[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odetchnęła, usiłując się uspokoić.
Czy to dlatego tak bardzo zależy mu na odzyskaniu brylantu?
Chce go dać innej?
- Nie powinnam była ci tego pokazywać... - wybąkała
skonfundowana Helen.
- Bardzo dobrze zrobiłaś. - Na jej twarzy malowało się
zdumienie. - Helen, czy zdarzyło ci się być święcie przekonaną, że
znasz siebie całkiem niezle i nagle odkryć, że jesteś zupełnie inna?
Szefowa uniosła brwi.
- Nie, chyba nie... Ale ty przeżyłaś głęboki wstrząs, musiałaś
zaakceptować ogromną stratę. To naturalne, że czujesz się nieswojo.
- Nie czuję się nieswojo. - Czuła wściekłość na
37
anula
us
o
l
a
d
n
a
sc
Nikosa Kyriacou o to, że podchodzi do śmierci jej siostry jak do
pewnego rodzaju niewygody. Kipiała oburzeniem, że tak bezwstydnie
pokazuje się reporterom z inną kobietą.
Wzbierała w niej chęć zrobienia mu krzywdy. Po raz pierwszy w
życiu poczuła chęć zemsty. Nagle zrozumiała, co kazało matce
namawiać ją do odwetu. Jego bezduszne postępowanie tak ją
dotknęło, że życzyła mu jak najgorzej.
Opadła na krzesło. Starała się przypomnieć sobie, kim jest.
Cenionym archeologiem, kobietą wykształconą, która uznaje
negocjacje za jedyny sposób rozwiązywania konfliktów i odrzuca
filozofię oko za oko, ząb za ząb". Oraz brzydzi się zemsty.
To dlaczego nagle zapragnęła skrzywdzić Nikosa Kyriacou tak,
jak on skrzywdził Tiffany?
- Angie, idz do domu. - Helen wyjęła jej gazetę z ręki. -
Powinnaś odpocząć. Tego procesu nie da się przyspieszyć. Widzę, że
wizyta pana Kyriacou na nowo otworzyła twoje rany.
- Tak, to prawda. - Nadal lekko oszołomiona wyłączyła
komputer. - Muszę wyjść na powietrze. Już sama nie wiem, kim
jestem. Mogę zachować tę gazetę?
Helen nieznacznie popchnęła ją w stronę drzwi.
- I idz do lekarza - mówiła. - Poproś o coś na uspokojenie. Nie
wracaj do pracy, dopóki nie dojdziesz do siebie.
Jak we śnie Angie wepchnęła gazetę do torby, po czym ruszyła
na górę. Przecisnęła się przez tłum zwiedzających i wyszła na ulicę.
38
anula
us
o
l
a
d
n
a
sc
Szła pogrążona w myślach o siostrze. Tiffany na pewno
wyolbrzymiła znaczenie tego prezentu, podczas gdy dla Kyriacou ten
gest był bez znaczenia.
Dotknęła naszyjnika ukrytego pod sweterkiem. Sama
świadomość, że nosiła go Tiffany, poprawiał jej samopoczucie.
Nie zauważyła, że zaczęło padać. Jak czuła się Tiffany, gdy się
zorientowała, że Nikos z nią się nie ożeni? Czy będąc z Tiffany,
spotykał się z innymi kobietami?
Azy spływały jej po policzkach, ale miała tak mokrą twarz, że
nikt tego nie zauważył.
Pierwszą rzeczą, która rzuciła się jej w oczy, gdy weszła do
domu, była szklanka do połowy napełniona whisky. Odgarniając
mokre włosy z twarzy, ze smutkiem popatrzyła na szklankę. Matka
znowu piła.
Gdy rozległ się dzwonek u drzwi, westchnęła i ze szklanką w
ręce poszła otworzyć. To zapewne sąsiadka, która chce zapytać o
zdrowie matki.
Na progu stał Nikos Kyriacou z wyrazem wielkiego
zniecierpliwienia na twarzy.
- Od razu przejdę do rzeczy. Próbowałem załatwić tę sprawę
taktownie, ale pani odmówiła współpracy, więc uważam, że pora
zakończyć te igraszki. - Zauważył szklankę w jej ręce. - Widzę, że
podpieranie się alkoholem jest w tej rodzinie dziedziczne.
Wolałaby, żeby nie oglądano jej ze szklanką whisky, ale jego
krytyczny ton oraz wymowne spojrzenie przytłumiły uczucie wstydu,
39
anula
us
o
l
a
d
n
a
sc
które w innych okolicznościach na pewno by ją ogarnęło. Coś w niej
pękło?
- Taktownie? Kiedy to było? Nie w mojej obecności. Jest pan
przyczyną wszystkich naszych kłopotów, więc proszę odejść.
Spuścił wzrok, by nie pokazać, co myśli.
- Jeśli obwiniając mnie, lepiej się pani czuje, to proszę bardzo -
powiedział, zniżywszy głos. - Mimo to oboje zdajemy sobie sprawę,
że to nie moja wina, że pani siostra nadużywała alkoholu.
- Nie? Na swoje nieszczęście moja siostra przebywała w
pańskim towarzystwie. Już samo to wystarczy - zauważyła lodowatym
tonem. - Wyobrażam sobie, że tylko w ten sposób udawało się jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]