[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dobrze... a potem byłaś tam, w czasie burzy. Seth może się
czasem zachowywać jak błazen, ale nie opłaca się lek-
ceważyć jego informacji pogodowych.
Czekaj... nic mi nie powiedział. On... no tak, za-
chowywał się w stosunku do mnie odrobinę za przyjaciels-
ko i wypadł jak burza. Wspomniał coś o pogodzie, ale mu
powiedziałam, że mówiłeś, że nadejdzie burza, a on po-
wiedział, że nie potrzebuję jego pomocy!
Carl uderzył ręką w zaciśniętą pieść, aż Suzie pod-
skoczyła na miejscu. A to głupiec! Jak mógł pozwolić, by
jego irytacja wstrzymała go od ostrzeżenia cię o pogodzie!
Gdyby przytrafiło ci się coś poważnego, miałby za co
odpowiadać. Miał nieruchomą twarz Tutaj, przy takiej
pogodzie, trzeba się drugimi opiekować!
Trochę ją to zdenerwowało. Opiekować się drugimi?
Hmm, nie będziesz się musiał martwić tym, że masz się mną
zbyt długo opiekować, Carl. Za kilka tygodni będę znów w
domu.
Był w takim dobrym nastroju i zrelaksowany, że ten
wybuch nim wstrząsnął. Opiekował! wybuchnął.
Znów powstał Myślisz, że jesteś dzieckiem! Słuchaj
mnie, kobieto! Myślę, że jesteś dobrą, odważną, piękną
kobietą... w innym wypadku, czy sądzisz, że przedzierałbym
się przez las o drugiej nad ranem.... zastanawiając się, czy
może przez przypadek zapomniałaś o ogniu, tak jak ja,
podczas pierwszej zimy?
I niech ci nie przyjdzie do głowy, że to był pomysł
Linka! To był mój... ponieważ jesteś ważna! W każdym
razie, dobrze to Linkowi zrobi wracając do niego że
kobieta ma tyle energii i umiejętności, by przetrwać tu zimę!
Samo to, że tu przyjechałaś, już go zmieniło. Myśli o
czasach, kiedy jego dziadek zbudował tę chatę... a on spędził
tu zimę i będzie miał wiele szacunku do tego, czego tu
dokonałaś.
Jego dziadek ją zbudował?
Tak, staruszek sam... mówił trochę po francusku,
trochę po angielsku, i on i las byli równi sobie.
Carl, czy musiałeś stać zawsze po jednej stronie, tak
się ze mnie wyśmiewać? Czy nie myślisz...
Czy nie myślisz, że znaczysz coś dla mnie? Czy nie
uważasz, że chciałbym być z tobą... cały czas! Benita, ja...
Szybko ucięła. Ale cały czas robiłeś sobie jedynie ze
mnie żarty! Nie mogę ci wierzyć... że byłam dla ciebie
ważna!
Czy nie masz w głowie nic oprócz sieczki! Wy
padł jak burza do kuchni i nalał sobie ponownie kawy.
Lepiej mi się rozmawia, gdy piję mruknął. A teraz
posłuchaj mnie, Benita. Seth przez większość czasu jest
fajnym facetem, ale nosiłby ci drzewo, odgarniał śnieg...
prawie wszystko. Ale chciałem, byś ty to robiła i wiedzia-
łem byłem dokładnie taki sam że trzeba cię popchać,
podroczyć się z tobą, podokuczać ci! Tak jest z każdym
podczas pierwszego pobytu w lesie. I jeśli jakiś dowcipniś
na tyle cię rozwścieczy, że chcesz mu pokazać, że się co do
ciebie myli, to wygrasz! Siedzisz tak sobie... pytania,
pytania... zastanawiając się czy, pytając o to. Czy nigdy nie
przyszło ci do głowy, kobieto, że chciałem być z tobą
w każdej minucie, od chwili gdy spojrzałem po raz pierw-
szy na ciebie?
Wstała i wlepiła w niego wzrok. Och... Carl, ja...
Nawet nie słuchał. Kiedy tu dziś wróciłem, a ciebie
nie było, zacząłem krążyć po okolicy... i znalazłem Suzie
niedaleko bagna... nie, nie zaprowadziła mnie do ciebie, ale
zdawało się, że chciała tam zostać, a potem zobaczyłem to
światło! Ben, poczułem taką ulgę, że aż zrobiło mi się
niedobrze! A potem zobaczyłem, jaka jesteś zmarznięta i jak
zmęczona... i znów musiałem doprowadzić cię do
wściekłości! Nieważne było, jak bardzo cię kocham, mu-
siałem cię szturchać, dokuczać ci i popędzać...
Czy myślisz, że to taka wielka radość kochać kogoś i
spędzać długie zimowe noce z Sethem, grającym na harfie i
przypalającym fasolę i bawiącym się swoim radiem? Czy
myślisz...
Carl! Jej zmęczone oczy były szeroko otwarte.
Kocham cię, Carl.
Zatrzymał się na środku pokoju i umyślnie odstawił
kawę na stół. Och, moja droga... szalałem i wygłaszałem
te bombastyczne słowa... i na miły Bóg, cieszę się, że
żyjesz! Cieszę się, że mogę cię wziąć w ramiona i
powiedzieć Benita, kocham cię... i nigdy już nie
przestrasz mnie tak jak dzisiaj... nigdy...
Ale nie mógł już nic więcej powiedzieć. Benita stała na
czubkach palców i przyciągnęła jego głowę ku swojej. Jego
spragnione usta opowiedziały jej całą resztę; jego po-
całunek, pełen uczucia, obiecywał nadchodzącą radość.
Byłem sam przez długi czas powiedział cicho
i nie mam w pogotowiu gładkich słów, jak Seth, ale
powiem ci to prosto... czy wyjdziesz za mnie? Myślę, że
jeśli będziesz na tyle szalona by powiedzieć tak", to
powinniśmy się przenieść i niech Link będzie naszym
pierwszym drużbą, a potem poza jakimś czasem spę-
dzonym w Wyoming jeśli mnie chcesz, to jest mój
kraj, Ben.
Benita spojrzała na zadowolonego kota, wyciągniętego
na tapczanie. Ożenisz się z całą rodziną roześmiała
się.
Tylko do wiosny. Pewnej pięknej, pachnącej nocy
usłyszy te ciche głosy o których mówił Robert Service
i kiedy kotka pójdzie, już nie wróci.
Nigdy?
Może. Jej matka przyniosła kocięta, żeby je pokazać,
a Suzie ma do ciebie słabość Przyciągnął ją do siebie
Ale odmawiam rozmowy na temat rysiów albo
łosi. Pocałuj mnie, kochana a potem muszę pójść do swojej
chaty. Seth mógłby się martwić!
Wyglądnęła przez okno. Burza szalała nadal. Nie
chcę, byś wychodził na taką burzę!
Nic nie szkodzi. Wziął ją w ramiona jeszcze raz a
jego pocałunek był słodki jak kwietniowy miód. Moja
kochana Benita wyszeptał będę bezpieczny z dala od
wszelkich burz, bo ty mnie kochasz.
Benita wiedziała, że na północy wiosna zjawia się
spózniona, niechętnie, że wielkie rzeki powoli się ujawniają
[ Pobierz całość w formacie PDF ]