[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stan, i zapytał:
- Opowiesz mi, co się stało?
- Musiałam naprawdę zmarznąć. - Udała, że nie słyszała. - Na
ogół się tak nie rozklejam.
- Eve! - Wyciągnął rękę i chwycił jej podbródek. - Twoje
rozklejenie się, jak to ujęłaś, nie miało nic wspólnego z zimnem, tylko
z wielebnym Murrayem. Powiedz mi, co zrobił ten stary głupiec.
Skrzywdził cię?
Eve próbowała się uwolnić z jego uścisku, ale kiedy jej się to nie
udało, spojrzała na niego z oburzeniem.
- Harry nie jest stary - powiedziała tylko. - Jest pewnie młodszy
od ciebie.
Jake puścił ją, wstając na równe nogi. Co przez to chciała
powiedzieć? %7łe kiedy on wyobrażał sobie ją na łasce jakiegoś starego
70
Anula
ous
l
a
and
c
s
zboczeńca, ona spędziła wieczór z mężczyzną, który mógł się
spodziewać innej odpowiedzi na swoje awanse?
- Więc co się tak naprawdę stało? - zapytał, spoglądając na nią
zimno, niezdolny ukryć niechęci. - Kłótnia kochanków?
Nieporozumienie? A może rzucił cię dla innej?
Eve skrzywiła się, jakby ją uderzył. Zrozumiał, że się pomylił.
Coś się stało, coś złego, a on jeszcze pogorszył sprawę swoimi
oskarżeniami.
- Eve... - zaczął, ale ona już wstała i podnosiła kurtkę, patrząc
wszędzie, tylko nie na niego. Mój Boże, jak mógł być tak głupi? %7łeby
zachwiać jej opanowaniem, trzeba było czegoś więcej niż kłótni z
chłopakiem.
- Eve, przepraszam - zaczął znów, ale ona go już nie słuchała,
idąc w stronę drzwi.
Nie mógł jej tak wypuścić. Musiał jej wyjaśnić, że poczuł się
zdradzony, kiedy mu powiedziała, że Murray jest młodym
człowiekiem, że ona jest - może być - związana z kimś innym.
Konsekwencje tego stwierdzenia były zbyt skomplikowane, żeby
je teraz rozważać. Wiedział tylko, że jeśli pozwoli jej wyjść z tego
pokoju, zanim przyjmie jego przeprosiny, to nigdy sobie tego nie
wybaczy.
Kiedy przechodziła obok niego, zacisnął zęby, wyciągnął rękę i
chwycił rękaw jej kurtki.
- Zaczekaj.
71
Anula
ous
l
a
and
c
s
Szarpnęła rękawem, a kiedy nie chciał go puścić, po prostu
upuściła kurtkę na podłogę i ominęła ją. Jake zaklął, przeskoczył
kurtkę i złapał ją za nadgarstek.
- Eve, proszę - powiedział błagalnym tonem, zmuszając ją, żeby
się zatrzymała. - Musisz mi dać szansę, żeby to wyjaśnić.
- Co tu jest do wyjaśniania? - Jake podziwiał jej siłę woli, z jaką
uniosła twarz i spojrzała mu prosto w oczy. - Pewnie myślisz, że to w
porządku, kiedy mężczyzna molestuje kobietę, którą powinien
szanować?
- Nie! - Jake był przerażony. - Czy on właśnie to zrobił? - Szukał
właściwego słowa. - Czy... wykorzystał cię?
Eve spojrzała, jakby nie chciała mu odpowiedzieć. W końcu
jednak wyrzuciła z siebie:
- Pocałował mnie!
Wiedziała, co on sobie pomyśli. W końcu czym jest zwykły
pocałunek między przyjaciółmi? Jak mogła mu wytłumaczyć gniew,
który poczuła, kiedy Harry chwycił ją i przycisnął swoje mokre wargi
do jej ust? Jake nie znał jej historii. A ona nie miała ochoty mu jej
teraz opowiadać.
- Pocałował cię? - powtórzył za nią. Mimo że się starał, żeby w
jego głosie nie było słychać niedowierzania, to ono tam było, tuż pod
powierzchnią.
- Tak, pocałował mnie - powiedziała, próbując go zmusić, żeby
odwrócił wzrok, ale jej się to nie udało. - Myślisz pewnie, że jestem
jakąś paranoiczką, która przejmuje się czymś tak... tak... nieistotnym.
72
Anula
ous
l
a
and
c
s
Jake przymrużył oczy.
- Ale dla ciebie to nie było nieistotne - powiedział z
przenikliwością, o którą go nie podejrzewała. - Prawda?
Eve podniosła rękę i pociągnęła za kosmyk włosów, który
wysunął jej się z warkocza.
- Nie chodziło nawet o ten pocałunek - przyznała w końcu. -
Tylko o to, co się stało potem. On...Ponieważ się sprzeciwiłam,
oskarżył mnie o to, że wolę kogoś innego.
Jake spojrzał na nią czujnie.
- Rozumiem - powiedział i, zdając sobie sprawę, że wciąż
trzyma jej nadgarstek, rozluznił uścisk. - A ty wolisz kogoś innego?
Twarz Eve poczerwieniała. -Nie.
- Więc... po prostu nie lubisz mężczyzn?
- Nie! - Eve wyrwała nadgarstek z jego palców i potarła mocno,
jakby się chciała pozbyć jego zapachu ze swojej skóry. - Po prostu nie
lubię, jak ktoś mnie... dotyka.
- To widzę. Więc tak zareagowałaś, kiedy Murray cię dotknął?
Muszę powiedzieć, że to dość poniżające, kiedy ktoś na ciebie
reaguje, jakbyś miał jakąś nieuleczalną chorobę.
- Nie zrobiłam tego. - Mimo wysiłków, jakie wkładała, żeby
zachować opanowanie, jego słowa dotknęły ją do żywego. - Nie
rozumiesz.
- Więc mi to wyjaśnij.
- Nie mogę.
- A może nie chcesz. Potrząsnęła głową.
73
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Dlaczego miałoby cię to obchodzić?
- Nie mam pojęcia, ale mnie obchodzi.
Nagle wzrosło między nimi napięcie. Być może Jake tylko to
sobie wyobrażał, ale miał wrażenie, że jego słowa wywołały jakąś
chemiczną reakcję.
- Dotknij mnie - poprosił niespodziewanie. - Obiecuję, że cię nie
ugryzę.
Eve potrząsnęła głową.
- To szaleństwo.
- Zgadzam się. - Spojrzał w dół, na hipnotyzujący fragment
oliwkowej skóry powyżej jej pępka. - Ale po prostu zrób to.
Miał nadzieję, że nie jest zbyt ambitny, myśląc, że może ją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]