[ Pobierz całość w formacie PDF ]

76
S
R
przebywających na wyspie, których zaprosiła Alice. Poza tym całe tabuny dzieci
chciały startować w konkursie, zachęcone nagrodami.
Mimo upału Alice wyglądała elegancko i szykownie. Will przyglądał się jej z
biciem serca. Czy to ta sama kobieta, która przytulała się do niego w łóżku?
Alice była niezastąpiona. Zapraszała dzieci do konkursów, pilnowała, by każdy z
gości dostał coś do picia, uśmiechała się i rozmawiała, starając się, żeby impreza
wypadła dobrze. Will wolałby nawet, aby zachowywała się sztucznie, okazując
wyższość. Wtedy nie musiałby tak bardzo żałować, że wyjeżdża.
Alice nie bawiła się tak dobrze, jak przypuszczał. Organizacja imprezy
kosztowała ją wiele wysiłku. Poza tym wciąż niespokojnie poszukiwała wzrokiem
Willa.
Mówił, że zna tylko parę słów w miejscowym języku, ale widziała, że
porozumiewa się bez trudu zarówno z rybakami, jak i z ministrem. Z reakcji ludzi
widać było, że traktowany jest z poważaniem i sympatią. Nagle ogarnęła ją duma, bo
żaden z tych ludzi nie zna go tak dobrze jak ona.
Obserwując Willa z zapartym tchem, po raz tysięczny od pamiętnego wieczoru
na werandzie zadała sobie pytanie, czy na pewno nie popełnia błędu. Prosił ją, by
została, a ona powiedziała nie. Czasem wydawało jej się, że to rozstanie będzie
najtrudniejszym momentem w jej życiu. Po co ma się na to decydować?
Kocha go, uświadomiła sobie z żalem. Niestety, jeszcze nigdy nie było widać tak
wyraznie, jak ważna jest dla niego praca. Dla niej także. Czy kocha go na tyle, by zre-
zygnować z własnych planów? Bo jeśli nie, to lepiej, żeby wróciła do Londynu.
- Alice!
Z ponurych rozmyślań wyrwał ją znajomy głos. Odwróciła się, widząc, jak Beth i
Roger z uśmiechem na twarzy zmierzają w jej stronę.
- To cudownie, że przyszliście - powiedziała, ściskając ich na powitanie. -
Dziękuję za nagrody, Roger. Dzieci były zachwycone. - Gdzie jest Will?
- Tam na prawo, rozmawia z rybakami. - Trudno, żeby nie wiedziała, gdzie on
jest, skoro bez przerwy śledziła go wzrokiem.
Przestraszona tłumem obcych ludzi, Lily przytulała się do niego, skubiąc kciuk.
Will położył rękę na jej główce. Jak zawsze, gdy widziała ich razem, Alice poczuła
ucisk w gardle.
Roger gwizdnął ze zdumienia.
77
S
R
- Co za zmiana! Czy to dzięki tobie, Alice? - Potrzebowali tylko trochę czasu,
żeby się do siebie przyzwyczaić - odparła, w głębi duszy mając nadzieję, że jej
obecność im pomogła.
Przynajmniej Will i Lily będą mieli siebie. Ona będzie sama.
Roger oddalił się, żeby zamienić z kimś znajomym parę słów.
- Ostatnio w ogóle cię nie widujemy, Alice - rzekła z wyrzutem Beth.
- Tak, przepraszam - odparła z poczuciem winy, że zaniedbała starych przyjaciół.
- Miałam dużo zajęć.
- Najważniejsze, że się dobrze bawisz.
Alice przypomniała sobie dzień spędzony na rafie i chwile, kiedy czytała Lily na
werandzie. Albo jak leżała obok Willa na łóżku, a on odwrócił się do niej, podpierając
się na łokciu. Ku swemu przerażeniu poczuła w oczach łzy Na szczęście miała okulary
przeciwsłoneczne.
- O, tak. - Wzruszyła ramionami. - To prawda.
- Zastanawialiśmy się, czy tu zostaniesz - powiedziała na pozór obojętnie Beth. -
Chyba wszystko dobrze się układa z Willem?
- O, tak - rzuciła lekko Alice. - Ale niedługo się rozstaniemy. W przyszłym
tygodniu przyjeżdża nowa niania, więc nie mam tu już nic do roboty. Zresztą niedługo
mam samolot.
- Wyjeżdżasz? - Beth miała rozczarowaną minę. - Chyba odwiedzisz nas,
zanim... Och! - krzyknęła, kładąc dłoń na brzuchu.
- Co się stało, Beth? - spytała z niepokojem Alice.
- Trochę mi niedobrze - wymamrotała przyjaciółka ze zbolałą miną.
- Wejdzmy do środka - powiedziała Alice. - Tam jest chłodniej. A może zawołam
Rogera?
- Nie trzeba. Zaraz przejdzie. - Beth wypiła łyk wody, którą Alice jej podała. -
Nie martw się. Mam dobrą wiadomość. Och, Alice! Wreszcie jestem w ciąży.
- To cudownie, Beth!
- Od niedawna, więc nikomu jeszcze nie mówimy. Ale chciałam, żebyś ty
wiedziała.
- Och, Beth! - Alice ze łzami w oczach uściskała przyjaciółkę. - Obiecuję, że
nikomu nie powiem. Tak się cieszę! Roger jest na pewno zachwycony!
- Tak. Na razie nie możemy w to uwierzyć. A myśleliśmy, że już nigdy się nie
uda.
78
S
R
Alice z wrażenia zapomniała o swoich kłopotach. Jak najszybciej musi odszukać
Rogera. Wyciągnęła go na korytarz, by nie zdradzać sekretu przy znajomych, i z pła-
czem rzuciła mu się na szyję.
- No, co się stało? - spytał, obejmując ją ramieniem.
- Tak się cieszę! - wyszlochała na jego piersi.
- Aha! - Roger się uśmiechnął. - Rozmawiałaś z Beth? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl