[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gdy tylko Bollux wygramolił się z fotela i opuścił sterownię, Han postanowił na razie
zapomnieć o sprawie i nie zaprzątać sobie nią głowy.
Chewbacca zaryczał radośnie; w końcu udało mu się uzyskać pozytywne odczyty.
Han przechylił się w fotelu i rzuciwszy okiem na konsoletę Wookiego stwierdził, że
najprawdopodobniej wynurzali się już z warstwy zjonizowanej. Zmniejszył prędkość
statku, gdyż na przekór wskazaniom instrumentów obawiał się, że strefa jonizacji może
sięgać nawet powierzchni planety. W takim przypadku nie uniknęliby fatalnej w skutkach
kolizji.
Ci, którzy wynajęli „Sokoła” na ten kurs, ani słowem nie wspomnieli o warstwie
zjonizowanej i czekających ich w drodze niespodziankach. Po przybyciu w granice
Wspólnego Sektora, Han skontaktował się z paroma pośrednikami, oferując swoje usługi
i dyskrecję. Zgodnie z przewidywaniami Sonnioda, oczekiwanie na pracę nie trwało zbyt
długo.
Wkrótce otrzymali anonimową taśmę magnetofonową z nagranymi instrukcjami i
niewielką zaliczkę. Będąc po uszy w długach i nie dysponując żadną gotówką, nie mieli
wyboru i ignorując ostrzeżenia Sonnioda, przyjęli zlecenie.
Czy naprawdę jestem głupi od urodzenia, czy też głupieję z wiekiem? - zastanawiał się
Han, zniechęcony dotychczasowymi trudami podróży. Jednak właśnie w tym momencie
zarówno burza, jak i warstwa zjonizowana zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki. „Sokół” przelatywał teraz przez czyste, spokojne warstwy atmosfery Lura. Daleko
w dole widoczna była powierzchnia planety, wysokie szczyty górskie, wznoszące się
ponad niską, skłębioną warstwą chmur. Kolejny wskaźnik na tablicy „Sokoła” rozbłysnął
czerwonym światełkiem. Sensory dalekiego zasięgu wybrały miejsce odpowiednie do
lądowania.
Han włączył automatycznego pilota i pochylił się nad tablicą rozdzielczą.
— No, myślę, że znalazły nam nie najgorsze lądowisko — stwierdził z satysfakcją.
— Rozległy płaskowyż pomiędzy tymi dwoma niższymi szczytami — oświadczył — to
chyba pole lodowe. — Nacisnął przycisk na hełmofonie i rzekł do mikrofonu interkomu:
— Bolluxie, podchodzimy do lądowania. Zostaw to, co robisz, i przygotuj się.
Skorygowany lot statku skierował maszynę na miejsce lądowania. Sensory sterowania
naziemnego nie stwierdziły obecności żadnych przeszkód czy zagrożeń, jednak Han
wolał nie ryzykować, podejrzewając, że wskutek burzy elektrycznej aparatura mogła
ulec jakiejś awarii.
Zanurzyli się w warstwie chmur, włączając jednocześnie ekrany ochronne. Sensory
wydawały się funkcjonować normalnie. Otrzymywali na bieżąco dokładne informacje na
temat wysokości i położenia statku. Widoczność była wystarczająca do bezpiecznego
13
Zemsta Hana Solo
lądowania. Teraz, z bliska, powierzchnia Lura jawiła się jako bezkresna równina,
omiatana odwiecznymi wichurami.
„Sokół” bardzo powoli tracił wysokość, gdyż Han obawiał się, by jego podwozie nie
ugrzęzło w wielometrowej warstwie kopnego śniegu. Szczęściem natrafili na twarde
podłoże i dopiero teraz sensory ujawniły to, co Han podejrzewał już wcześniej: że
wylądowali na polu lodowym.
Han ściągnął hełmofon, rękawice i odpiął pas, którym przymocowany był do fotela.
Uniósł się z miejsca, po czym spojrzawszy na Wookiego, rzekł:
— Zostań tutaj i miej oko na wszystko. Idę opuścić rampę i zorientować się, co z tym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]