[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ła się bowiem, że gdy pierwszy zachwyt tym miastem minie,
a nastawienie mieszkańców do niezamężnych dam da się jej
we znaki, zatęskni za wolnością i nieskrępowaniem, cechują
cymi życie na wsi.
Zastanawiała się, czy, wbrew własnym zasadom, powinna
mieszać się w cudze życie, żeby osiągnąć swój cel. Co prawda,
nie znała Barta zbyt dobrze, ale mimo to była pewna, że nie
życzyłby sobie, aby ktoś obcy sterował jego prywatnymi spra
wami. Czy mogłaby spokojnie żyć z myślą, że bez przyzwole
nia Barta pomogła Kitty zaaranżować jego ślub z panną Whit-
ham? Czy miała prawo skazywać nieszczęsną dziewczynę na
życie u boku tego brutala?
- No proszę, znów na siebie wpadliśmy. Cóż za niespo
dzianka, panno Graham.
Głęboki, znajomy głos wyrwał Abbie z zadumy. Gdyby tyl
ko wcześniej zauważyła tę parę, na pewno zdołałaby uniknąć
spotkania. Teraz jednak mogła jedynie udawać przyjemnie
zaskoczonÄ….
- W istocie, to niezwykły zbieg okoliczności - odparła
z całkowitą szczerością, nie spodziewając się, że Kitty przy
będzie wraz z bratem. - Oczywiście wiedziałam o pańskim
zamiłowaniu do sportów na wolnym powietrzu, ale nie mia
łam pojęcia, że przechadzki po romantycznych ogrodach też
do nich należą.
Posłał jej wyzywające spojrzenie.
- Ależ, panno Graham, musi pani pamiętać, że nie zna mnie
pani dobrze... jeszcze nie. Aczkolwiek można temu łatwo zara
dzić. Eugenie zapewne już wysłała pani oraz lady Penrose spóz
nione zaproszenie na wydawane przez nas przyjęcie. Mam cichą
nadzieję, że zaszczycą nas panie swoją obecnością.
- Och, proszę cię, powiedz, że przyjdziesz! - wtrąciła Kit
ty, kiedy Abbie wahała się z odpowiedzią. - Jestem pewna, że
będziesz się wyśmienicie bawiła.
- Również jestem tego pewna - zgodziła się Abbie. - Jed
nak nie mogę przyjąć zaproszenia bez uprzedniej rozmowy
z lady Penrose. Możliwe, że ma już inne plany na przyszły ty
dzień.
- Oczywiście rozumiem, że nie może pani od razu przystać
na tę propozycję, panno Graham - zgodził się Bart, zanim jego
nadgorliwa siostra zdążyła wyrazić opinię w tej sprawie. - Przy
najmniej może pani nas uszczęśliwić swoim towarzystwem pod
czas dzisiejszego spaceru.
Abbie spojrzała na młodą służącą, z którą przybyła do Syd
ney Garden, i zastanowiła się, czy jej obecność nie mogłaby
posłużyć jako pretekst do odrzucenia tej, skądinąd zachęcają
cej, oferty. Przecież służąca powinna jak najszybciej powrócić
do domu, żeby wywiązać się z reszty swoich obowiązków...
Tymczasem Bart z niebywałą wnikliwością obserwował
Abbie, zupełnie jak gdyby czytał w jej myślach.
- Może być pani pewna, że wraz z siostrą bezpiecznie od
prowadzimy ją do posiadłości łady Penrose, asysta służącej
nie będzie więc już pani potrzebna.
Najwyrazniej chciał zmusić ją do pojedynku słownego,
a przecież nie mogła dać się sprowokować! Uprzejma obojęt
ność - oto postawa, jaką powinna przyjmować, ilekroć Bart
holomew Cavanagh pojawia siÄ™ w okolicy. DziÅ› wyjÄ…tkowo
obecność Barta była jej na rękę. Przynajmniej Kitty nie od
waży się rozprawiać o intrygach, dotyczących ślubu Barta,
tym samym dając Abbie więcej czasu na decyzję co do swego
w nich udziału.
