[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powiedz mi, Caspiusie zwrócił się bezpośrednio do medyka czy kiedykolwiek słyszałeś o
bogu albo demonie, który zwie się Jukala?
Nie, nie przypominam sobie odparł mędrzec. Ale zgadzam się, że czarownica może mieć
wiele ukrytych sposobów, by nam zaszkodzić.
A może wtrącił się Furio. Ona po prostu wie, że nie uda nam się osiągnąć celu.
Przynajmniej nie w ten sposób, w jaki się do tego zabraliśmy. Spojrzał na towarzyszących im
oficerów. Może bardziej obawiałaby się mniejszej, ale znacznie lepiej ukrytej grupy, która
wyprawiłaby się po lotos.
Conan zignorował jego uwagę.
Zeriti ma spore umiejętności, ale w tej okolicy mieszka wielu znacznie potężniejszych magów,
adeptów, którzy z łatwością poruszają się wśród tajemnic zarówno materialnego świata, jak i tego
ze snów. Skierował wzrok na południe, ku niezmierzonym przestrzeniom tajemniczego kraju za
rzeką. Zeriti jest Stygijką. Ciekaw jestem, czy ci, którzy rządzą Stygią kapłani Seta są w tej
sprawie po jej stronie.
Caspius podążył za jego spojrzeniem.
Czy ona jest na tyle ważną osobą, aby zwrócić na siebie ich uwagę? spytał. Kurtyzana ze
świata zmarłych. Czy interesują ich takie osoby? Albo los całych miast, tak odległych jak Baalur?
Conan roześmiał się.
Z ich dążeniem do tego, by ponieść swą antyczną wiarę na cały świat poprzez szpiegów i
ukryte świątynie, które mają we wszystkich dużych miastach, albo za pomocą swej magii. Założę
się, że wiedzą o naszej ekspedycji i śledzą ją.
Nie chciał już nawet wspominać o tym, że kapłani Seta mają ważkie powody, by go nienawidzić.
To są chorzy ludzie, sądząc po tym wszystkim, co o nich słyszałem. Kapitan Furio jak zwykle
wtrącił swoje trzy grosze. A jeżeli Zeriti zwróci się do nich o pomoc, zagrożenie będzie
naprawdę poważne.
Caspius wzruszył ramionami
Jak dotąd stary Set nie pojawiał się w nocnych koszmarach, których doświadczaliśmy. Węże
nie występowały w snach częściej niż pająki, czy powiedzmy rozkładające się zwłoki. Głos starca
brzmiał ponuro. Bóstwo, które czci Zeriti, jest czymś innym. Na razie trwa przyczajone w jakiś
odległych, mrocznych sferach. To jakieś tajemnicze, antyczne bóstwo. Być może jest nie mniej
grozne niż Set, ale zdaje się bardziej humanoidalne. Caspius mówił coraz ciszej, a jego
spojrzenie stało się jakby nieobecne. Wzruszył ramionami, próbując odegnać czarne myśli.
Wprawdzie ostatnio złe sny nie pojawiają się każdej nocy, ale nie przypominam sobie jakiegoś
specjalnego znaku, który świadczyłby, iż pochodziły one od boga węża.
Wystarczy przerwał mu Conan. To nie jest przyjemny temat. Niemniej musimy być
przygotowani na najgorsze. Może trzeba wysyłać więcej zwiadowczych łódek, które
wypatrywałyby stygijskich patroli zarówno przed nami, jak i za rufą. Gdyby takie spotkanie miało
nastąpić, lepiej być na nie gotowym. A wtedy będzie czas zastanowić się, jakich środków użyć
dyplomacji czy siły naszej pięści.
W górnym biegu Styksu płynęli szybciej. Koryto rzeki było tutaj szersze, a nurt mniej zdradliwy,
wiały też silniejsze wiatry zarówno z suchych północnych stepów, jak i z południa, z wnętrza
pustyni. Podmuchy te były wystarczająco mocne, by zapewnić dobrą pracę żagla. A że sprzyjająca
bryza zdarzała się także w nocy, często więc statki, oświetlone srebrzystym blaskiem księżyca,
prześlizgiwały się jak duchy pomiędzy milczącymi wzgórzami, polami uprawnymi i mrocznymi
miastami. Bywały jednak także gorące dni, kiedy przeciwne wiatry wiały ze wschodu i
uniemożliwiały żeglugę. Statki łączyły się wtedy linami, a ludzie spędzali całe godziny na harówce
przy wiosłach, pokonując niewielki tylko odcinek drogi. W miarę jak posuwali się w głąb lądu,
charakter rzeki zmienił się. Mijali długie wały przeciwpowodziowe, starannie wyrównywane
pomiędzy wylewami rzeki. Ich szczyty służyły często jako trakt. Podróżnicy dziwili się nawet, jaki
jest cel utrzymywania szlaku handlowego wzdłuż nurtu rzeki, ale tylko do czasu, gdy pewnego dnia
dostrzegli wielką grupę półnagich wojowników, pracujących ciężko pod razami bicza. Odziani w
stygijskie szaty mężczyzni ciągnęli w morderczym trudzie liny przymocowane do wielkiego bloku
granitu, który następnie inna grupa niewolników ładowała na czekający przy nadbrzeżu statek,
podważając za pomocą długich tyk. Potem ten równo ociosany blok skalny wędrował rzeką do
miejsca, gdzie miał powstać czyjś monumentalny grobowiec.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]