[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i dyskretnie zaglądać do notatek. Zaczął od zapewnienia, że nie chce obrzucać
błotem przeciwnika, ma dla gubernatora Tarry ego wielki szacunek, lecz cóż, słu-
chał go przez pięć minut i jedenaście sekund, by stwierdzić, że jego szlachetny
przeciwnik nie wygłosił ani jednej konstruktywnej uwagi.
Potem, kompletnie ignorując Tarry ego, omówił pokrótce trzy kwestie: ulgi
podatkowe, reformę opieki społecznej i deficyt handlowy. Ani słowem nie wspo-
mniał o zbrojeniach.
Pierwsze pytanie, które zadał jeden z siedzących na scenie publicystów, było
skierowane do niego i dotyczyło nadwyżki budżetowej. Co, jego zdaniem, powin-
no się z nią zrobić? Przyjaznie nastawiony dziennikarz, łatwa do odbicia piłka
Lake poczuł się jak ryba w wodzie. To proste, odparł, trzeba ratować ubezpiecze-
172
nia społeczne. Po czym w krótkim, imponującym wykładzie przedstawił zebra-
nym zarys planu zagospodarowania funduszów. Używał prostych, zrozumiałych
słów, rzucał z pamięci liczbami, procentami i prognozami.
Gubernator Tarry odpowiedział tylko, że trzeba zmniejszyć podatki. Zwrócić
ludziom pieniądze, które uczciwie zarobili.
W trakcie tej części debaty żaden z kandydatów nie zdobył wyraznej przewagi.
Obaj wykazali się dobrym przygotowaniem. Zaskoczenie wzbudziło jedynie to, że
Aaron Lake, człowiek, który chciał zawładnąć Pentagonem, tak dobrze orientował
się w sprawach gospodarczych.
W części drugiej dyskusja była spokojna i w miarę przyjazna, ponieważ za-
równo jeden, jak i drugi kandydat dokładnie przewidzieli, jakie pytania zada im
publiczność. Fajerwerki rozpoczęły się dopiero w części trzeciej, podczas bezpo-
średniego starcia między przeciwnikami. Jako pierwszy wystąpił Tarry i zgodnie
z przewidywaniami spytał Lake a, czy chce kupić wybory.
Nie pytał pan o pieniądze, kiedy miał pan ich więcej niż którykolwiek z po-
zostałych kandydatów odparował Lake i publiczność natychmiast się ożywiła.
Tak, ale ja nie miałem pięćdziesięciu milionów dolarów zaatakował
Tarry.
Ja też nie mam pięćdziesięciu milionów odrzekł Lake. Mam sześć-
dziesiąt milionów, panie gubernatorze, prawie sześćdziesiąt milionów. Pienią-
dze napływają tak szybko, że nie zdążamy ich liczyć. Wysyłają je robotnicy
i przedstawiciele klasy średniej. Osiemdziesiąt procent tych, którzy wspierają nas
finansowo, zarabia mniej niż czterdzieści tysięcy dolarów rocznie. Czyżby próbo-
wał pan coś tym ludziom zarzucić?
Fundusz wyborczy powinien być limitowany. . .
Moje słowa, panie gubernatorze. Głosowałem za tym osiem razy w Kongre-
sie, podczas gdy pan porusza tę kwestię dopiero teraz i tylko dlatego, że zabrakło
panu pieniędzy.
Tarry wyglądał przez chwilę jak Quayle i patrzył w obiektyw kamery wzro-
kiem jelenia oślepionego samochodowymi reflektorami. Kilku siedzących na wi-
downi ludzi ze sztabu Lake a roześmiało się na tyle głośno, żeby ich usłyszano.
Gubernator zaczął przekładać duże kartoniki z pytaniami i na jego czoło po-
nownie wystąpiły kropelki potu. Nie był gubernatorem urzędującym, ale lubił,
kiedy tak się do niego zwracano. Mieszkańcy Indiany pozbyli się go przed dzie-
więcioma laty, w dodatku już po pierwszej kadencji. Jednakże tę amunicję Lake
zachował na pózniej.
Następne pytanie. Podczas czternastoletniej służby publicznej w Kongresie
pan Lake głosował aż za pięćdziesięcioma czterema podwyżkami podatków. Dla-
czego?
Nie pamiętam, czy było ich pięćdziesiąt cztery odparł Lake. Pamię-
tam za to, że większość z nich dotyczyła podatku od sprzedaży alkoholu, wyrobów
173
tytoniowych i od hazardu. Głosowałem również przeciwko podwyżkom podatku
federalnego, od dochodów osobistych, od dochodów osób prawnych i na obo-
wiązkowe ubezpieczenie społeczne. Nigdy się tego nie wstydziłem i nie wstydzę.
A skoro już mowa o podatkach, jak pan wyjaśni fakt, że podczas pańskiej czte-
roletniej kadencji podatek od dochodów osobistych wzrastał w Indianie średnio
o sześć procent rocznie?
Nie uzyskawszy natychmiastowej odpowiedzi, parł naprzód.
Chce pan ograniczyć wydatki federalne, chociaż kiedy rządził pan w India-
nie, wydatki tego stanu wzrosły aż o osiemnaście procent. Chce pan zmniejszyć
podatek od osób prawnych, chociaż w Indianie podniósł go pan o trzy procent.
Chce pan odciążyć opiekę społeczną, ale kiedy był pan gubernatorem, liczba po-
trzebujących tejże opieki wzrosła w Indianie o czterdzieści tysięcy. Jak pan to
wszystko wytłumaczy?
Każdy cios był celny, każdy ranił do krwi, każdy przypierał Tarry ego do lin
ringu.
Ma pan złe dane wykrztusił. Stworzyliśmy w Indianie nowe miejsca
pracy.
Czyżby? rzucił ironicznie Lake. Sięgnął po jakiś dokument, podniósł
go gestem prokuratora wnoszącego oskarżenie o przestępstwo federalne i nawet
nań nie spojrzawszy, dodał: Może i tak, ale podczas pańskiej kadencji niemal
sześćdziesiąt tysięcy byłych robotników wciągnięto na listę bezrobotnych.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]