[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wróciła do Belle.
S
R
Siedziała z poważną miną.
- Przez dziewięć lat w ten czy inny sposób byłam częścią tego programu - za-
częła. - Jedno, czego się nauczyłam, to to, że tu nie chodzi o mnie, ale o was, ludzi,
którzy każdego ranka poświęcają nam swój czas. - Kamera pokazała zbliżenie twa-
rzy. - Dzisiaj po raz ostatni siedzę na tej sofie, więc wybaczcie, że kilka minut będę
mówić o sobie. - Uśmiechnęła się. - A właściwie opowiem wam historię dwóch
dziewczynek...
Ivo wstał i na stojąco oglądał Belle, która dzieliła się ze światem historią swo-
jego życia. Opowiadała o koszmarach, ale także o miłości. O siostrze, którą straciła,
a teraz odnalazła. Kiedy skończyła, kamera pokazała siedzącą obok Daisy. Chudą,
lecz zdumiewająco podobną do Belle na początku kariery.
Na ułamek sekundy zapadła cisza, a potem cały zespół w studiu zaczął bić
brawo. Ivo nie mógł oderwać oczu od Belle, nawet gdy drzwi się otworzyły i we-
szła Miranda.
- Oglądałam to w sąsiednim pokoju. Twoja Belle jest zachwycająca.
- Nie jest moja.
Tylko przez kilka niezapomnianych chwil minionego dnia należała do niego.
Aż do śmierci zapamięta ten moment, gdy pochylona powiedziała: Kocham cię", a
potem zabrała go do miejsc, o których tylko marzył.
- Ale jest zachwycająca - potwierdził.
- Byłam pewna, że cię zrani. Myślałam... - Pokręciła głową. - Myślałam, że
interesują ją tylko twoje pieniądze, ale tak nie jest, prawda?
- Prawda - przyznał.
- Nie pozwól jej odejść.
- Siostra potrzebuje jej teraz bardziej niż ja.
- Może i tak, ale Belle będzie cię potrzebowała. Wszyscy potrzebujemy ko-
goś, na kim możemy się oprzeć w trudnej chwili. - Przytuliła się do niego. - Daisy
sobie poradzi. Będzie miała własne życie.
S
R
- Kiedyś.
- Wiesz, co zamierza Daisy?
- Nie mam pojęcia. A właśnie, powiedziałem Belle, że mogłabyś załatwić jej
pracę.
- Dzięki. - To była jej standardowa odpowiedz, gdy zrzucał coś na jej barki. -
Nie, poważnie, naprawdę ci dziękuję, że we mnie wierzysz. %7łe się mną opiekujesz.
%7łe mnie uratowałeś... - Nagle zabrakło jej słów. - Porozmawiam z nią. Dowiem się,
co chciałaby robić.
- Ona jest bardzo wrażliwa.
- Nie skrzywdzę jej, może nawet łatwiej jej będzie rozmawiać ze mną niż z
Belle. - Zerknęła na ekran. Belle z bukietem kwiatów uśmiechała się do kamery. Na
tym obrazie pojawiły się napisy końcowe. - A co z Belle? Jakie ma plany?
- Nie wiem. Miała pomysł na dokument o adopcji. Sugerowałem, żeby zało-
żyła firmę producencką.
- Nie widzę jej w tej roli. Ale mogłaby na przykład...
- Daj spokój - ostrzegł.
- Mam się w to nie mieszać? Przecież wiesz, że i tak zrobię swoje.
- Nie bądz taka mądra.
- Nic na to nie poradzę. Ale najpierw pogadam z Daisy, za tydzień czy dwa.
Dam im czas, żeby się trochę znudziły rodzinnym szczęściem. Tylko niczego nie
zepsuj, wysyłając Belle kwiaty albo pełne otuchy e-maile.
S
R
ROZDZIAA JEDENASTY
Belle zaczęła zupełnie irracjonalnie nienawidzić dzwonków do drzwi. Nie
dlatego, że obawiała się, kto stoi za drzwiami - ludzie z telewizji, jej agent, który
nie przyjmował do wiadomości słowa nie" - ale dlatego, że bała się rozczarowa-
nia.
Kobieta potrafi być niewyobrażalnie głupia.
Najpierw opuściła Iva, a potem, gdy otworzył przed nią serce, pokonał swoje
lęki, znów go odtrąciła. Na pierwszym miejscu postawiła siostrę.
%7ładen mężczyzna by tego nie zniósł. I żaden by już nie wrócił. Chwyciła słu-
chawkę domofonu.
- Tak?
- To ja, Miranda. Mogę wejść?
Belle nacisnęła przycisk. Miranda nie zastąpi jej Iva, ale przynajmniej oddy-
cha tym samym powietrzem co on, rozmawia z nim, może jej powiedzieć, jak on...
- Piękna kanapa - rzekła Miranda, wpadając do pokoju w ciuchach z najnow-
szej kolekcji, pachnąca rzadkimi perfumami. - Od razu przyciąga wzrok.
No tak, to była sarkastyczna uwaga.
- Ivo wspominał, że twoje mieszkanie ma wyjątkowy klimat.
- Naprawdę?
- Myślałam, że jest nieobiektywny, a jednak ma rację. Oczywiście, tak na-
prawdę musisz odnowić dom w Belgravii, żeby znowu stał się rodzinnym domem.
Może na parterze urządziłabyś mieszkanie dla Daisy? Byłoby jej wygodnie wycho-
dzić z wózkiem do ogrodu.
- Co mogę dla ciebie zrobić? - spytała ostro Belle, nie dając się wciągnąć w
tę, jak sądziła, grę.
- Nic. Przyszłam do twojej siostry. Podobno szuka pracy. - Nie czekając na
odpowiedz, zwróciła się do Daisy. - Widziałam cię w telewizji. Masz uśmiech Bel-
S
R
le. Na pewno z czasem pojawią się inne podobieństwa. Macierzyństwo sprawia cu-
da. - Wyciągnęła rękę. - Manda Grenville. Siostra Iva.
- Ivan Grozny i Cruella de Ville - rzekła Daisy. - Niezła para.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]