[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ła się bowiem, że gdy pierwszy zachwyt tym miastem minie,
a nastawienie mieszkańców do niezamężnych dam da się jej
we znaki, zatÄ™skni za wolnoÅ›ciÄ… i nieskrÄ™powaniem, cechujÄ…­
cymi życie na wsi.
Zastanawiała się, czy, wbrew własnym zasadom, powinna
mieszać się w cudze życie, żeby osiągnąć swój cel. Co prawda,
nie znała Barta zbyt dobrze, ale mimo to była pewna, że nie
życzyÅ‚by sobie, aby ktoÅ› obcy sterowaÅ‚ jego prywatnymi spra­
wami. Czy mogÅ‚aby spokojnie żyć z myÅ›lÄ…, że bez przyzwole­
nia Barta pomogła Kitty zaaranżować jego ślub z panną Whit-
ham? Czy miała prawo skazywać nieszczęsną dziewczynę na
życie u boku tego brutala?
- No proszÄ™, znów na siebie wpadliÅ›my. Cóż za niespo­
dzianka, panno Graham.
GÅ‚Ä™boki, znajomy gÅ‚os wyrwaÅ‚ Abbie z zadumy. Gdyby tyl­
ko wcześniej zauważyła tę parę, na pewno zdołałaby uniknąć
spotkania. Teraz jednak mogła jedynie udawać przyjemnie
zaskoczonÄ….
- W istocie, to niezwykły zbieg okoliczności - odparła
z caÅ‚kowitÄ… szczeroÅ›ciÄ…, nie spodziewajÄ…c siÄ™, że Kitty przy­
będzie wraz z bratem. - Oczywiście wiedziałam o pańskim
zamiÅ‚owaniu do sportów na wolnym powietrzu, ale nie mia­
łam pojęcia, że przechadzki po romantycznych ogrodach też
do nich należą.
Posłał jej wyzywające spojrzenie.
- Ależ, panno Graham, musi pani pamiętać, że nie zna mnie
pani dobrze... jeszcze nie. Aczkolwiek można temu Å‚atwo zara­
dzić. Eugenie zapewne już wysÅ‚aÅ‚a pani oraz lady Penrose spóz­
nione zaproszenie na wydawane przez nas przyjęcie. Mam cichą
nadzieję, że zaszczycą nas panie swoją obecnością.
- Och, proszÄ™ ciÄ™, powiedz, że przyjdziesz! - wtrÄ…ciÅ‚a Kit­
ty, kiedy Abbie wahała się z odpowiedzią. - Jestem pewna, że
będziesz się wyśmienicie bawiła.
- Również jestem tego pewna - zgodziÅ‚a siÄ™ Abbie. - Jed­
nak nie mogę przyjąć zaproszenia bez uprzedniej rozmowy
z lady Penrose. Możliwe, że ma już inne plany na przyszÅ‚y ty­
dzień.
- Oczywiście rozumiem, że nie może pani od razu przystać
na tę propozycję, panno Graham - zgodził się Bart, zanim jego
nadgorliwa siostra zdążyÅ‚a wyrazić opiniÄ™ w tej sprawie. - Przy­
najmniej może pani nas uszczęśliwić swoim towarzystwem pod­
czas dzisiejszego spaceru.
Abbie spojrzaÅ‚a na mÅ‚odÄ… sÅ‚użącÄ…, z którÄ… przybyÅ‚a do Syd­
ney Garden, i zastanowiła się, czy jej obecność nie mogłaby
posÅ‚użyć jako pretekst do odrzucenia tej, skÄ…dinÄ…d zachÄ™cajÄ…­
cej, oferty. Przecież służąca powinna jak najszybciej powrócić
do domu, żeby wywiązać się z reszty swoich obowiązków...
Tymczasem Bart z niebywałą wnikliwością obserwował
Abbie, zupełnie jak gdyby czytał w jej myślach.
- Może być pani pewna, że wraz z siostrÄ… bezpiecznie od­
prowadzimy ją do posiadłości łady Penrose, asysta służącej
nie będzie więc już pani potrzebna.
Najwyrazniej chciał zmusić ją do pojedynku słownego,
a przecież nie mogÅ‚a dać siÄ™ sprowokować! Uprzejma obojÄ™t­
ność - oto postawa, jakÄ… powinna przyjmować, ilekroć Bart­
holomew Cavanagh pojawia siÄ™ w okolicy. DziÅ› wyjÄ…tkowo
obecność Barta byÅ‚a jej na rÄ™kÄ™. Przynajmniej Kitty nie od­
waży się rozprawiać o intrygach, dotyczących ślubu Barta,
tym samym dając Abbie więcej czasu na decyzję co do swego
w nich udziału.
