[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wrócić i cieszyć się w spokoju tym, co mam, z kobietą u boku, moją żoną. Choćby nie wiem jak
wielkie, wszystkie bogactwa, jakie Troja kryje za swymi murami, nie są warte tego, co warte jest
życie. Można ukraść woły i tłuste owce, można kupić za złoto konie i cenne trójnogi: ale życia nie
możesz ukraść, nie możesz kupić. Uchodzi gardłem i już nie wraca. Moja matka powiedziała mi
kiedyś, jaki będzie mój los: jeśli zostanę tutaj, by walczyć pod murami Troi, nigdy już stąd nie
wrócę, ale sława moja będzie wieczna; jeśli natomiast wrócę do domu, na moją ziemię, sławy nie
zdobędę, ale żyć będę długo, zanim wolno krocząca śmierć mnie doścignie. Wam też to mówię:
wracajcie do domu. Nigdy nie zobaczymy końca Troi.
Idzcie do waszych namiotów i zanieście achajskim wodzom moje słowa. Powiedzcie im, by
wymyślili coś inne-
63
go, by ratować okręty i wojsko, bo ja im pomóc nie mogę. Powiedzcie im, że ja trwam w moim
gniewie.
Tak powiedziałem. A wszyscy milczeli, zmieszani i zaskoczeni moją odmową.
Mówiłem, że między nimi był także Feniks, stary Feniks. To mój ojciec kazał mu ze mną
przyjechać pod mury Troi. Ja byłem młodym chłopcem, nie wiedziałem nic o wojnach i naradach...
Mój ojciec wezwał Feniksa i poprosił, żeby był przy mnie, żeby mnie wszystkiego nauczył. A on to
zrobił. Był dla mnie jak drugi ojciec. A teraz znalazł się po drugiej stronie, z Ulissesem i Ajaksem, i
to było czymś niedorzecznym. Dlatego, zanim odszedł z innymi do Agamemnona, poprosiłem:
 Zostań ze mną, Feniksie, przenocuj dzisiaj w moim namiocie". Powiedziałem mu, że rano będzie
mógł ze mną odpłynąć. Powiedziałem, że go nie zmuszam, ale że gdyby zechciał, mógłby odpłynąć
ze mną i wrócić na naszą ziemię.
 Achillesie przesławny - odparł - jeśli naprawdę myślisz o powrocie, jakże ja mógłbym, mój synu,
pozostać tu sam, bez ciebie? Przez tyle lat kochałem cię całym sercem. To ja zrobiłem z ciebie tego,
kim jesteś. Pamiętasz? Z nikim innym nie chciałeś chodzić na uczty, nawet w domu nie jadłeś, jeśli
nie wziąłem cię na kolana i nie karmiłem, krojąc mięso i nalewając wino. Byłeś dzieckiem.
Kapryśnym. Ileż razy zabrudziłeś mi chiton, wypluwając na mnie wino. Ale każda przykrość czy
trud były mi miłe, jeśli wiązały się z tobą, bo ty jesteś dla mnie synem, którego sam mieć nie będę
nigdy. I dzisiaj, jeśli jest ktoś, kto mnie może przed złym losem obronić, tym kimś jesteś ty.
Poskrom twoje dumne serce, Achillesie. Nie bądz taki bezlitosny. Nawet bogowie czasem ustępują,
a przecież są tysiąc razy silniejsi i więksi od ciebie. I pozwalają się u-dobruchać prośbami ludzi,
którzy, by własne błędy naprawić, ślą błagalne modły, składają ofiary i daniny. Prośby są córkami
Zeusa, są kulawe, zezowate i pomarszczo-
64
ne, ale, choć z trudem, wciąż kroczą śladami naszych błędów, próbując im zaradzić. Agamemnon
cię prosi, byś zaniechał swego gniewu: uszanuj tę prośbę. Nie ulegaj swoim demonom. Chodz
bronić okrętów: na cóż zda się ratunek, jeśli już będą w ogniu?"
Feniksie.
Dobry, stary Feniksie.
Nie kochaj Agamemnona, jeśli nie chcesz, abym cię znienawidził, ja, który cię kocham. Nie roń łez
w jego obronie. Kochaj tych, których ja kocham, i bądz wraz ze mną królem, i dziel ze mną mój
honor. Niech inni wracają do Achajów, by przekazać im moje słowa. Ty zostań tu na noc, a rano
podejmiemy decyzję, czy wrócić do domu na naszych okrętach.
Wtedy Ajaks zwrócił się do Ulissesa, mówiąc:  Chodzmy stąd, w ten sposób nic nie wskóramy.
Serce Achillesa jest dumne i dzikie, niezdolne wysłuchać głosu przyjazni, jaką mu zaofiarowaliśmy.
Achajowie czekają na odpowiedz, którą mieliśmy im przynieść: wracajmy i przekażmy ją, choć jest
to odpowiedz szalona i okrutna".
No właśnie, to dobry pomysł, Ajaksie. Wracajcie do Agamemnona i powiedzcie mu ode mnie, że
wrócę do walki, kiedy Hektor zbliży się do moich okrętów, nie do waszych. Tu, przed moim
namiotem, zatrzymam go, ale nie wcześniej.
Poszli. A ja mogłem sobie wyobrazić, jak wodzowie a-chajscy, zgromadzeni wokół ogniska,
słuchają w osłupieniu mojej odpowiedzi. Widziałem w wyobrazni, jak jeden po drugim wracają w
milczeniu do swoich namiotów, by tam czekać na różane światło Jutrzenki i żebrać o dar snu.
4 - Homer, Iliada
Diomedes, Ulisses
DlOMEDES
Wszyscy spali, przy naszych okrętach, pokonani zmęczeniem. Ale Agamemnon czuwał. Nie
przestawał myśleć, a im dłużej myślał, tym bardziej serce drżało mu w piersi. Spoglądał ku
trojańskiej równinie i widział setki płonących ognisk Trojan: byli tak blisko, że słyszało się głosy
żołnierzy, dzwięki fletów i kobz.
Ulisses
W końcu wstał Agamemnon, z sercem pełnym niepokoju, ubrał się, zarzucił na ramiona ciemną
skórę lwa, obszerną, długą do stóp, wziął włócznię i udał się na poszukiwanie Nestora. Może on ma
pomysł, jak wyjść z tej pułapki. Jest najstarszy, najmądrzejszy. Może razem wymyślą plan
uratowania Achajów. Ruszył na poszukiwanie. W ciemności - była noc - napotkał swego brata, Me-
nelaosa. On też nie mógł spać. Krążył po obozie, pełen obaw, myśląc o cierpieniach, na jakie skazał
wszystkich Achajów. Krążył uzbrojony, z włócznią w ręku, w hełmie na głowie. Z cętkowaną skórą
pantery na ramionach. Bracia spojrzeli na siebie.
66
Diomedes
 Co ty tu robisz, zamiast spać, a do tego uzbrojony? -zapytał Menelaos. - Szukasz kogoś, kogo
mógłbyś posłać do obozu Trojan, by śledził ich ruchy? Niełatwo będzie ci go znalezć..."
 Szukam pomysłu, jak ratować Achajów - odparł Agamemnon. - Nigdy nie widziałem, żeby jeden [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl