[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokazałam mu pokój i wyjaśniłam pokrótce zasady panujące w domu. Nie sprawiał wrażenia wstrząś-
niętego. Nawet wtedy, gdy pies wskoczył na jego łóżko i wytarzał się, zostawiając kilogramy sierści.
Wieczorem zadzwonił mąż. Jego głos brzmiał tak, jakby dochodził przez grubą warstwę damskich
pończoch. Może zre-
PAMITNIK KITTY
41
sztą rzeczywiście tak było. Spytał, czy ostatnio ktoś się o niego nie dowiadywał. Zgodnie z prawdą -
zaprzeczyłam. Już, już miałam wspomnieć o kłopotach finansowych syna i uczuciowych córki, kiedy
nagle usłyszałam dzwięk odkładanej słuchawki. Potem zadzwonił student i powiedział, że
zdecydował się na wynajęcie pokoju. Ostatni telefon był od pracownika banku, który obsługuje konto
syna. %7łądał potwierdzenia, że jestem gotowa spłacić jego zadłużenie. Wszystkie te miłe telefony
sprawiły, że marzyłam już tylko o jednym - zasnąć i zapomnieć. A sen miałam rzeczywiście piękny...
Dosłownie czułam, jak delikatne palce starszej wersji Russela Crowe'a pieszczą moje ucho, usta
całują, ślizgają się po całym mym ciele... Uwielbiam ten ciężki, chrapliwy oddech, a niech to!
Przebudzenie było równie gwałtowne, co nieprzyjemne. Okazało się bowiem, że autorem wszystkich
tych dziko namiętnych odgłosów, które upajały mnie w czasie snu, był... pies. Sheba, nie wiedzieć
czemu, rozwaliła się na łóżku obok mnie, a jej zdziwiony wzrok świadczył, że zupełnie nie rozumie,
skąd we mnie tyle oburzenia, żeby nie powiedzieć wściekłości.
Bez słowa ją wygoniłam.
Sheba z całą pewnością bardzo tęskni za swoim panem. Straciła apetyt. Przysięgłabym nawet, że
czasem widzę w jej ślepiach łzy. Muszę przyznać, że w pewnym sensie nawet się cieszę, bo znowu
mam dla kogo gotować. I nie chodzi tu o studenta, który jeszcze się nie wprowadził. Od kilku dni
przygotowuję dosłownie delicje dla... psa. Sheba zresztą bardzo sobie ceni domową kuchnię. Kłopot
tylko w tym, że nie lubi odgrzewanych posiłków. Codziennie musi mieć coś świeżego.
W dzisiejszej poczcie przyszła między innymi nowa karta
42
PENNY JORDAN
kredytowa dla Dereka. Przyda się na zakup nowych ręczników i środków czystości, kiedy student się
już wprowadzi. Ja z kolei wysłałam dzisiaj psychoanalitykowi moją listę zamierzeń na przyszłość, tak
jak prosiła Georgia.
Postanowiłam, że wezmę Shebę na dłuższy spacer. Trochę ruchu przyda się nam obu. Poza tym, jak
wyczytałam w skrypcie przysłanym mi przez psychoanalityka, sprawność fizyczna niesie za sobą
również poprawę kondycji psychicznej". Najwyższy czas to sprawdzić.
Jako dumna właścicielka doskonale ułożonego psa czułam się dzisiaj naprawdę wyśmienicie. Sheba,
również wyraznie zadowolona, dostojnym krokiem szła przy mojej prawej nodze, niosąc w zębach
własną smycz. Ilekroć mijali nas właściciele innych czworonogów wraz ze swymi pupilami, obie nie
mogłyśmy opanować uczucia lekkiej pogardy. Nie trzeba być specjalnym znawcą, by od razu
zauważyć przepaść rozwojową, jaka dzieliła Shebę od reszty psów. Ja sama miałam jeszcze jeden,
bardziej już osobisty powód do dumy, a mianowicie stare dżinsy córki. Całe szczęście, że znalazłam je
w jej szafie. Odkąd jestem na diecie, moja stara garderoba zaczyna bowiem powoli przypominać żagle
okrętowe. Spodnie córki były co prawda jeszcze sporo za wąskie, szczególnie w okolicach bioder, ale
co tam. Wciągnęłam mocno brzuch, wstrzymałam oddech i dalej, na podbój świata! Mniej więcej na
wysokości poczty minęła nas - to znaczy mnie i Shebę - pokraczna psina, zupełnie przypominająca
mopa do zmywania podłogi. Do drugiego końca smyczy doczepiona była jej właścicielka. Dumnym
krokiem i z wysoko uniesioną głową, uważając mijający nas obiekt za zupełnie nieinteresujący,
sunęłam naprzód. Sheba jednak była widać innego zdania.
Nie zdążyłam się nawet zorientować, jak jednym susem
PAMITNIK KITTY
43
dopadła mopa" i wczepiła się w niego zajadle. Właścicielka podniosła krzyk, mop" zaczął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]