[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Wiem, nie zapomniałam. Wolałbyś oczyścić naj
większy kanał ściekowy w Chicago, niż uczestniczyć
w uroczystości bardziej oficjalnej niż pogrzeb. Niestety,
z uwagi na twoje obowiązki, które z własnej woli wziąłeś
na swoje barki, a także mając na względzie uroczystą
deklarację, jaką przed chwilą wygłosiłeś... No cóż, wypo
życzymy dla ciebie smoking. I bardzo cię proszę, Cleve,
natychmiast przestań jęczeć. Naprawdę mogło być gorzej.
Zdarza się, że centralnym punktem takich uroczystości jest
dwugodzinny występ baletu klasycznego...
ROZDZIAA CZWARTY
Bal na cele dobroczynne w hotelu ,,Hutton" na Michi
gan Avenue już się rozpoczął. Gillian stała przed mikrofo
nem na oświetlonym podium w ogromnej sali balowej,
skupiając na sobie całą uwagę obecnych.
- Panie i panowie, pozwólcie, że powiem kilka słów
o Chicago - zaczęła mocnym, pełnym zapału głosem,
podczas gdy na wielkim ekranie nad nią pojawił się obraz
Instytutu Sztuki. - To nie tylko miasto najpiękniejszej
w świecie kolekcji sztuki impresjonistów.
Cleve podziwiał Gillian, potrafiła zainteresować znu
dzony tłum, natomiast bardzo mu się nie podobały pożąd
liwe spojrzenia mężczyzn.
- Chicago to nie tylko skupisko domów, które biją
rekordy swą wysokością - ciągnęła Gillian.
Wszyscy faceci, Å‚Ä…cznie z Cleve'em, zignorowali poka
zywany na monitorze fotogram Sears Tower , całą swą
uwagę skupiając na Gillian, która w obcisłej, zielonej
w morskim odcieniu sukni, wyglądała nieprawdopodob
nie wprost pięknie i szaleńczo seksownie, mimo że zapięta
Sears Tower - jeden z najwyższych budynków świata, liczący 110 pięter
i 443 m wysokości. Zbudowany w Chicago w 1974 r. (przyp. red.).
60
była pod samą szyją, rękawy miała długie, a kreacja sięga
ła aż do kostek.
Takie stroje powinny być prawnie zabronione, pomy
ślał Cleve, żałując, że nie może szybkimi ciosami zgasić
uśmieszków, jakie pojawiły się na gębach otaczających go
facetów.
- Oto co stanowi największy majątek Chicago, panie
i panowie. - Na ekranie pojawiły się twarze reprezentujące
rozmaite typy etniczne. - To my, jego mieszkańcy, a przy
szłością naszego miasta są nasze dzieci. Jestem przekona
na, że osiedlowe kluby młodzieżowe odegrają żywotną
rolę w kształtowaniu tej przyszłości, by jednak tak się
stało, powinniśmy je wesprzeć!
Gdy Gillian zakończyła swe wystąpienie, rozległ się
entuzjastyczny aplauz. Widać było, że zdobyła wielu zwo
lenników dla idei, o którą walczyła. Gdy zeszła z podium,
otoczył ją tłum. Gratulowano jej wystąpienia i deklarowa
no kwoty, mające służyć osiedlowej działalności eduka
cyjno - wychowawczej .
Wreszcie udało jej się docisnąć do Cleve'a. Wyglądała
na zmęczoną.
- Dobrze siÄ™ czujesz? - mruknÄ…Å‚.
- Przydałoby się coś zimnego i mokrego.
- Chcesz, żebym gwizdnął jakąś szklankę? - Po sali
krążyli kelnerzy z tacami pełnymi przekąsek i szampana.
Spojrzała na niego tęsknie. Zrozumiawszy milczącą
wymówkę, przewrócił oczami.
- Gillian, tutaj nie dostaniesz swojego eliksiru.
- Boże, toż to tylko zwyczajna mrożona herbata w naj
zwyklejszej szklance. Poszłabym sama, ale...
61
- Rozumiem, nie możesz się stąd ruszyć. Okay, zostań
tutaj i zbieraj pieniądze na te kluby młodzieżowe, a ja
zobaczę na zapleczu baru, co się da zrobić. A przy okazji,
dobrze się spisałaś.
