[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zostawiając Whita na pastwę pytań ojca.
- Co się dzieje między tobą a Mallory? - zapytał bez ogródek
- Powiedziałem ci przecież. Wpadła, żeby obgadać przyjęcie.
- Kłamiesz, synu - stwierdził Field, wskazując ręką na przeciwległy kąt
gabinetu. - Twój krawat leży na podłodze, a w twojej koszuli brakuje kilku
guzików.
87
R S
Whit spojrzał na koszulę z doskonale odegranym zdziwieniem.
- Cholera. Muszę zrezygnować z usług tej pralni.
- Przestań się wygłupiać. O ile nie zacząłeś sam używać szminki, to wręcz
rzuca się w oczy, że nie byliście zajęci rozmową, kiedy przyszedłem.
Whit wytarł usta wierzchem dłoni. Koralowy ślad był aż nadto widoczny.
Poczuł się jak dzieciak przyłapany na obściskiwaniu się z koleżanką z klasy.
Dalsze zaprzeczenia mijały się z celem.
- Cokolwiek się między nami dzieje, nie jest to twoja sprawa.
- Jest. Nie zapominaj, że jesteśmy w mojej firmie w godzinach pracy.
Whit ze złością wcisnął ręce do kieszeni.
- No tak. Twoja firma, twoje królestwo. Nie należy kalać świętej ziemi.
- Nie chodzi o to, co robisz, tylko z kim.
Whit sam był zaskoczony falą wściekłości, jaka go zalała na te słowa.
- Nawet nie próbuj jej krytykować.
- Nie mam zamiaru - spokojnie odrzekł Field. - Mallory to miła
dziewczyna i zasługuje na coś lepszego.
- Lepszego niż ja, tak?
- Coś lepszego niż szybki numerek w biurze. Nie skrzywdz jej. Może
oczekiwać więcej, niż ty jesteś w stanie dać.
- %7łebyś się nie zdziwił, tato. - Whit poczuł nagle, że nadszedł moment
prawdy. - Chcesz wiedzieć, co się dzieje? Mallory chce mieć dziecko i poprosiła
mnie, żebym został jego ojcem.
Field przez krótki moment nie potrafił ukryć zaskoczenia.
- Czy jej rodzina o tym wie?
- Nikt o tym nie wie. Nie zamierzaliśmy o tym mówić, dopóki nie zajdzie
w ciążę. Mam nadzieję, że to uszanujesz.
Field przeczesał dłonią włosy i westchnął.
- Oboje dobrze to przemyśleliście?
88
R S
- To nie jest pochopna decyzja, jeśli to masz na myśli. Mallory ma
problemy zdrowotne, więc może to chwilę zająć. Przedyskutowaliśmy wszystkie
za i przeciw i zgodziliśmy się, że obydwoje tego chcemy.
- Dziecko bez zobowiązań? Dlaczego chcesz czegoś takiego? I czy jesteś
pewien, że Mallory naprawdę tego chce, czy po prostu bierze pod uwagę twoją
naturę i niechęć do długich związków?
Whit podszedł do biurka i podniósł krawat.
- Nie mam pojęcia, co mnie podkusiło, aby ci o tym powiedzieć. Nie
rozumiesz, jak to jest, gdy kobieta pragnie dziecka tak bardzo jak Mallory.
Ojciec zniósł oskarżenie ze stoickim spokojem.
- Masz rację, nigdy nie znałem kobiety, która by aż tak mocno chciała
mieć dziecko. Znałem jednak taką, która nie chciała.
- Kogo?
- Twoją matkę.
Whit poczuł, jakby go ktoś uderzył w brzuch.
- Chcesz powiedzieć, że moja matka nigdy mnie nie chciała?
Field nerwowo spojrzał na zegarek i wygładził poły marynarki.
- Słuchaj, zaraz zaczynamy spotkanie. Nie mamy teraz na to czasu.
- Do diabła ze spotkaniem. To ty zacząłeś o tym mówić, więc nie chowaj
teraz głowy w piasek. - Whit bezwiednie zacisnął dłonie w pięść.
