[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powolnymi ruchami od czubka głowy, aż po same końce.
Jej tętno przyspieszyło. Tak mocno czuła jego obecność tuż za sobą.
Otaczał ją zapach jego skóry, zapach słońca, morskiej wody i świeżego
powietrza, zdrowy i męski.
Stali w milczeniu, a on rozczesywał kolejne pasma.
88
RS
- Wyglądasz jak syrena - szepnął w pewnej chwili.
- Nie mam łusek - odpowiedziała automatycznie i nie mogła uwierzyć,
że brakuje jej tchu.
- Myślałem o twoich oskarżeniach i zrobiłem dochodzenie w tej
sprawie - powiedział. - Sprawdziłem mój kalendarz sprzed czterech lat, żeby
odświeżyć pamięć o tej nocy, o której rozmawialiśmy.
Westchnęła.
- Dziwię się, że nie skorzystałeś z pomocy hipnotyzera. Zaśmiał się
krótko i kontynuował:
- Mieliśmy tej nocy przyjęcie na cześć jakiejś brytyjskiej grupy
rockowej. Było mnóstwo znanych osób, a wraz z nimi łowczyń posagów. Ta
kobieta musiała mnie śledzić z Garrison Grand aż do jachtu.
- Doprawdy? Ciekawe skąd miała pewność, że ją chętnie ugościsz u
siebie?
Nie zareagował na ten sarkazm.
- Przyznaję, miałem reputację playboya i ponieważ nie było cię tej
nocy, ktoś pomyślał, że może się ze mną zabawić.
- Założę się.
- Nie spałem z tą blondynką. Wśliznęła się na pokład, ale kazałem jej
się spakować, gdy tylko się zorientowałem, o co jej chodzi.
- Jak więc wyjaśnisz fakt, że kiedy ją widziałam, próbowała
doprowadzić do ładu swoje ubranie? - spytała Megan. Nie chciała mu dać
możliwości tłumaczenia się, ale ciekawość zwyciężyła.
- Jestem pewien, że zauważyła, jak nadchodzisz, może nawet cię
rozpoznała i postanowiła zrobić show na twój użytek.
Poczuła się w końcu nieco uspokojona jego słowami.
89
RS
- Skąd mam wiedzieć, że mnie teraz nie oszukasz? -spytała, patrząc w
jego odbicie w lustrze. - Wciąż jesteś dyrektorem naczelnym w Garrison
Grand i - zrobiła szeroki gest ręką - ciągle masz ten jacht. Kobiety będą tobą
zainteresowane.
Pokazał jej obrączkę na swoim palcu.
- To jest twoje zabezpieczenie. Spojrzała na platynowe odbicie.
- Dla niektórych kobiet obrączka nie jest przeszkodą.
- Przyznałem właśnie, że w czasie, kiedy mnie poznałaś, cieszyłem się
pewną reputacją...
Uniosła brwi.
- Naprawdę? To, że musiałeś przekopać pamięć, mówi nawet
dobitniej. Nie pamiętałeś nawet tej kobiety, która się tu pojawiła wtedy w
nocy.
- Ale nigdy nie zapomniałem ciebie - odparował szybko. - To dlatego
ją odesłałem. - I po chwili dodał: - Chcę się z tobą kochać.
- To nie jest dobry pomysł - zdołała wydusić przez ściśnięte gardło.
- Przeciwnie - zaprotestował, odkładając szczotkę na bok. - To
najlepszy pomysł, jaki mi przyszedł do głowy od długiego czasu.
Obrócił ją przodem do siebie tak, że jej ręce opadły na jego klatkę
piersiową.
Pochylił głowę i przykrył jej usta swoimi. Jego ręce zanurzyły się w jej
włosach i pociągnął jej głowę do tyłu. Ustami przesuwał się wzdłuż jej szyi.
- Pragnę cię tak bardzo - szepnął.
Jej ręce znalazły się na jego ramionach.
Kiedy jego usta natrafiły na przeszkodę w postaci ramiączka kostiumu,
zaczął go ściągać, uwalniając piersi, które były przed nim zakryte. Uwielbiał
je i rzucił się od razu, by je pieścić.
90
RS
Siła ich pragnienia była taka jak zawsze.
Nie mogli się sobą nasycić. Jego dłonie zawędrowały pod jej spódnicę.
Chciał, by poczuła, jak bardzo jej potrzebuje.
Czuła mocne bicie jego serca i jednocześnie, podekscytowana, chciała
do niego dołączyć.
Jej spódnica opadła na ziemię, palcami przebiegała po jego ciele, które
tak dobrze pamiętała.
