[ Pobierz całość w formacie PDF ]
I znowu całował tylko jej dłonie. Patrzył na jej śliczne, kuszące usta, ale
choć z trudem powstrzymał się od pocałunku.
Trzymając się za ręce wyszli z pokoju zmarłego.
Gustaw zatuszował wszystkie ślady zamierzonej ucieczki Kasi. Jej list i testa-
ment ojca wziął z sobą.
Gładząc jej miękkie włosy powiedział czule:
Teraz, kochanie, idz odpocząć, może zaśniesz choć na parę godzin. Mamy
przed sobą ciężki dzień i nie będziemy mieć czasu, żeby porozmawiać. Kiedy oj-
ciec zostanie odprowadzony na miejsce wiecznego spoczynku, musimy postano-
wić wspólnie, co zrobimy dalej. Zpij dobrze, Kasiu!
Spojrzeli sobie głęboko w oczy i Kasia powoli zaczęła wchodzić schodami na
górę. Niosła w ręce ciągle ten sam mały kuferek. Stanąwszy na podeście, obróci-
ła się i spojrzała na Gustawa tak wymownie, że z łatwością odczytał, co dzieje
się w jej sercu.
Odpowiedział na to spojrzenie uśmiechem i poczuł się ogromnie szczęśliwy.
Jego sceptycyzm gdzieś przepadł. Poczuł się nareszcie wolny. Przez chwilę cho-
dził po hallu tam i z powrotem, ale gdy zorientował się, że służba już się obudzi-
ła, poszedł do swego pokoju.
R
L
T
XIV
Minęły miesiące od pogrzebu starszego pana Warneka.
Kasia mieszkała u państwa Durlachów, którzy byli bezdzietni. Znalazła tam
serce i troskliwość, bo traktowano ją jak rodzoną córkę. Często doglądała domu
zmarłego wujka, gdzie wszystko dzięki temu toczyło się właściwym trybem.
Kasia i Gustaw darzyli państwa Durlachów pełnym zaufaniem. Tylko oni wie-
dzieli, że Kasia zostanie w przyszłości młodą panią Warnekową, jak tylko Gu-
staw uzyska rozwód.
Młodzi widywali się codziennie. Każdego wieczoru po pracy Gustaw odwie-
dzał ją i państwa Durlachów. Nie rozmawiał z Kasią nigdy o wspólnej przyszło-
ści, ale każde z nich marzyło w głębi serca o chwili, kiedy będą już nareszcie na-
leżeć do siebie.
Po długim oczekiwaniu pewnego dnia Gustaw otrzymał wiadomość, że jego
małżeństwo z Lu zostało rozwiązane. Adwokat zakomunikował mu równocze-
śnie, że jego była żona wróciła do swego panieńskiego nazwiska i że otrzymała
angaż w jednym z teatrów nowojorskich. Dowiedział się także, iż Lu wyjechała
do Nowego Jorku w towarzystwie pana Hamtona oraz że wiele rzeczy wskazuje
na to, iż wkrótce się pobiorą. Tak więc Lu znalazła nową ofiarę.
Odetchnął głęboko z ulgą. Dzięki Bogu jest nareszcie wolny i może spokojnie
wyciągnąć ręce po szczęście.
W ostatnich tygodniach nie przychodziło mu łatwo zachować powściągliwość
wobec Kasi, ponieważ jego uczucie było z każdym dniem coraz silniejsze. Ciągle
robił sobie wymówki, że był ślepy i obojętny, mając ją niemal obok siebie, a
swoje uczucia skierował do Lu, która nie była nic warta. Teraz tęsknił już tylko
za Kasią.
R
L
T
Otrzymawszy wiadomość, że jest już wolny, nie chciał czekać aż do wieczora,
kiedy zwykle spotykał się z Kasią. Poszedł natychmiast do państwa Durłachów,
aby podzielić się z wszystkimi dobrą wiadomością.
Stara służąca otwierając drzwi oznajmiła, że pani wyjechała do miasta po za-
kupy, a panna Kasia jest w salonie i gra na fortepianie.
