[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pan niewątpliwie, \e pan Kettering równie\ był pasa\erem Błękitnego Ekspresu tamtej nocy?
Milioner skinął głową.
Dowiedziałem się tu\ przed wyjazdem z Londynu poinformował lakonicznie.
Pan Kettering twierdzi ciągnął komisarz \e nie wiedział, i\ jego \ona jedzie tym
samym pociągiem.
Zało\ę się, \e mówi prawdę ponuro przyświadczył Van Aldin. Gdyby ją spotkał,
musiałoby to być dla niego niemiłe zaskoczenie.
Pozostali spojrzeli na niego pytająco.
Nie ma co owijać w bawełnę. Bóg jeden wie, ile musiała wycierpieć moja biedna córka.
Derek Kettering nie podró\ował sam. Był w towarzystwie kobiety wyjaśnił milioner ze
złością.
Ach tak?
Niejakiej Mirelle, tancerki.
Pan Carr?ge i komisarz popatrzyli na siebie i skinęli głowami, jakby potwierdzając
wcześniejsze przypuszczenia. Pan Carr?ge odchylił się na krześle, splótł dłonie i utkwił wzrok
w sufit.
Ach tak powtórzył. Mówiono o tym& odkaszlnął. Krą\yły plotki&
To bardzo znana pani powiedział pan Caux.
I bardzo kosztowna dodał Poirot cicho.
Van Aldin poczerwieniał. Uderzył pięścią w stół.
Sami widzicie wykrzyknął \e mój zięć to przeklęty łajdak! Gniewnym spojrzeniem
przebiegł po twarzach zgromadzonych. Tak, wiem ciągnął. Jest przystojny i miły w
obejściu. Sam dałem się na to nabrać w przeszłości. Pewnie udawał, \e mu serce pęka, kiedy
usłyszał wiadomość& oczywiście, jeśli nie dowiedział się wcześniej.
Był zaskoczony& i przygnębiony.
Przeklęty hipokryta powiedział Van Aldin. Udawał wielki ból, prawda?
N nie odparł komisarz ostro\nie. Tego bym nie powiedział& Panie Carr?ge?
Sędzia zetknął dłonie koniuszkami palców i przymknął oczy.
Zdumienie, zaskoczenie, smutek& tak oświadczył. Wielki ból? Nie, nie wydaje mi się.
Raz jeszcze odezwał się Poirot.
Pozwoli pan, \e zapytam, monsieur Van Aldin, czy pan Kettering zyskuje coś na śmierci
\ony?
Zyskuje i to ładnych parę milionów odparł Val Aldin.
Dolarów?
Funtów. Zło\yłem tę sumę do wyłącznej dyspozycji Ruth z okazji ślubu. Nie spisała
testamentu i nie miała dzieci, więc pieniądze przejdą na jej mę\a.
Z którym właśnie miała się rozwieść uzupełnił Poirot. Doskonale.
Komisarz spojrzał na niego surowo.
Sugeruje pan& ?
Nie odparł Poirot. Porządkuję fakty, to wszystko.
Van Aldin popatrzył na detektywa z rozbudzonym na nowo zainteresowaniem.
Mały człowieczek wstał z miejsca.
39
Nie będę panom zabierał więcej czasu powiedział uprzejmie, kłaniając się panu
Carr?ge. Byłbym bardzo zobowiązany, gdyby zechciał mnie pan informować o dalszych
postępach śledztwa.
Ale\ oczywiście, oczywiście.
Van Aldin wstał równie\.
Jestem jeszcze panom potrzebny?
Nie, dziękujemy monsieur, uzyskaliśmy wszystkie informacje, o które nam chodziło.
W takim razie przejdę się trochę z panem Poirot. Oczywiście, o ile nie ma nic przeciwko
temu.
Absolutnie, monsieur odparł detektyw z ukłonem.
Milioner zapalił grube cygaro, poczęstował równie\ detektywa. Poirot podziękował i zamiast
tego wyciągnął jednego ze swoich cienkich papierosów. Van Aldin, człowiek o wielkiej sile
charakteru, zachowywał się jak zawsze, jakby nic się nie stało. Przez pewien czas szli w
milczeniu, po czym Van Aldin odezwał się:
Rozumiem, panie Poirot, \e nie praktykuje ju\ pan w swoim zawodzie?
To prawda. Korzystam z \ycia.
A jednak pomaga pan policji w tej sprawie?
Proszę pana, jeśli lekarz idąc ulicą jest świadkiem wypadku, to czy powie: Jestem na
emeryturze, nie będę przerywał spaceru , gdy ofiara wykrwawia się u jego stóp na śmierć?
Gdybym był w Nicei i policja zwróciła się do mnie, odmówiłbym. Ale tę sprawę powierzył mi
sam dobry Bóg.
Był pan na miejscu powiedział Van Aldin w zamyśleniu. Widział pan przedział,
prawda?
Poirot skinął głową.
Mam nadzieję, \e rozumie pan, do czego zmierzam? spytał milioner. Wina hrabiego
de la Roche wydaje mi się oczywista, ale nie jestem głupcem. Obserwowałem pana przez
ostatnią godzinę i doszedłem do przekonania, \e z jakiegoś powodu, znanego tylko panu, nie
zgadza się pan z tą teorią.
Poirot wzruszył ramionami.
Mogę się mylią.
I tu dochodzimy do przysługi, o którą chciałem pana prosić. Czy zgodziłby się pan
występować w tej sprawie w moim imieniu?
Pana osobiście?
To właśnie miałem na myśli.
Poirot milczał przez jakiś czas. Potem powiedział:
Zdaje pan sobie sprawę, o co pan prosi?
Sądzę, \e tak odparł milioner.
Doskonale powiedział detektyw. Zgadzam się. Ale w takim razie musi mi pan
szczerze odpowiedzieć na parę pytań.
Oczywiście. Rozumie się.
Zachowanie detektywa nagle uległo zmianie. Stał się szorstki i rzeczowy.
Jeśli chodzi o rozwód& To pan doradził córce wnieść sprawę do sądu?
Tak.
Kiedy?
Jakieś dziesięć dni temu. Dostałem od niej list, w którym skar\yła się na mę\a, i
przekonałem ją, \e rozwód jest jedynym rozwiązaniem.
Na co się uskar\ała?
Widywano go z osobą o bardzo wątpliwej reputacji& tą, o której rozmawialiśmy, Mirelle.
Tancerką& I madame Kettering wyraziła sprzeciw? Czy bardzo kochała mę\a?
Tak bym tego nie ujął. Van Aldin zawahał się lekko.
Ucierpiało nie tyle jej serce, ile duma, tak?
Tak, chyba mo\na tak powiedzieć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]