Wkrótce Abbie przekonała się, jak dalece nie doceniła po
mysłowości nowej przyjaciółki. Ledwie bowiem służąca zosta
ła odprawiona, Kitty natychmiast poruszyła temat ciekawego
spędzania czasu podczas pobytu w Bath.
- Myślę, że powinniśmy zorganizować piknik, co wy na to?
- zapytała niewinnie. - Moglibyśmy zaprosić kilku naszych zna
jomych. A ty, Abbie, też byś wzięła udział, prawda?
Abbie poczuła, że ma sucho w ustach, gdy dwie pary brą
zowych oczu równocześnie spojrzały w jej kierunku: jedna
z nich wyrażała usilne błaganie, natomiast druga niecne roz
bawienie.
- Ja... ja... naprawdę nie sądzę, żebym mogła...
- Kitty, być może panna Graham uważa, że liczy sobie zbyt
wiele wiosen jak na takie dziewczęce rozrywki - zasugero
wał Bart. Poirytowana Abbie przeszyła go lodowatym wzro
kiem, który poskromił nieco jego zbytnie rozbawienie i śmia
łość. - Z mojego doświadczenia wynika, że w pewnym wieku
kobiety zaczynają pogardzać rozrywkami na świeżym powie
trzu, oddając się znacznie nobliwszym zajęciom, jak na przy
kład haftowanie, czytanie czy robienie przetworów... Nic na
zbyt forsownego.
- Abbie nie jest aż tak stara, na miłość boską! - wykrzyknę
Å‚a Kitty, szczerze oburzona.
- Oczywiście, że nie - zapewniła Abbie, zanim Bart zdo
łał złośliwie skomentować dwuznaczny komplement siostry.
- No cóż, piknik będzie stanowił dla mnie miłą odmianę od
haftowania czepków, którym zajmuję się ostatnimi czasy.
W przeciwieństwie do brata, który tłumił narastające roz
bawienie, Kitty wyglądała na zbulwersowaną.
- To ty już nosisz czepki, Abbie?
- Och, tylko po kolacji, kiedy czuję przemożną chęć, żeby
sobie odpocząć.
- Ależ Kitty, Abbie tylko się z tobą droczy - wtrącił Bart, po
stanawiając położyć kres przekomarzaniom. - Jeżeli napraw
dę myślisz poważnie o pikniku, powinnaś zadbać o wszelkie
wygody, oczywiście o ile zamierzasz zaprosić także matkę i la
dy Penrose. Osobiście uważam, że byłoby to wielce wskazane.
W istocie, panna Graham nie jest już może w wieku szkolnym,
ale nadal potrzebuje przyzwoitki.
Zdumiona faktem, że ten mężczyzna, nieprzestrzegający
zbyt wielu zasad, rozprawia o etykiecie, Abbie spojrzała na Bar
ta, żeby upewnić się co do szczerości jego wypowiedzi. Coś mu
siało zdradzić jej podejrzliwość, gdyż oczy Barta momentalnie
się zwęziły. W jednej chwili przykra scena z altany w ogrodzie
dziadka stanęła Abbie przed oczami. Nie będąc w stanie po-
wstrzymać narastającej fali gorąca, mogła mieć tylko nadzieję,
że nagły rumieniec da się wytłumaczyć wzmożonym wysiłkiem
fizycznym i parnym powietrzem.
Kitty była całkowicie nieświadoma rosnącego zażenowania
Abbie. Zatrzymała się nagle.
- Och, spójrz, Bart! - wykrzyknęła z zachwytem, jedno
cześnie odwracając uwagę od Abbie. - Przecież to nikt inny,
jak tylko pan Whitham z siostrą. Jak to miło, że znów ich dzi
siaj spotykamy! PobiegnÄ™ przodem i zaproszÄ™ ich na nasz pik
nik, dobrze?
Nie czekając na odpowiedz, przyśpieszyła kroku, zostawiając
Abbie na pastwę Barta. Panna Graham, podziwiając zdolności
Kitty do improwizacji (któż by się zorientował, że zaskoczenie
było udawane!), jednocześnie analizowała swoje niekorzystne
położenie. Pech chciał, że została sama z mężczyzną, któremu
nie ufała pod żadnym względem.
- Panno Graham, proszę nie czuć się zobligowaną do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]