Wkrótce Abbie przekonaÅ‚a siÄ™, jak dalece nie doceniÅ‚a po­
mysÅ‚owoÅ›ci nowej przyjaciółki. Ledwie bowiem sÅ‚użąca zosta­
ła odprawiona, Kitty natychmiast poruszyła temat ciekawego
spędzania czasu podczas pobytu w Bath.
- Myślę, że powinniśmy zorganizować piknik, co wy na to?
- zapytaÅ‚a niewinnie. - MoglibyÅ›my zaprosić kilku naszych zna­
jomych. A ty, Abbie, też byś wzięła udział, prawda?
Abbie poczuÅ‚a, że ma sucho w ustach, gdy dwie pary brÄ…­
zowych oczu równocześnie spojrzały w jej kierunku: jedna
z nich wyrażaÅ‚a usilne bÅ‚aganie, natomiast druga niecne roz­
bawienie.
- Ja... ja... naprawdę nie sądzę, żebym mogła...
- Kitty, być może panna Graham uważa, że liczy sobie zbyt
wiele wiosen jak na takie dziewczÄ™ce rozrywki - zasugero­
waÅ‚ Bart. Poirytowana Abbie przeszyÅ‚a go lodowatym wzro­
kiem, który poskromiÅ‚ nieco jego zbytnie rozbawienie i Å›mia­
łość. - Z mojego doświadczenia wynika, że w pewnym wieku
kobiety zaczynajÄ… pogardzać rozrywkami na Å›wieżym powie­
trzu, oddajÄ…c siÄ™ znacznie nobliwszym zajÄ™ciom, jak na przy­
kÅ‚ad haftowanie, czytanie czy robienie przetworów... Nic na­
zbyt forsownego.
- Abbie nie jest aż tak stara, na miÅ‚ość boskÄ…! - wykrzyknÄ™­
Å‚a Kitty, szczerze oburzona.
- OczywiÅ›cie, że nie - zapewniÅ‚a Abbie, zanim Bart zdo­
łał złośliwie skomentować dwuznaczny komplement siostry.
- No cóż, piknik będzie stanowił dla mnie miłą odmianę od
haftowania czepków, którym zajmuję się ostatnimi czasy.
W przeciwieÅ„stwie do brata, który tÅ‚umiÅ‚ narastajÄ…ce roz­
bawienie, Kitty wyglądała na zbulwersowaną.
- To ty już nosisz czepki, Abbie?
- Och, tylko po kolacji, kiedy czuję przemożną chęć, żeby
sobie odpocząć.
- Ależ Kitty, Abbie tylko siÄ™ z tobÄ… droczy - wtrÄ…ciÅ‚ Bart, po­
stanawiajÄ…c poÅ‚ożyć kres przekomarzaniom. - Jeżeli napraw­
dę myślisz poważnie o pikniku, powinnaś zadbać o wszelkie
wygody, oczywiÅ›cie o ile zamierzasz zaprosić także matkÄ™ i la­
dy Penrose. Osobiście uważam, że byłoby to wielce wskazane.
W istocie, panna Graham nie jest już może w wieku szkolnym,
ale nadal potrzebuje przyzwoitki.
Zdumiona faktem, że ten mężczyzna, nieprzestrzegający
zbyt wielu zasad, rozprawia o etykiecie, Abbie spojrzaÅ‚a na Bar­
ta, żeby upewnić siÄ™ co do szczeroÅ›ci jego wypowiedzi. CoÅ› mu­
siało zdradzić jej podejrzliwość, gdyż oczy Barta momentalnie
się zwęziły. W jednej chwili przykra scena z altany w ogrodzie
dziadka stanęła Abbie przed oczami. Nie będąc w stanie po-
wstrzymać narastającej fali gorąca, mogła mieć tylko nadzieję,
że nagły rumieniec da się wytłumaczyć wzmożonym wysiłkiem
fizycznym i parnym powietrzem.
Kitty była całkowicie nieświadoma rosnącego zażenowania
Abbie. Zatrzymała się nagle.
- Och, spójrz, Bart! - wykrzyknęła z zachwytem, jedno­
cześnie odwracając uwagę od Abbie. - Przecież to nikt inny,
jak tylko pan Whitham z siostrÄ…. Jak to miÅ‚o, że znów ich dzi­
siaj spotykamy! PobiegnÄ™ przodem i zaproszÄ™ ich na nasz pik­
nik, dobrze?
Nie czekając na odpowiedz, przyśpieszyła kroku, zostawiając
Abbie na pastwę Barta. Panna Graham, podziwiając zdolności
Kitty do improwizacji (któż by się zorientował, że zaskoczenie
było udawane!), jednocześnie analizowała swoje niekorzystne
położenie. Pech chciał, że została sama z mężczyzną, któremu
nie ufała pod żadnym względem.
- Panno Graham, proszę nie czuć się zobligowaną do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl