[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zaraz po urodzinach - powiedział Carson. - Wtedy szczeniaczki będą na tyle duże,
żeby je adoptować. Tata powiedział, że pojedziemy do Portland i sam wybiorę. Wezmiemy
go z tego samego miejsca, gdzie urodził się Winston.
- Jak go nazwiesz?
- Jeszcze nie wiem. Cały czas myślę.
- Kiedy przywieziesz go do Eclipse Bay, będę mogła go zobaczyć?
- Pewnie - odparł w przypływie wspaniałomyślności Carson. - I możesz jeszcze
przyjść na moje urodziny.
- Dzięki. A ty chcesz przyjść na moje?
- Tak - odparł Carson. - A kiedy są?
- Czternastego sierpnia.
- Wezmę ze sobą mojego psa - obiecał Carson. Spojrzał na drugi koniec sali, gdzie
Jeremy rozmawiał z Hannah i dziadkami Anne. - To będzie twój nowy tata?
- Może. - Anne wgryzła się w ciastko. - Myślę, że mama bardzo go lubi. Babcia i
dziadek też go lubią. Mama mówi, że oni znają się na facetach i tym razem ich posłucha.
- Ja też go lubię. A ty?
- Aha. - Anne pokiwała entuzjastycznie głową. - Wczoraj przyszedł do nas na kolację i
wszyscy się śmiali. Graliśmy w różne gry i w ogóle. Podobały mu się moje rysunki. Fajnie
było. - Spojrzała na Octavię, która zmierzała do stołu z bufetem. - A pani Brightwell będzie
twoją nową mamą?
- Chyba - powiedział Carson. Potem zmarszczył brwi, ciągle trochę zmartwiony
pewnymi aspektami tej sytuacji. - Jeśli tata znowu nie nawali.
Octavia zauważyła braci Willis na krótko przed końcem imprezy.
Zamierzała życzyć im miłego wieczoru i podziękować za przybycie, ale nagle
przypomniała sobie tajemniczy klucz, który znalazła w szafce na zapleczu.
- Torrance? Walter? Macie chwilę? Chciałam was o coś zapytać.
- Myślisz o tym, żeby zmienić tu trochę wystrój? - Walter przyjrzał się uważnie
galerii. - Nie zaszkodziłoby pomalować. Możemy dać upust na parę puszek marengo.
- Nie, nie zamierzam na razie malować. Chodzi o coś innego. Znalazłam w szafce
pewien klucz. Nie pasuje do żadnych drzwi. Wy zakładaliście tu alarm i zamki. Pomyślałam,
że może będziecie wiedzieli. A jak nie, to go wyrzucę.
Poszli za nią na zaplecze, gdzie rozglądali się zaciekawieni, kiedy wyjmowała klucz z
szafki.
- Niezła graciarnia - stwierdził Torrance. - Moglibyśmy zainstalować tu jakieś półki. I
może stojaki na te obrazy.
- Niezły pomysł - stwierdziła. - Zastanowię się. - Podsunęła im klucz. Walter wziął go
do ręki i obrzucił szybkim, pobieżnym spojrzeniem.
- Zdaje się, że wiemy, co to za klucz, nie, Torrance?
- Jasne - potwierdził Torrance. - W każdym razie, wygląda tak samo jak tamten.
Pamiętam, że to było specjalne zamówienie. Parę lat temu mieliśmy tu mały wysyp włamań. -
Spojrzał na Octavię. - Okazało się, że po prostu jakimś przyjezdnym dzieciakom się nudziło.
Sean Valentine opanował sytuację, ale zrobiła się trochę nerwowa atmosfera i niektórzy
chcieli, żebyśmy wymienili im zamki na lepsze.
- Nie będzie trudno sprawdzić, czy pasuje tam, gdzie myślimy - powiedział Walter.
ROZDZIAA 23
Octavia zatrzymała się na podjezdzie dużego, piętrowego domu, wyłączyła silnik i
wysiadła z samochodu. Minęło wpół do siódmej rano, ale całe miasto spowijała mgła i było
dość ponuro.
A może po prostują mam taki nastrój, pomyślała, wchodząc na ganek. Nie spała za
wiele zeszłej nocy.
Zastukała mosiężną kołatką we frontowe drzwi. Nie doczekawszy się reakcji,
zastukała drugi raz.
W końcu drzwi się uchyliły.
- Jezu, co ty tu robisz o tej porze? - zapytała Edith Seaton.
- Myślę, że pani dobrze wie - odparła spokojnie Octavia. - Przyszłam po Upsalla.
Edith wpatrywała się w nią dłuższą chwilę przez szczelinę w drzwiach. Jej twarz nagle
się skurczyła. W ciągu jakichś pięciu sekund postarzała się o dziesięć lat.
- Tak. - Cofnęła się i otworzyła szerzej drzwi. - Tak, lepiej go zabierz.
Octavia weszła do zacienionego holu.
Edith odwróciła się i bez słowa skierowała do salonu. Miała na sobie długi, wyblakły
szlafrok i kapcie.
Octavia poszła za nią, rozglądając się wokół. Miało się wrażenie, że ten dom
urządzono, wstawiając resztki ze sklepu Edith. Na szafce pod ścianą stała wystawka z
kryształów. Na stolikach tłoczyły się małe porcelanowe figurki. Meble były staromodne i
masywne.
Edith usiadła sztywno w fotelu bujanym z obiciem w róże. Octavia stanęła przy
wychodzącym na ogród oknie.
- Jak na to wpadłaś? - zapytała zrezygnowana Edith.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]