[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Vittorio szepnął Ramiel. Czyżbyś miał uszy zatkane woskiem? Czy nie
słyszysz krzyku tych wygłodniałych więzniów? Jeszcześ ich nie uwolnił. Zali pragniesz
zrobić to nocą?
Uwolnię ich, umiem tego dokonać. Ale czy mogę z nią tutaj zostać, być z nią,
gdy budząc się, stwierdzi, że jest zupełnie sama, że wszyscy inni zniknęli, a Florian i
Godric
nie dotrzymali obietnicy? Czy ona nie może już oddać duszy Bogu?
Mastema odwrócił się, ani na jotę nie zmieniając swego łagodnie chłodnego wyrazu
twarzy.
Nie! Nie czyń tego! Nie odwracaj się! krzyknąłem i chwyciłem go za ramię.
Pod okrywającą go osobliwą szatą z jedwabiu wyczuwałem ogromną siłę tego anioła, który
odwrócił się i popatrzył na mnie z góry.
Powiedz mi!
Na miłość boską, Vittorio! krzyknął Mastema; jego huczący głos wypełnił
całą kryptę. Czyżbyś sam tego nie widział? My po prostu nie wiemy!
Uwolnił ramię z mojego uścisku i zmarszczył brwi, posyłając mi kolejne grozne
spojrzenie. Zacisnął dłoń na rękojeści swej szabli.
Nie jesteśmy z tych, którzy wiedzą, czym jest przebaczenie! krzyknął.
Nie jesteśmy stworzeniami z krwi i kości, a zjawiska w naszej sferze istnienia dzielą się na
światło i ciemność. Tyle tylko jest nam wiadome!
Odwrócił się i podszedł do Urszuli. Popędziłem za nim. Usiłowałem go zatrzymać,
lecz nie byłem w stanie odwieść go od jego zamiarów.
Wyciągnął rękę i chwycił nią drobną szyję Urszuli. Oczy jej spojrzały na niego
przerazliwym, nic nie widzącym wzrokiem.
Ona ma w sobie ludzką duszę szepnął Mastema, poczym cofnął się, jakby
nie mógł już znieść kontaktu z jej ciałem. Mnie również od niej odciągnął.
Zacząłem płakać. Słońce zmieniło pozycję na nieboskłonie, a zatem cienie w
podziemiach nieco się wydłużyły. Padające z góry pasemko światła złociło się wprawdzie
na
środku krypty, ale robiło się coraz to bledsze.
Aniołowie stali dalej nieruchomo, obserwując mnie, czekając.
Zostanę z nią tutaj powiedziałem. Ona już wkrótce się obudzi. A ja
przekonam ją, aby modliła się o boskie zmiłowanie.
Poznałem swoje zamiary, dopiero gdym głośno je wypowiedział. Pojąłem je zaś, gdy
dodałem te oto słowa:
Zostanę z nią. Jeżeli z miłości do Boga wyrazi skruchę za swoje grzechy,
będzie mogła ze mną pozostać. A gdy nadejdzie czas śmierci, Bóg przyjmie nas oboje.
Sądzisz, że starczy ci sił, by tego dokonać? zapytał Mastema. Myślisz, że
ona cię nie zawiedzie?
Jestem jej to winien odparłem. To mój obowiązek. Nigdy żadnego z was
nie okłamałem. Nigdym nie okłamał sam siebie. Ona zabiła mi brata i siostrę. Widziałem ją
przy tym. I bez wątpienia to ona właśnie uśmierciła innych członków mojej rodziny. Ale
ocaliła mnie. I to dwukrotnie. Zabijanie jest rzeczą łatwą, ale ratować życie jest bardzo
trudno!
To prawda powiedział Mastema, jak gdyby nagle zrozumiał moje słowa.
Dlatego zostanę. Niczego już od was nie oczekuję. Wiem, że nie będę mógł się
stąd wydostać. I kto wie, czy również ona nie będzie mogła stąd wyjść.
Ależ skąd! Ona stąd wyjdzie! odrzekł Mastema.
Nie zostawiajmy go tutaj odezwał się Seteus. Zabierzmy go wbrew jego
woli.
Wiesz, że tego nam czynić nie wolno odparł Mastema.
Wyprowadzmy go tylko z tej krypty błagał Ramiel. Jakby po prostu się
tutaj zabłąkał...
Tak jednak nie jest. I nie wolno nam...
A zatem zostańmy z nim tutaj powiedział Ramiel.
Tak, zostańmy przytaknęli moi aniołowie stróże mniej więcej równocześnie
i prawie tym samym ledwie słyszalnym głosem.
Niech ona nas zobaczy.
A skąd mamy wiedzieć, czy jest to możliwe? zapytał Mastema. I jak
przekonamy się, że to naprawdę nastąpi? Jak często się zdarza, że widzi nas człowiek?
Po raz pierwszy widziałem go zagniewanego. Popatrzył na mnie i rzekł:
Bóg postawił cię przed ciężką próbą, dając ci takich wrogów i takich
sojuszników.
Tak, wiem... I będę błagał Go ze wszystkich sił swoich i złożę na szali całe
moje cierpienie, aby On tylko zbawił jej duszę.
Nie chciałem zamykać oczu. Wiem, że wcale tego nie chciałem.
Rozdział 12
I nie wódz mnie na pokuszenie
Pomimo mojego młodego naonczas wieku ciało me nie było nazbyt wytrzymałe. Jakże
jednak mogłem czekać w tej krypcie na ocknięcie się Urszuli, nie obmyślając tej czy innej
formy ucieczki?
Ani przez chwilę nie zastanawiałem się nad odejściem moich aniołów. Zasłużyłem na
takie potraktowanie, lecz byłem zarazem przekonany, iż postąpiłem słusznie, dając jej
szansę,
by pojednała się z Bogiem. Od razu po opuszczeniu podziemi mieliśmy znalezć księdza,
który
odpuściłby wszystkie popełnione przez nią grzechy. Sądziłem bowiem, że jeśli boskie
miłosierdzie nie zadziała tu samoistnie, duszę Urszuli zbawi oficjalne rozgrzeszenie.
Rozglądałem się po krypcie, chodząc między trupami. Ostatki słabego światła padały
teraz na zaschnięte strużki krwi, która wcześniej spłynęła po kamiennych łożach demonów.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]