- Jesteś pewien, że chcesz to usłyszeć?
- Mów. Czas poznać te wszystkie brudne szczegóły, których tak długo mi
oszczędzałeś.
- Usiądz. - Field podszedł do biurka i odsunął krzesło.
Whit posłuchał bez słowa i usiadł naprzeciwko ojca.
- Jestem gotowy.
Field odchylił się na krześle i przez chwilę popatrzył w sufit, zanim
spojrzał na syna.
89
R S
- Kiedy się pobraliśmy, twoja matka powiedziała mi, że nie chce mieć
dzieci. Nalegałem, aż się zgodziła zajść w ciążę. Kiedy się urodziłeś, naprawdę
się starała, ale nie miała serca do macierzyństwa. Bardziej jej zależało na życiu
zawodowym niż na rodzinie.
Whit milczał przez kilka długich minut.
- Dlaczego mi nigdy o tym nie powiedziała?
- Nie chciała, żebyś się czuł winny.
- Dlaczego ty mi nie powiedziałeś?
- Nie chciałem, żebyś o niej zle myślał tylko dlatego, że to ja popełniłem
błąd. Gdybym nie był tak uparty, nie musiałbyś cierpieć z powodu jej odejścia.
- Wtedy po prostu by mnie nie było.
- To prawda.
Whit, gdy dorósł, zaczął sobie zdawać sprawę, że jego matka była nie tyle
okrutna, ile po prostu nie nadawała się do tej roli. Jako dziecko jednak pragnął z
całego serca, żeby było inaczej.
- Teraz wiele rzeczy rozumiem. Field westchnął głośno.
- Chciałem, żeby się nam ułożyło, ale ona zażądała rozwodu. Musiałem
jej pozwolić iść swoją drogą.
Przez tyle lat Whit myślał, że było odwrotnie. Przez tyle lat winił ojca.
Nadal miał mu za złe ukrywanie prawdy, ale zaczął go trochę rozumieć.
- Powinieneś był mi o tym powiedzieć wcześniej.
- Wiem. - Field zakrył twarz rękoma. - Whit, ja nigdy nie przestałem
kochać twojej matki. Po prostu nie potrafiłem uczynić jej szczęśliwą.
Whit również tego nie potrafił. Dlatego zdecydowała się odejść i tym
samym odebrała mu niezbywalne prawo dziecka do własnej matki. W gabinecie
zapadła niezręczna cisza. Po chwili Field odezwał się znowu:
- Rozumiem, że Mallory pragnie dziecka, jednak chciałbym, żebyś był
świadomy, z czym to się wiąże. Co się stanie z waszym związkiem, jeśli się nie
uda?
90
R S
- Nie wiem - uczciwie przyznał Whit. Wiedział tylko, że chce jej dać
dziecko.
- Planujecie się pobrać? - zapytał ojciec.
- W naszych czasach to nie jest konieczne. Umówiliśmy się, że wspólnie
wychowamy to dziecko jako przyjaciele.
- Przyjaciele? Mallory jest dla ciebie tylko przyjaciółką?
- Tak. Naprawdę dobrze nam ze sobą. Co wieczór rozmawiamy o tym, co
się wydarzyło w ciągu dnia albo w ogóle nie rozmawiamy. Lubimy swoje
towarzystwo. Zna mnie lepiej niż ktokolwiek inny i ja również ją znam. Może
cię to zaskoczy, ale nie umówiłem się z żadną inną kobietą, odkąd Mallory się
do mnie wprowadziła. Wcale nie tęsknię do bycia z kimś innym. Chcę jej dać to
dziecko.
- Czy ty słyszysz, o czym mówisz? - uśmiechnął się Field.
- Powiedziałem, że po wszystkim pozostaniemy przyjaciółmi - odparł
Whit, marszcząc brwi.
- Między wierszami powiedziałeś, że ją kochasz.
- Wcale nie.
- Nie musiałeś tego mówić, jednak tak właśnie to zrozumiałem. - Field
[ Pobierz całość w formacie PDF ]