[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pocałowała, omal jej nie objął i nie przygarnął, ale powstrzymał się i zamiast tego
oparł ręce o blat stojącej za nim szafki. Myślał, \e brak jakiejkolwiek reakcji z jego
strony upokorzy jÄ… na tyle, \e siÄ™ wycofa. Nie wziÄ…Å‚ jednak pod uwagÄ™ tego, \e Gillian
odgadła jego myśli.
Dotknęła językiem jego warg, przejechała palcem po brzuchu, rozpięła
koszulę, a wtedy poczuł na odsłoniętym torsie jej gładką skórę. Nawet wprawna
uwodzicielka nie zrobiłaby tego lepiej.
Pragnę cię, Trace wyszeptała. Pragnęłam cię od samego początku.
Objęła go mocno w talii, przycisnęła do siebie, pogłaskała po plecach. Chodz...
Kochaj siÄ™ ze mnÄ….
Chwycił ją za ramiona, zanim zdą\yła go ponownie pocałować. Zdawał sobie
sprawę, \e jeśli ich usta zetkną się ponownie, nie będzie ju\ dla niego ratunku.
W tej grze nie wygrasz powiedział zduszonym głosem. Wycofaj się,
Gillian, zanim będzie za pózno.
W pokoju panował ju\ mrok. Słońce zaszło, a księ\yc jeszcze nie wstał. Trace
widział teraz tylko błyszczące oczy Gillian, które wpatrywały się w niego z
po\Ä…daniem.
Powiedziałeś, \e wierzysz w przeznaczenie szepnęła. Nie poznajesz
mnie, Trace? Jestem ci przeznaczona.
Mo\e właśnie tego najbardziej się obawiał. Miłość z Gillian i miłość do
Gillian była równie nieunikniona jak wyrok opatrzności.
Przeznaczenie... powtórzył tylko, po czym pocałował ją z całą skrywaną
dotąd pasją. Wiedział ju\. \e złamie wszystkie zło\one sobie obietnice, \e nasyci się
nią wreszcie, \e ta noc będzie nale\ała do nich obojga.
Pozwolił, aby jego wygłodniałe dłonie dotknęły jej słodkiego ciała, pozwolił,
by błądziły po nim, poznawały je, napawały się ka\dą linią, ka\dym łukiem, zgięciem
czy wypukłością. Skóra Gillian była gorąca, gładka, jedwabista. Wsunął palce pod
cienki materiał majteczek i odnalazł zródło ciepła, które wypełniało ją namiętnością.
Och, Trace... wyrwało się z jej ust.
To tylko początek. Uniósł ją i uło\ył ostro\nie na łó\ku. Zrobię
wszystko, o czym marzyłem od chwili, w której ujrzałem cię po raz pierwszy, Gillian.
Zabiorę cię tam, gdzie nigdy nie byłaś. Mo\e jutro... jęknął, odsłoniwszy jej
młecznobiałą pierś mo\e jutro po\ałujesz, \e tam dotarłaś. Ale dzisiaj będziesz
szczęśliwa...
Wierzyła mu. Przyciągnęła go do siebie zachłannie, przycisnęła do piersi jego
twarz.
Tak szepnęła będę szczęśliwa...
Nie wiedziała, \e mo\na prze\ywać rozkosz tak intensywnie. Trace miał
dłonie artysty i potrafił traktować kobiece ciało niczym drogocenny instrument. Jego
palce dotykały jej skóry, głaskały ją, pieściły, a\ zupełnie straciła oddech. Jęczała ze
szczęścia, tęsknoty, niezaspokojenia, zrazu cicho, potem coraz głośniej. Szarpała
niecierpliwie zapięciem jego spodni, gotowa wziąć go w siebie ju\, natychmiast.
A on takiej właśnie zawsze jej pragnął osłabłej z rozkoszy, oszołomionej
po\ądaniem. Smakowała tak słodko, \e nie wiedział ju\, kim jest i gdzie się znajduje.
Gdy i on znalazł się na krawędzi, uniósł się nad nią, zajrzał w jej przysłonięte
mgłą oczy i zatopił się w niej z rozkoszą. Wydała z siebie stłumiony krzyk,
przycisnęła go kurczowo do siebie, a potem podą\yła za nim w równym rytmie do
obiecanej krainy szczęścia.
ROZDZIAA ÓSMY
To był błąd, \e z nią został. śe spał z nią przez całą noc. śe obudził się rano
przy jej boku. Kiedy zasypiali, czule wtuleni w siebie, Trace wiedział, \e zapłaci za tę
chwilę słabości.
Kłopot polegał na tym, \e było mu z nią tak dobrze.
We śnie była równie ciepła, miękka i uległa, jak w czasie miłosnej gry. Jej
głowa spoczywała na jego ramieniu, zaś dłoń opierała się ufnie na jego torsie. W
takich chwilach zawsze \ałował, \e tak nie mo\e być zawsze.
Najdziwniejsze i niepokojące było jednak to, \e jego po\ądanie nie zniknęło.
Nadal pragnął jej równie mocno. A przecie\ większość poprzednich przygód Trace'a
zazwyczaj kończyła się rankiem po namiętnej nocy.
Teraz chciał ją przygarnąć, obudzić powoli i sprawić, aby znowu poczuli to, co
czuli wczoraj, zanim zmorzył ich sen. A jednak nie mógł tego uczynić; nie mógł
uczynić nic, co mogłoby zrodzić między nimi za\yłość, przyjazń i miłość.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]