[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie zechce pani usiąść? - spytał podsuwając fotel.
Potrząsnęła głową nie odrywając oczu od jego twarzy.
- Nie, nie. Dziękuję, ale nie potrafiłabym usiedzieć w miejscu. Jestem zbyt wzruszona
i niespokojna.
- Mam nadzieję, że nie zdarzyło się nic złego? - spytał dla formalności.
Obrzuciła go rozpaczliwym, pełnym wyrzutu spojrzeniem.
- Prowadzimy iście interesującą rozmowę! Można by się pośmiać, gdyby nie było to
takie smutne. Wydaje mi się, że mamy sobie coś więcej do powiedzenia.
- ProszÄ™ pani...
Podeszła krok do przodu wymachując rękoma tuż przed jego nosem.
- Proszę pani... proszę pani! %7łebym wreszcie nie musiała słuchać tych przeklętych
formalnych zwrotów! KiedyÅ› zwracaÅ‚ siÄ™ pan do mnie czulszymi sÅ‚owami. Günterze! Zrzuć
wreszcie tę upiornie chłodną maskę. Czekałam, aż to zrobisz, ale dłużej już nie wytrzymam.
Tracę cierpliwość, umieram z tęsknoty za tobą. Wiem, że wciąż mnie kochasz, właśnie mnie,
i tak samo tęsknisz za mną, jak ja za tobą. Nie możemy tak dłużej cierpieć. Przytul mnie choć
raz, tak jak dawniej, pocaÅ‚uj! Nie mogÄ™ żyć bez twoich pocaÅ‚unków. Günterze!
Nie potrafił przerwać potoku jej słów. Zanim zdążył coś powiedzieć, Carry rzuciła mu
się na szyję, przyciągnęła mocno głowę i przywarła ustami do jego warg.
W pokoju obok otworzyły się drzwi. Przegroda do saloniku nie była domknięta. Rita
usÅ‚yszaÅ‚a ostatnie sÅ‚owa Carry i zobaczyÅ‚a przez szczelinÄ™, że caÅ‚uje siÄ™ z Günterem.
Rozsunęła harmonijkową przegrodę i stanęła w progu.
Nie widziaÅ‚a ani przerażonej miny Güntera, ani sztywnej, stawiajÄ…cej opór jego
sylwetki. Pociemniało jej w oczach. Jęknęła jak ciężko raniona, wyciągnęła ręce przed siebie i
ruszyła, jakby chciała wymazać namalowany w powietrzu nieprzyzwoity obraz.
Dopiero teraz Günter zauważyÅ‚ jÄ… i struchlaÅ‚. OdepchnÄ…Å‚ Carry od siebie, chciaÅ‚
podbiec do Rity, ale czuł się zupełnie sparaliżowany, nawet nie potrafił wydobyć z siebie
głosu. Rozłożył tylko ręce, jakby bał się, że Rita upadnie.
Ona jednak nagle wyprostowała się i wymknąwszy się spod jego rąk stanęła
skamieniała z bólu na wprost Carry. Ta nie poruszyła się. Stała z boku, wyraznie mniej
zdenerwowana od Güntera.
Potem Rita energicznym krokiem podeszła do drzwi. Zadzwoniła na lokaja.
- Proszę natychmiast opuścić Valberg. Nie życzę sobie widzieć tu pani więcej - rzekła
beznamiętnie, ale zdecydowanie.
Lokaj wszedł po chwili. Rita odwróciła się.
- Pani von Croner wychodzi. Proszę odprowadzić ją do samochodu - rzekła, a
ominÄ…wszy sÅ‚użącego wyszÅ‚a z saloniku, zanim Günter zdążyÅ‚ jÄ… zatrzymać. BiegÅ‚a
korytarzem do swojego pokoju. Zamknęła drzwi na klucz i półprzytomna rzuciła się na
tapczan.
Carry popatrzyÅ‚a na Güntera.
- A zatem, do zobaczenia w Cronersheim - rzekła oficjalnym tonem.
Odruchowo próbował się bronić, ale ze względu na obecność lokaja nie mógł
odmówić ostro i zdecydowanie, jak zamierzał. Ominął Carry, która odbierała płaszcz od
służącego i pobiegł na górę, by wytłumaczyć wszystko Ricie. Zastał zamknięte drzwi.
