[ Pobierz całość w formacie PDF ]
południowej granicy Lazy S. Skoro Dallas powiedział, żebyś trzymała
się od niej z daleka...
- Chodziło o jakąś akcję policyjną.
- ...więc może są tam teraz obaj. - Honey wciągnęła powietrze. -
Jack nie mógł podejrzewać... nie mógł... nie, Jack nie mógł...
- Czego nie mógł? - przerwała jej Angel. Honey ogarnęło
złowieszcze przeczucie.
- Musimy tam pojechać! - krzyknęła. - Prędko!
- Dallasowi bardzo zależało na tym, żebym się tam nie kręciła -
zaprotestowała Angel.
- Tam jest Jack! - stwierdziła Honey.
- Skąd wiesz?
- Jeśli chcesz, nazwij to matczynym instynktem. Jest tam i ma
kłopoty. Jedzmy!
Jack nie chciał oszukiwać matki, czasami jednak są sprawy, które
mężczyzna sam musi załatwić. Zapewnienie matce bezpieczeństwa
S
R
niewątpliwie do nich należało. Skłamał, że przenocuje u kolegi, żeby
przez całą dobę śledzić Jesse'a Whitelawa.
Jack niechętnie zrezygnował z udzielenia Jesse'owi ostrej
odpowiedzi po rozmowie w oborze. Pod koniec dnia, który spędził
pracując z kowbojem, przekonał się jednak całkowicie do tego
mężczyzny. Parę godzin pózniej przypadkowo podsłuchał, jak Jesse
zamawiał przez telefon jakąś przyczepę.
Pomyślał zrazu, że matka postanowiła sprzedać trochę bydła.
Gdy Jesse wspomniał coś o wzmocnieniach dla byka", zadrżał z
niepokoju. We Flying Diamond przebywał tylko jeden byk, a Generał
nie był na sprzedaż. Jack poczuł, że go mdli.
Zaledwie parę godzin wcześniej marzył skrycie o tym, jak by to
było, gdyby Jesse Whitelaw został jego ojczymem. Gdy razem
pracowali, Jesse traktował go jak równego sobie. Praca z Jesse'em nie
była udręką; była bardzo fajna.
Teraz wiedział, że Jesse chciał tylko wkraść się w ich łaski, uśpić
czujność i skraść to, co mieli najcenniejszego. Jack czuł się jak ktoś
wystrychnięty na dudka. Im dłużej o tym myślał, tym większy ogarniał
go gniew. Mogę zrobić tylko jedno, postanowił. Złapać Jesse'a na
gorącym uczynku. Wtrącić włóczęgę do więzienia. Miałby tam wiele
czasu na żałowanie, że nie docenił przenikliwości trzynastolatka.
Jack spakował torbę i pożegnał się z matką tak, jakby wyruszał
do kolegi. Ukrył się w miejscu, z którego mógł obserwować oborę. Po
godzinie, która minęła od chwili, gdy matka wyjechała z Adamem
Philipsem, Jesse Whitelaw zajechał pod oborę, ciągnąc przyczepę do
S
R
przewożenia bydła. Wysiadł i opuścił pochylnię.
W pierwszym odruchu Jack chciał wyjść z ukrycia i powstrzymać
złodzieja. Uznał jednak, że bardziej opłaci się poczekać. Mógłby
pobiec do domu i zawiadomić policję, doszedł jednak do wniosku, że
gdy ta przybędzie, Jesse odjedzie już daleko.
Kiedy Jesse zniknął w oborze, chłopiec wślizgnął się pod
plandekę furgonetki, która przyholowała przyczepę. Poszło gładko;
Jack był z siebie dumny. O dziwo, samochód ruszył w kierunku
zagrody przy południowej granicy Lazy S.
Jack wiedział, że powinien natychmiast poinformować matkę.
Obawiał się jednak, że jest ona tak zadurzona we włóczędze, iż pozwoli
mu uciec. Podczas gdy Jesse zajmował się wyprowadzaniem byka, Jack
wypełznął spod plandeki i ukrył się w pobliskiej szopie. Tak będzie
najlepiej, pomyślał. Gdybym sprowadził policję, byka mogłoby już tu
nie być.
Niewiele brakowało, a Jesse zauważyłby go, gdy wszedł do
szopy po siano dla byka. Najwidoczniej kradzież zaplanowano z góry.
Gdy Jesse wyszedł, Jack usłyszał stuknięcie belki służącej do
ryglowania drzwi. Był w pułapce! Chciał krzyknąć, lecz powstrzymał
go strach. Nie wiadomo, co zrobi włóczęga, gdy wykryje obecność
świadka kradzieży, pomyślał. Jesse musi tu wrócić, uspokajał się
chłopiec. Pozostaje tylko czekać i wyślizgnąć się niepostrzeżenie z
szopy, gdy drzwi będą znowu otwarte.
Noc spędził niespokojnie na stercie kłującego siana. Nad ranem
zasnął; obudził się, gdy słońce było już wysoko na niebie. Ucieszył się,
S
R
ale i zdziwił, gdy wyjrzał przez szparę i zobaczył, że Generał jest ciągle
na miejscu.
Przez cały dzień czekał na powrót Jesse'a. Po południu doszedł
do wniosku, że takie sprawy złodzieje załatwiają zwykle po ciemku.
Chłopiec czuł głód i pragnienie. %7łałował teraz, że wcześniej nie
zawiadomił po prostu policji.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]