[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Matt jęknął w duszy. Wbił wzrok w duży tytuł na pierwszej
stronie gazety.
- Zamawiasz coś? - zapytał Rudi.
- Właściwie nie jestem głodny.
- Ona, to znaczy Annie, też mi to powiedziała. Poprosiła, żebym
jej przyniósł cokolwiek.
- I co jej podałeś?
- Mogę ci powiedzieć tylko tyle, że nie quesadillas. Mattowi
Rudi także nie podał ąuesadillas, tylko kurczęta fajitas.
129
RS
ROZDZIAA DZIESITY
Drugiego stycznia, w pierwszy roboczy dzień Nowego Roku
Rick Powell wpadł jak burza do gabinetu swego młodszego brata.
- Nie odzywałem się przez całe święta, bo uznałem, że masz już
dość dobrych rad w sprawie twojego życia osobistego - oświadczył na
wstępie. - Ale skończył się rok i moja wyrozumiałość również.
Dlatego proszę, żebyś mi natychmiast opowiedział, co zaszło między
tobą i Annie.
- Nic - powiedział cicho Matt, odrywając wzrok od monitora.
- Jasne.- Rick uśmiechnął się krzywo. - I właśnie dlatego Annie
wyjechała na święta do Waszyngtonu, a ty błąkasz się po mieście z
taką miną, jakby ci ktoś zastrzelił ukochanego psa.
- Nie powiedziałem, że nigdy nic nas nie łączyło - westchnął
Matt. - Ale nie pytałeś o przeszłość, więc powiedziałem ci, jak teraz
mają się sprawy. Nic się między mną i Annie nie dzieje.
- Nie łżyj, braciszku. Obserwowałem was podczas obiadu w
Zwięto Dziękczynienia. Buchał od was taki żar, że można by na nim
upiec dziesięciokilogramowego indyka.
- Temperatura spadła.
Matt nie patrzył na brata. Spodziewał się tej rozmowy.
Szczerze mówiąc, bardzo jej potrzebował. A jednak męskie
poczucie godności kazało mu milczeć i nawet z bratem nie dzielić się
swoim bólem. Jedyną osobą, z którą zawsze mógł szczerze pogadać
130
RS
na każdy temat, była Annie. Przez trzydzieści lat powierzali sobie
swoje najintymniejsze sekrety. Niestety, nie tym razem.
- Co ci żona powiedziała? - Matt zmusił się do spojrzenia bratu
w oczy.
- Eden? Niewiele - skrzywił się Rick.
- Nie rozmawiacie ze sobą? - zaniepokoił się Matt. Jeszcze tego
brakowało, żeby teraz Rick i Eden mieli ciche dni, pomyślał.
- Nie o was. Nie wiem, czy to dlatego, że jestem twoim bratem i
ona się boi, że za bardzo się w to wszystko zaangażuję, czy też po
prostu nie dyskutuje ze mną o pewnych sprawach dla zasady, bo
przejęła się teorią, że wszyscy faceci to jednakowe ziółka, - Rick
usiadł na stojącym obok biurka krześle. - Opowiedz mi swoją wersję
tego, co się między wami wydarzyło. Eden najprawdopodobniej wie
już wszystko. Albo od Annie, albo z drugiej ręki, od Zoe. Wreszcie
nie wytrzyma i zacznie mówić. Chciałbym wiedzieć, o co chodzi,
żeby cię w razie czego bronić.
- Dzięki, bracie.
- Nie dziękuj, tylko mów, co się stało. Mieliście jakieś kłopoty w
łóżku? - zapytał Rick prosto z mostu.
- Oszalałeś?- Matt nie potrafił zrozumieć, jakim cudem Rickowi
akurat ten rodzaj problemów przyszedł na myśl.
- Wiem, że o seksie trudno się rozmawia. Szczególnie wówczas,
kiedy nie wszystko się układa. - Rick najwyrazniej opacznie
zrozumiał zdziwienie brata.  Ale jeśli człowiek wszystko z siebie
wyrzuci, to zaraz mu lepiej. Pamiętasz, jak parę lat temu robili mi te
wszystkie okropne testy na płodność? Czy myślisz, że łatwo mi
131
RS
przyszło przyznać się do tego, że ilość plemników w mojej spermie
jest znacznie mniejsza od przeciętnej? A te, które znalezli, są tak
leniwe, że ruszają się dopiero wtedy, kiedy je pogonić batem?
Człowieku! Bałem się, że jeśli się o tym wszystkim dowiesz, to
przestaniesz mnie uważać za mężczyznę. Ale kiedy się wreszcie
przemogłem i wszystko ci opowiedziałem...
- Zamknij się, Rick. - Matt wreszcie nie wytrzymał. - To nie
przez seks rozstaliśmy się z Annie.
- Nie przez seks? - Rick był nie tylko zdziwiony, ale całkiem
zdezorientowany.
- Nie - powiedział cicho Matt, bo właśnie sobie przypomniał, jak
tamtego wieczoru zarzucił Annie, że stosuje wobec niego szantaż
seksualny. - Przynajmniej nie w tym sensie.
- Chyba cię nie rozumiem.
- Powiedzmy - Matt wcale nie miał ochoty opowiadać
komukolwiek o swoim paskudnym zachowaniu - że nasze życie
erotyczne układało się wspaniale. Dopóki istniało, oczywiście. No i
kiedy uporałem się z paroma... problemami.
- Ty? Miałeś jakieś problemy?
- No wiesz... Trochę się obawiałem. Annie ma duże
doświadczenie...
- Rozumiem, że jakoś sobie z tym poradziłeś.
- Poradziłem sobie. - Mattowi przypomniał się tamten poranek w
kuchni Annie. Aącznie z epizodem, w którym brała udział jej
lodówka. - Obgadaliśmy ten temat.
132
RS
- Więc o co poszło tym razem? Dlaczego teraz po prostu nie
obgadacie tego, o coście się pokłócili?
- Ona chce wyjść za mąż - powiedział Matt. Wcześniej czy
pózniej i tak musiałby powiedzieć o tym Rickowi, więc postanowił
zrobić to teraz.
- Annie?
- Tak - potwierdził Matt. Aż do tej chwili podejrzewał, że Rick
wie o sprawie znacznie więcej, aniżeli chciał się do tego przyznać.
Dopiero ten okrzyk szczerego zdumienia przekonał go, że Eden
rzeczywiście nic mężowi nie powiedziała.
- Annie Martin, nasza samotna i samodzielna Annie Martin chce
wyjść za mąż? - Rick najwyrazniej własnym uszom nie wierzył. - Za
ciebie?
Matt zacisnął zęby. Bał się odezwać, żeby znów się nie
skompromitować.
- Przepraszam-zreflektował się Rick. - No cóż, rozumiem, że ty
nie masz ochoty się z nią żenić.
- I tak nic by z tego nie wyszło.
- Dlaczego?
- Bo nie.
Rick bardzo długo mu się przyglądał. Matt właśnie miał go
zapytać, co takiego ciekawego w nim widzi, kiedy Rick wreszcie się
odezwał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl