[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Na imprezę do Daniela. Spodoba ci się.
Super.
Spencer zostawiła swoją torbę przy drzwiach frontowych, zaczekała, aż Harper,
Jessie i Quinn włożą kurtki i zabiorą torebki, a potem wyszła z nimi. Był chłodny
wieczór. Ostrożnie kroczyły po zasypanych śniegiem chodnikach, uważając, by się
nie poślizgnąć na zamarzniętych kałużach. Wzeszedł księżyc. Wokół panowała
idealna cisza i spokój, który mąciły samochody jadące główną aleją. Spencer
zobaczyła duże czarne auto stojące przy chodniku z włączonym silnikiem, ale za
przyciemnioną szybą nie widziała kierowcy.
Skręciły na ścieżkę prowadzącą do stojącego na rogu ulicy dużego domu w stylu
holenderskim. W środku dudniła muzyka, a w rozświetlonych oknach poruszały się
cienie. Na podjezdzie stało kilka samochodów, w kierunku domu szło kilkanaście
osób. Drzwi frontowe były otwarte. W korytarzu stał przystojny chłopak o gęstych
brwiach i kasztanowych włosach, witając wszystkich oficjalnie.
Dobry wieczór, moje panie powiedział szarmancko, popijając z plastikowego
kubka.
Cześć, Daniel przywitała się Harper i cmoknęła go w policzek. To jest
Spencer. Niedługo zacznie pierwszy rok.
Ach, świeża krew. Daniel zmierzył Spencer od stóp do głów. Podoba mi
się.
Spencer weszła do domu za Harper. W salonie kłębił się tłum ludzi, a z
głośników ryczała piosenka 50 Cent. Chłopcy pili szkocką whisky. Dziewczyny w
sukienkach i butach na wysokich obcasach miały w uszach brylantowe kolczyki. W
rogu kilka osób siedziało wokół fajki wodnej, z ich ust wydobywał się niebieskawy
dym.
Ktoś chwycił Spencer za rękę i przyciągnął do siebie. Miała nadzieję, że to jakiś
przystojniak, których tylu kręciło się wokół. Nagle zobaczyła przed sobą faceta ze
zmęczonym spojrzeniem, brudnymi dredami i krzywym uśmiechem, w wyblakłym
podkoszulku z napisem Grateful Dead, trasa 1986 .
Spencer, prawda? Facet uśmiechnął się od ucha do ucha. Tamtego wieczoru
ominęła cię świetna impreza. Okupacja Filadelfii była fantastyczna.
Spencer zmrużyła oczy.
Słucham?
Jestem Reefer. Chłopak uniósł do góry ręce, jakby chciał powiedzieć:
Niespodzianka! Spotkaliśmy się na kolacji dla pierwszoroczniaków w zeszłym
tygodniu. Pamiętasz?
Spencer zamrugała.
Co ty tu robisz? warknęła.
Reefer rozejrzał się po salonie.
No cóż, najpierw jeden z profesorów zaprosił mnie na lunch. Potem spotkałem
Daniela w stołówce i zaprosił mnie na dzisiejszą imprezę.
Spencer dawno nie słyszała czegoś równie zaskakującego.
Zaprosił cię tutaj profesor?
Tak, profesor Dinkins odparł Reefer, wzruszając ramionami. Pracuje w
Katedrze Fizyki Kwantowej. Właśnie tam chcę studiować.
Fizyka kwantowa? Spencer spojrzała na brudne dżinsy Reefera i jego znoszone
płócienne buty. Wyglądał tak, jakby nie potrafił obsługiwać nawet pralki. Czy to
jakiś tutejszy zwyczaj, że profesorowie zapraszają przyszłych studentów na
zwiedzanie kampusu? %7ładen pracownik wydziału nie zaprosił Spencer. Czy to
oznaczało, że nie ma nic szczególnego do zaoferowania?
Tu jesteś. Harper chwyciła Spencer za rękę. Wszędzie cię szukam! Możesz
mi dotrzymać towarzystwa na zewnątrz?
No jasne odparła Spencer z ulgą.
Jak chcesz, możesz zabrać Reefera powiedziała Harper scenicznym szeptem.
Spencer spojrzała przez ramię na Reefera. Na szczęście teraz rozmawiał z
Danielem i nie zwracał na nie najmniejszej uwagi. Może Daniel zda sobie sprawę, że
ma do czynienia z wieśniakiem, i wyprosi Reefera ze swojej imprezy.
Chyba znalazł sobie inną ofiarę powiedziała Spencer, odwracając się do
Harper. Chodzmy.
Harper kopnięciem otworzyła drzwi i przechodząc przez taras, zaprowadziła
Spencer do małej altany. Wokół ogniska siedziało kilka osób pijących wino. W
krzakach całowała się jakaś para. Harper usiadła na ławce, wyciągnęła papierosa z
kieszeni spodni i zapaliła go. Wokół rozszedł się intensywny zapach.
Chcesz?
Dopiero po chwili Spencer zdała sobie sprawę, że to joint.
Nie, dzięki. Po trawie robię się senna.
No wez. Harper zaciągnęła się głęboko. Fantastyczny towar. Daje niezłego
kopa.
Trach. W lesie trzasnęła gałązka. W powietrzu coś zaświstało, a potem rozległ
się cichy, ledwie słyszalny szept. Spencer rozejrzała się w popłochu. Po tym, co
przytrafiło się jej i Kelsey zeszłego lata, nie miała zamiaru dać się ponownie
przyłapać na zażywaniu narkotyków.
Nie boisz się tego palić? zapytała Spencer wpatrzona w jointa. Możesz
mieć kłopoty.
Harper strzepnęła popiół.
A kto na mnie doniesie?
Znowu coś trzasnęło. Spencer spojrzała na ciemny las, coraz bardziej
zdenerwowana.
O, skończył mi się drink wymamrotała, pokazując pusty kubek.
Pobiegła do domu. Poczuła ulgę, gdy znowu znalazła się w ogrzewanym
pomieszczeniu. Nalała do kubka wódki z sokiem z cytryny i poszła na parkiet. Quinn
i Jessie porwały ją do tańca, a Spencer przetańczyła trzy piosenki, próbując nie
myśleć o niczym, tylko starając się zatracić w muzyce. Jakiś chłopak o imieniu Sam
podszedł do niej i dramatycznie poklepał ją po ramieniu. Spencer czuła, jak w jej
żyłach płynie alkohol, dając jej siłę i energię.
Kiedy zobaczyła światło błyskające w oknie, myślała, że ktoś po prostu
zaparkował pod domem. Ale nagle w drzwiach stanęło dwóch policjantów i zajrzało
do środka. Większość gości ukryła drinki za plecami. Muzyka ucichła.
Co tu się dzieje? Jeden z policjantów poświecił latarką po twarzach gości.
Tłum rozbiegł się na wszystkie strony. Trzasnęły drzwi. Drugi policjant
przystawił do ust megafon.
Poszukujemy Harper Essex-Pembroke huczał głos funkcjonariusza. Panno
Essex-Pembroke, czy jest pani tutaj?
W tłumie rozszedł się nerwowy szept. W tej samej chwili w tylnych drzwiach
stanęła Harper ze zmierzwionymi włosami i przerażoną miną.
To ja. Co się stało?
Policjant podszedł do niej i chwycił ją za rękę.
Dostaliśmy anonimową informację, że posiada pani marihuanę i próbuje ją
sprzedać.
Harper otworzyła usta.
Co?
To poważne przestępstwo. Policjant miał opuszczone kąciki ust.
Wszyscy patrzyli, jak policja wyprowadza Harper z salonu. Quinn z
przerażeniem pokręciła głową.
Skąd gliny się dowiedziały, że Harper ma trawę?
Harper jakby usłyszała pytanie Quinn, odwróciła się i wbiła wzrok w Spencer.
Zwietnie się spisałaś syknęła. Zepsułaś wszystkim zabawę. Sobie też.
Spencer nie wierzyła własnym uszom.
Nikomu nie powiedziałam!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]