[ Pobierz całość w formacie PDF ]
co z nią było? Leżała blada w łóżku. Gdyby nie wyjechała do sanatorium,
to...
Nie zdążył dokończyć, bo Kristian położył mu błyskawicznie dłoń na
ustach.
- Zamknij siÄ™, gnojku!
Elise spojrzała na brata ze zdumieniem. Już dawno się tak nie
zachowywał. Może pod maską obojętności skrywał gorące emocje?
Zamyślona zadzwoniła do drzwi.
Rozległy się kroki, drzwi się uchyliły i w szparze ukazała się głowa
Asbjorna.
- Wielkie nieba... - zdumiał się. - Czy coś się stało? Elise pokręciła
głową pośpiesznie.
- Chcemy tylko przekazać mamie miłą wiadomość. Wszyscy razem.
- Doprawdy, nie wiem. Jensine jest zmęczona. Właśnie kładły się obie z
Anne Sofie.
- My na krótko. Chcemy pokazać jej pewien list.
- To może ja go wezmę. Właśnie się przeprowadzamy.
- Przeprowadzacie się? - spytały Hilda i Elise jednocześnie. Asbjorn
uśmiechnął się z zażenowaniem.
- Wynajęliśmy dom w Kjelsas. Ceny są tam przyzwoite, a Jensine i Anne
Sofie służyć będzie życie na wsi. Co to za list?
Elise wyjęła arkusik z kieszeni i wręczyła Asbjornowi.
- .Napisałam do jednego z mamy braci w Ameryce i dzisiaj dostałam
odpowiedz. Uznałam, że mama się ucieszy.
- List od brata Jensine? Przecież obaj odwrócili się do niej plecami i
zostawili na pastwÄ™ losu.
- Minęło prawie dwadzieścia lat. - Twarz Elise ściągnęła się w gniewie. -
Chyba już czas, by zapomnieć dawne urazy?
- Pokażę jej list. Idzcie już.
Elise gotowała się z wściekłości. Odwróciła się gwałtownie.
- Chodzmy więc. Nie mamy tu nic do roboty.
Poszli za nią bez słowa i zatrzymali się dopiero na ulicy.
- Do diabła! - Oczy Hildy ciskały iskry. - Teraz już rozumiesz, Reidar.
Reidar pokręcił głową.
- Co siÄ™ z niÄ… dzieje?
- Słyszałeś, co powiedział? Jest zmęczona i kładzie aniołka spać.
Utulenie pięciolatki do snu to ciężka praca! A poza tym przeprowadzają
siÄ™ na wieÅ›.
Elise ścisnęła dłoń Pedera i położyła rękę na ramieniu Kristiana.
- Nie będziemy się tym przejmować. Jutro napiszemy list do wujka
Kristiana, każdy z was może dodać parę słów od siebie.
- Na mnie nie licz! - Kristian kopnął kamień ze złością.
- Uspokój się, Kristianie! - powiedziała Elise. - Przecież wiesz, że mama
jest słaba. Asbjorn nie chciał sprawiać jej kłopotu, a ona sama nie
wiedziała, że stoimy za progiem.
- Na pewno! - prychnął Kristian pogardliwie. - Słyszała nas. Wiedziała,
że przyszliśmy. Widziałem, jak przemykała się do kuchni.
- Musiałeś się pomylić. Myślę, że mama leżała już w łóżku.
Zaczęła pchać wózek, Peder i Evert pobiegli przodem. Chłopcy w tym
wieku szybko puszczali rozczarowania w niepamięć i znajdowali sobie
nowe zajęcie. Teraz biegali beztrosko w ciemności, nie myśląc o lekcjach
czy pracy. Ulica była pusta, w powietrzu tańczyły płatki śniegu, pierwsze
tej jesieni. To wystarczyło, by dobrze się bawić.
Hilda i Reidar szli za nią, pogrążeni w cichej rozmowie. Hilda
pochlipywała, a Reidar usiłował ją pocieszyć. Nie ma się czym
przejmować, pomyślała ze złością. Matka nie stała się taka z dnia na dzień,
zdążyli już się przyzwyczaić do jej kaprysów. Trzeba zapomnieć o tym
zdarzeniu i cieszyć się listem z Ameryki.
- Odpiszemy, nawet jeśli mama sobie tego nie życzy - odwróciła się. -
Zapamiętałam adres. Gdzie jest Kristian? - rozejrzała się wokół.
- Kristian? - zdziwiła się Hilda. - Szedł za nami. Elise zatrzymała się.
- Nigdzie go nie widać. Reidar i Hilda stanęli przy niej.
- Wielkie nieba! - zdziwiła się. - Ledwie przed chwilą słyszałam jego
kroki.
Elise ogarnął niewyjaśniony lęk. Przed drzwiami domu, w którym
mieszkała matka, ujrzała Kristiana sprzed lat, kiedy groził, że zniknie na
zawsze. Co też strzeliło mu do głowy? Czy zawód, który sprawiła mu
matka, skłonił go do ucieczki?
ROZDZIAA SZÓSTY
Johan ostrożnie otworzył drzwi i wślizgnął się do środka. Gospodyni nie
lubiła, kiedy ktoś hałasował na schodach póznym wieczorem. Była miłą
kobietą, ale wymagała, by lokatorzy wracali do domu przed jedenastą.
Zwiatło nie paliło się, musiał więc poruszać się po omacku. W głowie
mu szumiało, nie nawykł do picia. Wychylił wprawdzie tylko jedną
szklaneczkę, ale to wystarczyło. Inni śmiali się z tej jego
wstrzemięzliwości, ale nie uznał za stosowne, by tłumaczyć się przed
[ Pobierz całość w formacie PDF ]