Zastukał. Nie było odpowiedzi.
- Rita! Otwórz, błagam, i wysłuchaj mnie - prosił zniżając głos niemal do szeptu, nie
chcąc wzbudzić zainteresowania służby.
Rita słyszała te słowa; choć półprzytomna, miała wrażenie, że dochodzą z zaświatów.
Nie poruszyÅ‚a siÄ™. Gdyby ktoÅ› powiedziaÅ‚, że Günter jÄ… zdradza, wyÅ›miaÅ‚aby go i nigdy by w
to nie uwierzyła, ale przecież to, co zobaczyła, co usłyszała, zdarzyło się naprawdę. To nie
byÅ‚ sen! Stali przytuleni do siebie, caÅ‚owali siÄ™, a chwilÄ™ wczeÅ›niej Carry mówiÅ‚a do Güntera
po imieniu i przez ty. Wyznała namiętnie, że nie potrafi żyć bez jego pocałunków, to przecież
znaczy, że całowali się już wiele razy, i to od dawna! Rita przypominała sobie ich zachowanie
na pogrzebie Franza Cronera, a także inne zdarzenia, które dopiero teraz stały się dla niej
zupełnie zrozumiałe. W tym momencie marzenie o szczęściu runęło w gruzach. Po zaufaniu
do Güntera nie zostaÅ‚o już ani Å›ladu.
Leżała bez ruchu, jak sparaliżowana, i nie reagowała ani na pukanie do drzwi, ani na
proÅ›by o ich otwarcie. SÅ‚yszaÅ‚a tylko, że po chwili Günter odchodziÅ‚ powoli i ciężkim
krokiem, wahajÄ…c siÄ™.
Nie drgnęła nawet, porażona bólem i zgryzotą. Tysiące drobnych szczegółów, na które
kiedyś w ogóle nie zwróciła uwagi, teraz wracały w pamięci jako wyrazne dowody zdrady
Güntera. Nieszczera uprzejmość Carry, jej nieprzyjazne spojrzenia, rumieÅ„ce Güntera, ostra
reakcja na pytanie, czy książę Herbert może ożenić się z Carry, wszystkie chwile
zdenerwowania nabrały teraz w oczach Rity zupełnie innego wymiaru. Zwiadczyły o tym, że
była oszukiwana, i to od dawna! Jęknęła głucho. Człowiek, któremu bezgranicznie zaufała,
którego kochała całym sercem, okazał się zdrajcą i krętaczem.
Nietrudno zrozumieć, że bardziej kochał znacznie piękniejszą Carry, ale dlaczego
odgrywał żałosną komedię i udawał, że jest śmiertelnie zakochany w żonie? Jak żyć dalej z tą
Å›wiadomoÅ›ciÄ…? Nigdy już nie odważy siÄ™ spojrzeć Günterowi prosto w oczy. UmarÅ‚aby ze
wstydu, gdyby on próbował wytłumaczyć siebie i tamtą kobietę. Nie chce tego słuchać. Nie!
Nie chce więcej widzieć oczu zdrajcy. Nie chce! Nigdy...
Ale, co robić? Myśli kłębiły się w głowie, jednak żadne logiczne rozwiązanie z nich
nie wynikało.
Günter znowu podszedÅ‚ do drzwi i prosiÅ‚ RitÄ™, żeby otworzyÅ‚a. Zacisnęła mocno usta i
z przerażeniem patrzyła w tamtą stronę. Gdyby teraz zdecydowała się odezwać, musiałaby
wybuchnąć przerazliwym krzykiem rozpaczy.
Odszedł, westchnąwszy głęboko. Rita zatkała uszy obiema rękoma, skuliła się i
zaszlochała cicho. Mijały minuty, a może nawet godziny. Czas zamienił się w wieczność.
Ktoś znowu zapukał do drzwi. Tym razem była to pokojówka.
- Proszę pani, proszę otworzyć. Przyniesiono bardzo ważną wiadomość - dziewczyna
dobijała się głośno.
Rita poruszyła się z trudem. Czuła się zdruzgotana.
- Jest tam pani sama, Roso? - spytała jakby nie swoim głosem.
- Zupełnie sama, proszę pani.
Drzwi otworzyły się szybko i równie szybko zostały zamknięte, gdy tylko służąca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam123.opx.pl