Przez lata, kiedy byli rozdzieleni, śniła i fantazjowała o nim. Chociaż
myślała, że ją oszukał, nie miało to znaczenia. Nocą jej serce podążało tam,
gdzie rozum by nie pozwolił.
Teraz odsunął ją od siebie i zdjął przez głowę podkoszulek. Dotykała
jego mięśni i całowała rozpaloną skórę. Następnie z westchnieniem
frustracji rozwiązał i ściągnął kąpielówki.
- Muszę cię mieć - wychrypiał, a jej zmysły nie mogły się temu oprzeć.
- Słuchajcie wszyscy, to jest Jade - oświadczył Stephen, trzymając rękę
na ramieniu swojej córki.
Megan nerwowo zwilżyła wargi.
Zgromadzili się tu wszyscy Garrisonowie, łącznie z Par-kerem i Anną.
Anna powiedziała, że przyjdzie, żeby dać jej, moralne wsparcie. Megan była
teraz za to wdzięczna przyjaciółce.
Chociaż wszyscy widzieli Jade na weselu, to niedzielna kolacja była
pierwszą okazją, żeby ją naprawdę poznać. To była również pierwsza wizyta
Megan w tym miejscu.Nigdy wcześniej nie była w domu rodziców
Stephena. Rozglądała się wokoło. Hol był zaprojektowany tak, żeby robić
wrażenie. Monumentalny, wręcz onieśmielał. Taki sam był cały dom.
Krewni Stephena stali wokół Jade, a jego matka spojrzała w dół na
wnuczkę.
91
RS
- Podejdz tutaj, moje dziecko - odezwała się Bonita i Jade po krótkim
zawahaniu zrobiła krok naprzód.
Megan czuła napięcie Stephena stojącego za nią.
Ubrała Jade w zieloną sukienkę i związała jej włosy wstążką. Chciała,
żeby jej córka zrobiła możliwie najlepsze wrażenie. Mogła sobie poradzić z
odrzuceniem własnej osoby, ale chciała, aby Jade została zaakceptowana
przez Garrisonów.
Dotychczas, ku jej uldze, wszyscy krewni przyjęli ją życzliwie. Teraz
jednak wstrzymała oddech, kiedy Bonita uniosła do góry podbródek Jade,
wnikliwie egzaminując twarz małej.
Sekundy mijały i Megan czuła, że wszyscy w pokoju wstrzymali
oddech razem z nią.
- Tu nie może być pomyłki, jesteś Garrisonówną - stwierdziła w końcu
Bonita. - Faktycznie, to skóra zdarta z taty.
Wydawało się, że wszyscy odetchnęli z ulgą. Głos Boni-ty wskazywał
na to, że ten wieczór może upłynąć bez niemiłych incydentów.
- Jestem twoją babcią - kontynuowała. - Możesz do mnie mówić
babciu".
Bonita opuściła rękę, a Jade pokiwała twierdząco głową.
Ramiona Megan opadły. Stephen uprzedził ją, że jego matka ma
problem z alkoholem, który się ostatnio nasilił, i w związku z tym może
mieć trudności z zaakceptowaniem dziecka, które jej zdaniem pojawiło się
w rodzinie znikąd. Wydawało się, że uczucie Bonity do syna wygrało tego
dnia.
Rozmawiając, przeszli do jadalni w oczekiwaniu na podanie obiadu.
Do Megan podeszła Brittany. Zciskając ją za rękę, powiedziała:
- Jestem taka szczęśliwa z powodu ciebie i Stephena.
92
RS
- Dziękuję. Tak się denerwowałam przed przyjściem tutaj. Na ślubie
każdy się starał być miły, ale dziś to już co innego.
- Zwietnie sobie radzisz - pochwaliła Brittany, patrząc w stronę
rozmawiającego z Adamem Stephena. - Wiesz, wydawało mi się, że Stephen
strasznie przeżył to, że z nim zerwałaś.
Te słowa zrobiły na Megan wrażenie, ale zaraz sobie przypomniała, że
Brittany nie była we wszystkim zorientowana.
- Chyba nie nasz bohater playboy.
- On bardzo dojrzał - upierała się Brittany - od kiedy wyjechałaś.
Poświęcił się całkowicie Garrison Grand. Wziął dobry hotel i uczynił go
wspaniałym.
- Nie mogę się z tym nie zgodzić. - Megan musiała przyznać, że znał
się na rzeczy. Wziął jej plany odnowienia sal konferencyjnych i centrum
biznesowego w hotelu i dokonał pewnych modyfikacji, czyniąc je jeszcze
lepszymi.
- Obawiałam się tylko, że staje się zbyt skoncentrowany i bezlitosny -
kontynuowała Brittany - ale teraz, kiedy jest żonaty, mogę się przestać
martwić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]