[ Pobierz całość w formacie PDF ]

56
RS
pomieszczeniu nieco formalny charakter, łagodzony szklanymi stolikami i
współczesną sztuką na ścianach. Emilio podszedł bliżej obejrzeć obraz
Jaspera Johnsa.
- Aadny - pochwalił. Rozejrzał się po ścianach.
- Chciałabym mieć ten obraz nad sofą - powiedziała, wskazując
ciemnoniebieski mebel. - Jak myślisz?
- Uważam, że tak jak chcesz, będzie najlepiej. W końcu to ty tu
mieszkasz. - Podszedł ostrożnie, odłożył obraz Richardsona na stół, a
następnie zdjął ten wiszący nad sofą i odstawił na podłogę.
Brittany obserwowała go przy pracy. Przypomniała jej się chwila w
basenie, gdy tylko niewielkie skrawki materiału dzieliły ich splecione,
niemal nagie ciała. Zapłonęło w niej pożądanie. Odwrócił się i napotkał jej
spojrzenie. Zaczerwieniła się.
- Możesz przytrzymać tam obraz? - poprosiła.
- Jasne. - Odsunął nieco sofę od ściany, wziął obraz i umieścił go nad
środkiem mebla.
- Myślę, że wspaniale tu wygląda. Powtórzę jeszcze raz, Emilio: nie
powinieneś mi go dawać, ale uwielbiam go!
- Taką miałem nadzieję. Przecież walczyłaś o niego zębami i pazurami
- przypomniał. - Powieszę go na miejscu poprzedniego. Zobaczymy, jak to
będzie wyglądać. I co myślisz? - zapytał, kiedy skończył.
- Uważam, że jest idealnie - uznała. - Teraz trzeba ten zdjęty powiesić
gdzie indziej. - Rozejrzała się. - Możesz go tam przytrzymać?
Pokazała na wolną przestrzeń na innej ścianie. Spełnił jej prośbę. Po
chwili potrząsnęła głową. Kilkakrotnie jeszcze prosiła go o wypróbowanie
innych miejsc, aż wreszcie któreś jej się spodobało.
- Jeśli masz narzędzia, powieszę go - zaproponował.
57
RS
- Poproszę pracującego tu cieślę. Posiedzmy sobie i pogadajmy, mając
dobry widok na obraz - zdecydowała, ruszając do fotela.
- Czyli przebaczyłaś mi, że przegrałaś licytację?
- Tego nie powiedziałam - przekomarzała się. - Nie, nie wybaczyłam.
Podejrzewam, że jeśli się znajdziemy razem na innej aukcji i będziemy
chcieli tego samego, postąpię jak poprzednio.
- Skoro może się to nigdy nie zdarzyć, nie powiem nic o sobie -
wykręcił się. - A zmieniając temat, jeśli bierzesz sobie wolne, to co lubisz
robić, oprócz pływania?
- Lubię odwiedzać pchle targi i galerie sztuki.
- Jak na razie mamy bardzo podobne upodobania.
- Wez sobie trochę wolnego, pokażesz mi swoje ulubione galerie, a ja
ci pokażę moje - zaproponował.
- Zgoda. Obserwuję postępy kilku młodych artystów -powiedziała, tak
zadowolona z posiadania tego obrazu, że nie mogła się powstrzymać od
ciągłego zerkania na niego. - Ten prezent zatarł wszystkie złe myśli na twój
temat, jakie miałam po tamtej aukcji - przyznała z uśmiechem.
- Widać wtedy było, że nie najlepiej o mnie myślisz. -Uśmiechnął się. -
Czyli teraz jestem u ciebie w łaskach. W takim razie i zdobycie go, i oddanie
potem tobie były warte starań - orzekł.
Wiedziała, że mówił o ich ostatnich pocałunkach.
- Teraz ja będę podziwiać obraz, a ty mi opowiedz o wędrówkach -
poprosiła, wracając do mniej niebezpiecznych tematów. Nieco pózniej
przenieśli się do kuchni, usiedli tam przy stole i rozmawiali dalej.
W końcu Emilio spojrzał na zegarek i wstał.
- Czas na mnie. Nieprzyzwoicie się zasiedziałem. Jest druga w nocy.
Gdy byli przy drzwiach, zwrócił się do niej.
58
RS
- Steki były fantastyczne. Towarzystwo jeszcze lepsze.
- Jeszcze raz dziękuję za obraz. Cóż za fenomenalny prezent!
- To był cudowny wieczór - powiedział. Przyciągnął ją do siebie i objął
w pasie. Położyła mu dłonie na ramionach, zastanawiając się, czy wyczuwa
jej galopujące serce.
- Emilio - wyszeptała.
Pochyliwszy się lekko, nakrył jej usta swoimi. Brittany objęła go za
szyję i przywarła do niego całym ciałem, oddając pocałunek. Jednoznacznie
wyczuwała, jak bardzo jej pragnie. Jęknęła. Pożądanie w niej płonęło.
Przesunął dłonią po jej szyi, wzdłuż linii dekoltu, w dół, po piersi. Za-
dygotała. W końcu odsunęła się od niego. Otworzyła oczy i napotkała jego
spojrzenie, tak płonące pożądaniem, że zapragnęła natychmiast z powrotem
rzucić mu się w ramiona.
- Musimy przestać - oznajmiła, z trudem łapiąc oddech.
- To była cudowna noc - powiedział. - Widzimy się jutro?
- Wątpię. Jutro zostaję w domu, a póznym popołudniem idę do Bal
Harbour na rodzinny obiad.
- A potem?
- Zazwyczaj wracam do domu, chyba że są jakieś kłopoty.
- Jutro możesz mieć kłopoty z pogodą. Huragan nadciąga w naszą
stronę, choć traci siłę. Wciąż jednak przewidują potężny sztorm mniej
więcej koło północy albo pojutrze wcześnie rano. - Zawahał się na moment.
- Cudowny wieczór, Brittany.
- Ja też tak myślę - przyznała.
- Trzymaj się i jeszcze raz dziękuję za kolację. Cieszę się, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl