[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niedosłyszalnie: - Ja te\ nie chcę cię stracić, Hunter. Zrozumiałam to wczoraj w nocy, po tym, jak
... jak wyszedłeś.
Ponownie odwróciła wzrok. Hunter pomyślał o tym telefonie o drugiej nad ranem. Ile\ odwagi i
determinacji musiała znalezć' w sobie, by niemal poprosić go o pomoc.
Hunter zacisnął zęby i wziął głęboki oddech. Starał się uspokoić i opanować nagłe pragnienie, by
zatrzymać samochód i mocno nią potrząsnąć. Mo\e to pomogłoby jej oprzytomnieć. Do diabła,
jak to mo\liwe, \e ktoś tak dbały o prawdę zapomina o niej w tak prostej sprawie?
Zastanawiał się, co prze\ywała. Udział w osłonie fałszerzy działających w jej ukochanym
zawodzie na pewno nie przyszedł jej z łatwością. Dla Jill nauka stanowiła coś więcej ni\ tylko
zawód, była powołaniem. Jeśli czymś zgrzeszyła, to wyłącznie nadmiernym idealizmęm.
Zapewne dlatego winowajca w sprawie Phoenix mógł tak długo pozostać w ukryciu. Jill,
nadmiernie ufna, zauwa\ywszy anomalie w wynikach doświadczeń, uznałaby je za wynik
niedbałości. Sama mo\liwość sfałszowania wyników nie przychodziła jej do głowy, zatem nie
podejrzewała o to i innych.
Gdy wszystko wydało się, musiała prze\ywać koszmar na jawie. Wiedziała, jak nauka została
zredukowana do politykierstwa, do sztuczek mających na celu zdobycie pieniędzy, do kradzie\y,
kłamstw i oszustw, jak w ka\dym innym konkurencyjnym ,biznesie. Ludzie, których podziwiała,
spadli z piedestałów, jej rzekomi przyjaciele odwrócili się od, niej. I wiedziała, jak, ktoś -
zapewne ktoś, komu ufała i kogo szanowała - starał się wrobić ją w tę sprawę, zwalić na nią całą
winę. Nic dziwnego, \e teraz nie ufała ju\ nikomu.
- Jill, zapomnijmy na chwilÄ™ o Phoenix, dobrze?
- spojrzał na nią niepewnie. Uśmiechnął się. - Cały
dzień odgrywałem rolę turysty, jestem zmęczony, spocony i głodny. Podrzucę cię do domu,
pojadę do siebie, wezmę prysznic, przebiorę się i koło ósmej będę pod twoimi drzwiami.
Pójdziemy gdzieś na kolację i zbadamy nocne \ycie Sani bel.
Jill gapiła się na niego i nie wiedziała, co powiedzieć.
Jednocześnie chciała i coś ją powstrzymywało. Zastanawiała się, czy bardziej kusi ją
towarzystwo Huntera, czy te\ bardziej obawia siÄ™ kolejnej samotnej nocy?
- Nie mogę - patrzyła w drugą stronę, wiedząc, \e Hunter bez trudu zauwa\y kłamstwo. - Nie
mogę, mam mnóstwo rzeczy do zrobienia, muszę przeczytać' tony ró\nych materiałów ...
Kłamstwo było tak oczywiste, \e zarumieniła się i spróbowała ukryć twarz we włosach.
Hunter westchnął. Lekko uścisnął dłoń, po czym cofnął rękę. Jechali w milczeniu, przerywanym
tylko jej wskazówkami co do kierunku jazdy. Prowadziła go przez labirynt bocznych dróg, aby
uniknąć korka na Periwinkle Way. W końcu dotarli do eleganckiego podjazdu pod jej domem.
- Jeśli nie będziesz mogła zasnąć - powiedział, gdy wysiadała z samochodu - to zadzwoń do
mnie. Mo\emy pójść na spacer albo coś wymyślimy.
