[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ponieważ Nora nie radziła sobie z Bobbym, udała się po poradę do weterynarza. Oboje
zwrócili się do mnie. Bobby atakował wszystkie psy na kursie i nie pozwalał żadnemu
instruktorowi zbliżyć się do swej pani. Zanim zobaczyłem Bobbiego uprzedzono mnie, że jest
 wielki jak dom i bardzo agresywny. Za każdym razem, gdy słyszę o takim zachowaniu psa,
zastanawiam się czy słuszne jest podejmowanie jakiejkolwiek terapii, skoro nigdy nie
wiadomo czy odniesie ona skutek, a jej zastosowanie jest związane z pewnym ryzykiem.
Zazwyczaj przy pierwszej wizycie obserwuję pacjenta około dwóch godzin. Z
Bobbym to było niemożliwe, już po dziesięciu minutach trzeba go było odprowadzić do
samochodu. Jego wygląd wskazywał na złą dietę, był chudy, miał matową sierść i skórę w
złym stanie, a oczy zaropiałe. No i był straszliwie aktywny. Ale nie to było powodem, że
9
został odesłany do samochodu. Każdy mój ruch, skrzyżowanie nóg, uniesienie pióra czy
próba odebrania telefonu wywoływała z jego strony taką agresję, że nie byłem pewien, czy
Nora będzie w stanie go utrzymać. Zaordynowałem zmianę diety i umówiłem się na następne
spotkanie za dwa tygodnie.
Po dwóch tygodniach okazało się, że po zmianie diety pies bardzo poprawił się
fizycznie, ale jego zachowanie nie zmieniło się. Nie mogłem w żaden sposób pomóc Norze w
odzyskaniu kontroli nad psem, bo ten nie pozwolił mi ruszyć nawet palcem.
Przerażające było to, że każdy dzwięk, każdy ruch wprawiały go w agresję, która rosła
przy każdym powtórzeniu dzwięku. Po konsultacji z weterynarzem zaordynowałem
belladonnę na wyciszenie agresji i soliród na nadwrażliwość na dzwięki. Ta kuracja nieco
pomogła, ale Bobby właśnie wchodził w wiek dojrzały i jego skłonność do terroryzowania
ludzi rosła. Wydawało się, że walka o Bobbiego jest przegrana i jedynym wyjściem będzie
eutanazja. Jedyne, co można było zapisać Bobbiemu na plus to to, że przez cały czas nie
wykazał nawet cienia agresji w stosunku do Nory i jak dotąd nikogo jeszcze nie pogryzł.
Właśnie wtedy Violetta zgodziła się włączyć w leczenie psa.
Przy pierwszym spotkaniu Bobby zachowywał się w stosunku do niej zupełnie tak
samo, jak w stosunku do mnie. To nie do wiary, ale wszystkie notatki musieliśmy zrobić
dopiero wtedy, gdy Bobby został odprowadzony do samochodu-nie pozwolił nam nawet
wziąć pióra do ręki. Violetta opisała go następująco:  Gdyby Bobby był mężczyzną, byłby
zapewne gwałcicielem lub napastowałby dzieci, osobą szukającą satysfakcji bez zwracania
uwagi na odczucia drugiej osoby. Zachowuje się jak właściciel Nory, ale nie okazuje ani
miłości, ani przywiązania do niej . Violetta zasugerowała nową terapię.
Minęły dwa tygodnie od naszego ostatniego spotkania. Dwa tygodnie nowej terapii.
Kiedy weszli do mojego biura. Nora pozwoliła psu obwąchać nas, a potem zdjęła mu smycz.
Rozumie się, że byliśmy z Violettą nieco zdenerwowani. Ku naszemu zaskoczeniu nic się nie
stało. Bobby położył się na środku pokoju i zapadł w drzemkę. Zadzwonił telefon i...
odebrałem go. Violetta podeszła do drzwi i udawała, że rozmawia z kimś na zewnątrz. Bobby
okazał tylko lekkie zainteresowanie. Najlepiej podsumowała sytuację Violetta, kiedy
odwróciła się do mnie ze słowami:  Pierwszy raz widzę, jak zupełnie odjęło ci mowę!
Spotkaliśmy się z Norą i Bobbym jeszcze cztery razy. Za każdym razem zmienialiśmy
nieco leki, przystosowując je do zmian, jakie zachodziły w zachowaniu Bobbiego. Przez cały
czas obchodziliśmy się ze sobą bardzo delikatnie, ale przy ostatnim spotkaniu Bobby
przywitał się ze mną wylewnie i starannie wylizał Violettę.
Kiedy zaczynałem pracować w Klinice Weterynaryjnej Woodthorpe nie byłem pewien,
jak tamtejsi lekarze odniosą się do homeopatycznych metod leczenia i specyfików Bacha.
Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie, bowiem dyrektor kliniki Keith Butt jest bardzo
zainteresowany zaburzeniami zachowania i niekonwencjonalnymi metodami leczenia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl