[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przestrogi, co i jak hukać a wołać należy, oniemieli zgoła, a nawet czap, kapeluszy i jarmułek
zapomnieli uchylić.
Landara śród głębokiej ciszy, a raczej śród własnego łomotania kół, przesunęła się przez mia-
steczko ledwie pozwoliwszy rozpoznać swe zielone, złotem bramowane pudło i pstry zawój sie-
dzącego obok woznicy Mameluka  i zatoczyła się pod stopy dworku pana Babeckiego.
Głusza ta trwała przez jedno oka mgnienie, wszystkim atoli zdała się nieznośnie długą,
nielitościwie męczącą.
Aż szef Jerzmanowski pałaszem ku swemu spieszonemu szwadronowi skinął.
 Prezentuj broń! Tuj broń!
Ta komenda nie tylko szwoleżerów wydarła osłupieniu, usłyszał ją i stary płatnerz, usta-
wiony na czatach przy wiwatowym mózdzierzyku, pojęły i tłumy wyłkowyszan, i zebrana
przed dworkiem szlachta. .
 Vivat imperator!  ryknÄ…Å‚ Danieleszczuk.
 Niech żyje!  zagrzmiały tłumy.
 Wiwajt!  zapiszczały głosiki żydowskich bachurków.
 Vive 1'empereur!  zabasowali szwoleżerzy.
Na wtór tym okrzykom pospieszyły trąby i zagrały marsza pod przewodem sumiastego
Duvelta.
Cesarz wysiadł z karety, przystanął, obrzucił bystrym spojrzeniem zebranych i zmierzał ku
gankowi. Naddzierżawca mu drogę zagrodził chlebem i solą. Cesarz się zatrzymał.
Imć pan Babecki, hamując głosu drżenie, zaczął z patosem:
 Cześć ci i chlała, najjaśniejszy imperatorze, który jako on Aleksander... Macedoński, na
perską dążąc potrzebę, Hellenów zastępy złocistym...
Lecz w tym miejscu Napoleon przerwał mu raptownie:
 Trés bien trés bien!28
Naddzierżawca łypnął pracowicie białkami, chcąc słowa cesarskie wymiarkować, lecz ce-
sarz już go ominął i, postąpiwszy naprzód, dojrzał pana Jędrzeja.
 Eh bien, c'est votre fils celui-ci?29
Imć pan Babecki mało półmiska nie upuścił z pomieszania czując, że znów do niego słowa
są zwrócone.
Krasiński pośpieszył z boku na ratunek. Było jednak już za pózno. Cesarz wstąpił na ganek
i, zwróciwszy się do wachmistrza, zakonkludował krótko:
 Prowadzże mnie!
Marszałek Berthier, który w ślad za cesarzem wyszedł z karety, podążył za Napoleonem.
Zanim pan Babecki spostrzegł się, cesarz z marszałkiem znikli w głębi dworku.
Przytomni temu powitaniu ani próbowali ukryć gorzkiego zawodu.
Tam, w oddali, huczały okrzyki wyłkowyszan, którzy teraz lada sztabowczykowi nie ża-
łowali wiwatów, trąby jeszcze grały zajadle marsza, płatnerz pukał raz przy razie z mozdzie-
rzyka  a tu naddzierżawca ręce łamał, pani Babecka płakała, srożył się Danieleszczuk, panna
Filipina prychała, a kto żyw, ten krzywą stroił minę, nawet sam Krasiński brwi ściągnął.
Przyjęcie się nie udało!
28
Tr és bi en  t r és bi en! (franc.)  Dobrze  dobrze!
29
Eh bi en, c' es t vot r e f i l s cel ui - ci ? (franc.)  A więc to jest twój syn?
83
A cóż dopiero, gdy na dobitek przywlókł się burmistrz Jeziorkowski z poduchą i kluczami
i urywanym głosem opowiedział swoje niefortunne przywitanie. Wówczas już nie konfuzja,
ale pasja desperacka zdjęła wszystkich. Stary Danieleszczuk aż kulami zaczął stukać a do
odjazdu się zbierać.
Giejsztory opadli naddzierżawcę z wymówkami. Dobkiewicz fukał burmistrza, pani Ba-
becka lamentowała przed ciotką Anną, Mysztowt wspominał na swój rankor30 do Sołłohuba,
 robaczki czuły się uprawnione do kociej muzyki.
Rozgardiasz ten.i zamęt trwał krótko, bo niebawem za landarą cesarską zaczęły nadciągać
do Wyłkowyszek pojazdy generalskie, furgony z dworskimi bagażami, wasągi pełnej służby i
kawalkaty sztabowców.
Chwili czasu nie było do stracenia. Dwóch kwatermistrzów z tłumaczem wzięło burmistrza
w obroty. Lokaje cesarscy co najpotrzebniejszych dobywali rzeczy. Gromada oficerów zale-
gła ganek.
Państwo Babeccy ani się spostrzec zdołali, gdy dworek ich przeistoczył się w cesarską
kwaterę, gdy Jerzmanowski zaciągnął warty dokoła, gdy dziewka z kuchni zameldowała z
przerażeniem, że jakiś czerwony drab porwał jej dwa kurczęta z rożna, gdy na koniec samemu
naddzierżawcy, chcącemu do dworku podążyć, wąsal szwoleżerski zagrodził pałaszem drogę.
Kto wie, jaki by obrót wzięła nieświadomość obyczajów kwatery cesarskiej dla wyłkowy-
skiej gorącości, gdyby Krasiński, którego wezwano do cesarza, nie był powrócił z oświadcze-
niem, że cesarz rad bardzo zgotowanemu przyjęciu i że nad wieczorem życzy sobie jeszcze
raz zobaczyć miejscowe władze i szlachtę.
Skąpa i sucha to była zapowiedz, tym przykrzejsza, iż wraz z nią przyszła nowina, że ce-
sarz obiadować będzie sam, że kucharz cesarski sam wszystko przygotuje, że łóżko, tak pięk-
nie zasłane przez ciotkę Annę, rozebrano i wyniesiono do ogrodu, a w zamian ustawiono po- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl