[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czwórka ludzi, która zna mój sekret, ty stajesz się piąta. To oni, a zwłaszcza jeden człowiek,
którego życie staram się teraz właśnie ratować, pomogli mi dojść do tego, co teraz wiem, i
wyjaśnić, dlaczego nagle moje ciało stawało się stare...
Teraz jesteś młoda, a więc...
Tak przyznała Sonia. Dla tego ciała jest teraz rok 1964. Stamtąd teraz przybyłam.
Kiedy mnie spotkałaś pierwszy raz w jednym z moich mieszkań, wiedziałam tylko tyle, co w
1964 roku. Miałam do pomocy jedynie list napisany przez siebie samą, z wytycznymi, jak trafić
do właściciela mieszkania, bo potrzebny był świadek, oraz jak przejechać z jednego mojego
mieszkania do drugiego, gdzie było bezpieczniej i dokąd wkrótce miał przybyć ktoś, kto będzie
szukał wymyślonej przeze mnie Marty Lamer. Teraz, po wielu latach, umiem wyczuć, kiedy
znowu mnie przeszłość wessie . Uśmiechnęła się gorzko. Kiedy będę musiała ponownie
zapłacić za to, co wzięłam dla siebie od natury. Rozpoznaję ten moment niczym epileptyk,
który wyczuwa atak. Czasoprzestrzeń jest zagięta jak łuk. Dawała i daje mi zawsze trochę czasu.
Mniej więcej tyle, by napisać list, znalezć bezpieczne miejsce...
Sonia wstała na chwilę, być może także po to, aby sprawdzić, czy drzwi są dobrze zamknięte.
Z czasem zaczęłam zdobywać wspomnienia z całego swojego życia ciągnęła. Aż do
chwili obecnej. Dlatego kontynuuję to, co zaczęłam ja jako starsza kobieta sprzed kilku dni.
Tym razem po raz pierwszy nie żałuję, że mam teraz młode ciało. Muszę zrobić coś bardzo
ważnego. Choć pamiętam, jak byłam przerażona w 1964 roku, gdy nagle stałam się... stara.
Wtedy zdarzyło ci się to po raz pierwszy?
Drugi. Ale byłam równie przerażona, jak za pierwszym a może nawet bardziej.
Zadebiutowałam , mając dziewiętnaście lat. Uśmiechnęła się z przekąsem. Właściwie
niemal bezwiednie, przypadkiem przeniosłam się w moją przyszłość. Zorientowałam się, że nie
tylko umiem tak robić, ale także wiem jak! To właściwie niewytłumaczalne dla osób niezdolnych
do podobnych rzeczy. Nie wiem, jak to ująć... To tak, jakbyś próbowała bardzo się skupić, aby
przypomnieć sobie zapomniany wyraz i nagle... przypominasz go sobie! Ale ja z tego czasu,
kiedy miałam dziewiętnaście lat natychmiast zapomniałam, że właśnie się przeniosłam. Bo moja
świadomość ugrzęzła w starej kobiecie, którą się wtedy stałam. Uciekłam tej nocy od
przybranych rodziców. I tak nam się nie układało. Byli surowymi, konserwatywnymi ludzmi z
zasadami, zmęczonymi, a może nawet trochę przerażonymi faktem, iż mają córkę, z którą po
każdym jej upadku na podłogę trzeba jechać do lekarza. Gdyby jeszcze dowiedzieli się o tym!
Uciekłam właśnie do niego... Do Moszego... przerwała, jakby przestraszona tym, co chce
powiedzieć.
Tak ma na imię? spytała Anna.
Jest synem izraelskiego żołnierza. Dzisiaj naukowcem. Znamy się od dzieciństwa. Jego
ojciec bardzo mi kiedyś pomógł, podobnie jak dwóm moim przyjaciołom. Tak się poznaliśmy.
Moi i jego rodzice regularnie co roku się odwiedzali. Najczęściej tam, gdzie mieszkaliśmy. W
Szwajcarii.
On teraz ma swoją rodzinę... Ania bardziej stwierdziła, niż zapytała. Zawsze wyczuwała
takie rzeczy.
Tak się życie ułożyło. Sonia zacisnęła usta, z trudem powstrzymując się od płaczu.
Wiem, jak to jest kogoś stracić...
Muszę już iść. Sonia podała Annie kartkę. Tam jadę. Powiedz im, że tam będę. Patryk
Skalferin też.
Ona również nie pożegnała się z Anną. To dobrze.
Ja natomiast niechętnie opuszczałem szpital. Ale czasem musiałem zaglądać do hotelu
Patryka. Tak jak mnie prosiła. Niewiele tam się działo. Czekali. Czekali na wiadomość od Soni.
To już na pewno wszystko, co ci powiedzieli Niemcy? spytał jeszcze raz Patryk.
Mówiłem ci już. Wszystko odparł Grot. Jeśli jest prawdą to, co nagadała ci ta Horowitz,
to pozostaje nam tylko czekać.
Co robimy ze starym?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]