła w kierunku parkingu.
Wziął ją za ramię i zwrócił w inną stronę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]