Zmiejąc się powiedział służącej, żeby nie przeszkadzała panience, ponieważ on
poczeka, aż skończy grać.
Gustaw wszedł cicho do pokoju sąsiadującego z salonem. Kasia go nie usły-
szała. Grała zatopiona w marzeniach: naprzód jakieś pasaże, potem wstęp do pie-
śni Mozarta Fiołeczek. Zaczęła śpiewać pełnym, jasnym głosem.
Gustaw nie mógł już dłużej opanować swojej niecierpliwości. Szybko wszedł
do salonu:
Kasiu!
Naprzód przestraszyła się bardzo i pośpiesznie zdjęła ręce z klawiatury. Za-
czerwieniła się mocno i spojrzała na niego rozmarzonymi oczami.
Poczuł ciepło na sercu.
To ty, Gustawie? O tak niezwykłej porze?
Podniósł ją z taboretu i bez słów przyciągnął mocno do siebie.
Patrzyła pytająco w jego niespokojne oczy. Przytulił ją mocno do siebie i ca-
łował namiętnie. Czuła się szczęśliwa, a zarazem przestraszona.
Gustawie! Czy to znaczy, że nareszcie jesteś wolny? zapytała, gdy na
chwilę rozluznił uścisk.
Spojrzał jej czule w oczy.
Tak, moja maleńka, w końcu jestem wolny i mogę ci nareszcie wyznać, że
cię kocham całą swoją duszą, a moja tęsknota za tym, żeby już nareszcie być z
tobą, jest istną udręką. Czy chcesz być moją na zawsze?
Jej oddech był przyspieszony. Widział, że cała drży.
R
L
T
Przecież wiesz, że moje serce należy do ciebie. Tak właściwie było od chwi-
li, gdy cię ujrzałam po raz pierwszy. Ono należy do ciebie, chociaż bardzo cier-
piałam, gdy byłeś z inną. A teraz, kiedy mnie odnalazłeś, tym bardziej należy do
ciebie! Ujął jej twarz w swoje dłonie.
Najukochańsza, ja sam nie umiałem zrozumieć mojego serca. Gdy usłysza-
łem twój śpiew po raz pierwszy pamiętasz, była to ta sama pieśń o fiołeczku
poczułem, że przyciąga mnie do ciebie jakaś dziwna siła. Nie umiałem sobie
tego wytłumaczyć. Codziennie, gdy kładłem się spać, moje serce było obolałe;
teraz już wiem, że to właśnie wtedy zrodziła się moja miłość. I nawet wówczas
kiedy byłem z inną kobietą, moje myśli bezwiednie wracały do ciebie. Po powro-
cie z górskich wycieczek, gdy przebywałem już w zaciszu hotelowego pokoju,
widziałem ciebie oczyma duszy, jak siedzisz przy lampie w salonie. Ach, Kasiu,
serce człowieka jest nieodgadnione. Jakże długo nieraz pozostaje w błędzie, do-
póki nie znajdzie prawdziwej przystani. Ja już znalazłem! I moje serce jest pełne
szczęścia i wdzięczności...
Znowu zaczął namiętnie całować jej usta.
Mieli teraz sobie tyle do powiedzienia o wszystkim, o czym dotąd nie chcieli i
nie mogli mówić.
Gdy pani Durlachowa wróciła do domu, Gustaw przedstawił jej Kasię jako
swoją narzeczoną.
Minął miesiąc i Gustaw wprowadził młodą żonę do domu swego ojca. To dru-
gie małżeństwo układało się cudownie, tak jak to sobie kiedyś wymarzył. Kasia
dała mu tyle szczęścia, ile tylko mężczyzna może sobie wymarzyć.
Oboje byli bardzo wdzięczni ojcu za to, że wszystko tak wspaniale zaplanował.
Kasia często śpiewała mężowi różne pieśni, a zwłaszcza pieśń o fiołeczku, której
on ciągle słuchał z prawdziwym rozrzewnieniem. Była to bowiem pieśń, która
ich połączyła...
R
L
T
KONIEC
R
L
T
[ Pobierz całość w formacie PDF ]