Zadowolona z jego niedbałego komplementu, obserwo
wała go, jak przeciska się przez tłum. Cleve wprawdzie
gardził smokingiem, ale wyglądał w nim wspaniale,
o czym świadczyły spojrzenia licznych kobiet.
Odwróciła się do gości, którzy gratulowali jej wystąpie
nia. W chwilę pózniej, gdy z emfazą mówiła o potrzebie
zakładania młodzieżowych klubów, ktoś warknął za jej
plecami:
- Może i dalibyśmy coś na cele charytatywne, gdyby
chciwi prawnicy nie ograbiali nas na procesach.
Powstała konsternacja. Zmuszając się do miłego uśmie
chu, Gillian powoli obejrzała się za siebie. Mężczyzna,
który stał za nią, był chudy, miał rzadkie, zle ufarbowane
włosy i nadętą twarz o ostrych rysach. Znała Charlesa Re-
ardona, starli się już nieraz, choć nigdy dotąd poza salą
sÄ…dowÄ….
- Miło mi pana widzieć, panie Reardon.
- Czyżby? Wynika z tego, że to z sympatii wszelkimi
sposobami próbuje mnie pani zniszczyć.
Reardon miał reputację aroganta i prostaka, lecz jako
szef wielkiego przedsiębiorstwa zobligowany był do prze
strzegania odpowiednich manier, a publiczny atak na Gil
lian był po prostu skandaliczny. Zresztą, ponieważ repre
zentowała osobę, która wytoczyła sprawę jego firmie,
w ogóle nie powinien się do niej zbliżać.
Gillian w pierwszej chwili chciała ostro zareagować,
62
ale ponieważ nie było wątpliwości, że Reardon jest pijany,
pozostawało jej tylko jedno wyjście.
- Proszę mi wybaczyć - mruknęła ze wzgardliwą
uprzejmością.
Gdy odwróciła się od niego i zaczęła się oddalać, Rear
don ją zatrzymał.
- Hej, nie udawaj takiej chłodnej i obojętnej. Wiem, że
gotujesz się w środku, bo nie wydobędziesz ode mnie ani
grosza dla tej dziwki. Wszyscy wiedzą, że Maureen Novak
nie ma racji, a ty wzięłaś tę sprawę tylko dlatego, że mnie
nienawidzisz. Nie, tym razem nie uda ci się wygrać, ale
naraziłaś mnie na koszty.
- Proszę się z tym zwrócić do swojego adwokata, panie
Reardon - ostrzegła go spokojnie. - A ponieważ pańska
sprawa toczy się aktualnie w sądzie, uważam tę rozmowę
za wysoce niewłaściwą.
Zaśmiał się.
- Co? Nie mogę porozmawiać z kimś, kto chce mi
zaszkodzić?
Ponieważ ta żenująca scena rozgrywała się na oczach
licznych gapiów, Gillian chciała jak najprędzej ją zakoń
czyć. Próbowała znowu się wycofać, ale Reardon stanął jej
na drodze.
- Powiedz mi tylko - nalegał - co ci takiego zrobiłem,
że mnie tak nienawidzisz?
Gdyby Charles Reardon był trzezwy albo znał ją lepiej,
rozpoznałby oznaki gniewu. Kiedy przechyliła głowę na
bok i patrzyła nań z leciutkim uśmieszkiem, jej sądowi
adwersarze powiedzieliby mu, że szykuje się do ciosu,
niczym cofajÄ…cy siÄ™ szermierz.
63
- Dobrze, a więc coś ci powiem - rzuciła z grozną
zjadliwością w głosie. - I usłyszysz to ode mnie tylko
jeden raz. Jeśli nie będziesz się trzymał z daleka ode mnie
i od mojej klientki, podejmę działania, by mieć pewność,
że już nigdy więcej nie będziesz nam się naprzykrzał.
- Co to ma znaczyć?!
- To znaczy...
Nie dał jej skończyć.
- Grozisz mi! - wykrzyknÄ…Å‚. - SÅ‚uchajcie wszyscy!
Ona mi grozi!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]