Jill zerknęła na niego i kiwnęła potakująco głową. . - Będę ,w domu, jeśli będziesz mnie
potrzebować, pamiętaj o tym, dobrze?
Odjechał. Samochód szybko zniknął w wieczornej szarówce. Jill patrzyła za nim tak długo,
dopóki nie skręcił na główną drogę. Wciągnęła w płuca haust powietrza przesyconego morską
wilgocią. Dobiegał ją wrzask kłócących się wron.
W mieszkaniu panowała zupełna cisza. Jill bez celu plątała się z pokoju do 'pokoju, ciągle dr\ąc
z zimna. Z przyzwyczajenia przyglądała się wspaniałemu zachodowi słońca, niemal nie
dostrzegając, jak ogromna tarcza powoli zagłębiła się w wodacl) zatoki. Dopiero gdy zapaliły
siÄ™ Å›wiatÅ‚a na dziedziÅ„cu, zdaÅ‚a sobie sprawÄ™, \e zapadÅ‚ zmrok. StaÅ‚a przyoknie prawie godzinÄ™·
- To Å›mieszne - powiedziaÅ‚a gÅ‚oÅ›no, by przerwać ciszÄ™· OdwróciÅ‚a siÄ™ na piÄ™cie i poszÅ‚a do
biblioteki. Dębowe wnętrze zazwyczaj wydawało się przytulniejsze ni\ inne pokoje, ale dzisiaj i
tu niemogłą,wysiedzieć. Włączyła telewizor i szybko przeleciała przez wszystkie kanały. śaden
program nie przykuł jej uwagi. Na półce z kasetami wideo równie\ nie znalazła nicz~go
interesującego. Wreszcie uświadomiła sobie, \e po raz pierwszy od bardzo dawna nie chciała
być sama.
"Zawsze mogę zaprosić Bretta na pizzę i piwo" - przypomniała sobie. "Mogę nawet powiedzieć
Hunterowi, \e zmieniłam zdanie". Spojrzała na zegarek, było jeszcze wcześnie. Mogła te\ pójść
na obiad sama. "A mo\e wziąć jakąś powieść, pójść do knajpy, zamówić półmisek krewetek i
dzbanek herbaty i poczytać, wsłuchując się w hałas wesołych głosów, śmiech i muzykę
country?" '
Ten pomysł od razu poprawił jej humor. Poczuła się lepiej. "To jest to!" - powtarzała sobie,
szybko zmieniajÄ…c ubranie.
Hunter starał się wyregulować temperaturę wody w prysznicu, gdy ktoś zapukał do drzwi.
Przeklął serdecznie, zakręcił kran, chwycił ręcznik i podchodząc do dtzwi, owinął go sobie
wokół bioder.
- No, kto tam? - powiedział z irytacją, otwierając drzwi i ze zdumieniem ujrzał parę
czekoladowych oczu. - 0, niech mnie diabli ... -wyglądał na równie zdumionego jak JilI.
- Ja, no wiesz ... - Jill zamrugała oczami, uśmiechnęła się z wahaniem i wskazała wzrokiem na
pudło z pizzą. - Nie miałam ochoty ani pójść do restauracji, ani jeść sama. No, ale jeśli masz
inne plany ...
- Właz - burknął dobrodusznie, biorąc od niej karton z sześcioma butelkami piwa. - Od kiedy
pijesz tÄ™ truciznÄ™?
- Sądziłam; \e będzie pasować do pizzy - Jill wzruszyła ramionami, czując się okropnie
skrępowana. Przez chwilę stała nieruchomo, po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła w
kierunku drzwi. - Przepraszam, to nie był dobry pomysł. Powinnam była najpierw zadzwonić.
Na pewno jesteś zajęty i...
- To świetny pomysł, Jill - zapewnił ją, stojąc w przejściu. - Ale ...
- Mam nadzieję, \e zamówiłaś pizzę bez oliwek?
- Bez oliwek i bez anchois, za to z podwójnym serem, tak jak lubisz - odpowiedziała z
przera\eniem w oczach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl