[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się nagle trybunatu i popłynął na okręcie do Syrii do
Pompejusza, a potem jeszcze bardziej nieoczekiwanie
stamtąd powrócił. Toteż pózniej, gdy pogrzebał uroczy-
ście swego nauczyciela Filagrosa i na grobie jego umie-
ścił wyrzezbionego w kamieniu kruka, Cyceron nie omie-
szkaÅ‚ zauważyć: ,,¤¿ najmÄ…drzejsze twoje pociÄ…gniÄ™cie.
Bo rzeczywiście zrobił z ciebie raczej latawca niż mówcę".
Marek Appiusz, przemawiając raz w sądzie, powiedział
na wstępie, że przyjaciel prosił go, by dołożył w jego
sprawie wszelkich starań i użył całej swej wymowy i po-
wagi. Podchwycił to Cyceron i rzekł: "Cóż za nieugię-
ty z ciebie człowiek, żeś ze wszystkich rzeczy, o które cię
prosił przyjaciel, nie dał mu ani jednej".
Rozdział dwudziesty siódmy
O ile jednak tego rodzaju złośliwe dowcipy, zwrócone
przeciw osobistym wrogom lub godzące w przeciwników
sądowych, uchodzą nawet za zaletę mówcy, o tyle nie-
miłe żarty, mające na celu tylko ośmieszenie drugich,
ściągnęły na Cycerona dużo nienawiści. Wspomnę tu rów-
nież kilka takich żartów:
Marek Acylliusz miał dwóch zięciów na wygnaniu
i Cyceron nazwał go złośliwie Adrastosem.
Kiedy Lucjusz Kotta, który bardzo lubił wino, pełnił
urząd cenzora, Cyceron starał się o konsulat i mając raz
pragnienie, napił się wody. A ponieważ dokoła stali wte-
dy jego przyjaciele, powiedział do nich: Macie rację, że
mnie zasłaniacie, bojąc się, by cenzor nie miał mi za złe,
że pije wodę!"
Spotkawszy na drodze Watyniusza, idÄ…cego w towarzy-
stwie trzech swych córek bardzo skąpej urody, zadekla-
mował:
Ten ci wbrew Apollina woli płodził dzieci!
Marek Gelliusz, którego podejrzewano, że nie pocho-
dził z ludzi wolnych, przeczytał raz w senacie jakieś pi-
smo głośno i dobitnie. Na to Cyceron: Nie dziwcie się!
On także jest jednym z byłych wywoływaczy publicz-
nych."
Faustus Sulla był synem znanego dyktatora rzymskie-
go, który przez proskrypcję zgubił wielu ludzi i wystawił
ich mienie na sprzedaż publiczną. Kiedy ów Faustus zna-
lazł się potem w długach i wielka część majątku roztrwo-
nił, a resztę wystawił na licytację, Cyceron zauważył: Ta
licytacja w każdym razie bardziej mi sią podoba od tej,
jaką uprawiał ojciec!"
Rozdział dwudziesty ósmy
Przez takie postępowanie Cyceron narobił sobie dużo
wrogów. Między innymi powstali przeciw niemu ludzie,
skupiający się koło Klodiusza, od którego też wszystko
się zaczęło.
Klodiusz pochodził z rodu arystokratycznego. Wiekiem
był wprawdzie jeszcze młody, ale z usposobienia hardy
i zuchwały. Zakochawszy się w żonie Cezara, Pompei, za-
kradł się raz potajemnie do jego domu, ubrany w strój
cytrzystki z instrumentem muzycznym w ręku. Kobiety
urządzały wtedy w domu Cezara owe ofiary misteryjne,
niedostępne dla oczu mężczyzn, i w domu nie było ani
jednego mężczyzny. Klodiusz, będąc jeszcze młodzieńcem
bez zarostu, miał nadzieję, że nie zostanie rozpoznany
i że razem z kobietami uda mu się dotrzeć do Pompei.
Kiedy jednak wszedł nocą do ogromnego domostwa, nie
mógł się zorientować w rozkładzie jego korytarzy i zaczął
błądzić. Zauważyła to służebna matki Cezara, Aurelii
i zapytała go o imię. Zmuszony do odezwania się, powie-
dział, że szuka służącej Pompei, imieniem Abra. Owa słu-
żebna poznawszy męski głos podniosła krzyk i zwołała
inne kobiety. Te poodmykały drzwi, przeszukały wszyst-
ko, bo Klodiusz tymczasem uciekł, i złapały go w końcu
w izbie jednej ze służących, z którą razem wszedł do tego
domu.
Zajście stało się od razu głośne w całym Rzymie. Ce-
zar usunął Pompeję ze swego domu, a Klodiuszowi któryś
z trybunów ludowych wytoczył proces o świętokradztwo.
Rozdział dwudziesty dziewiąty
Początkowo Cyceron żył z Klodiuszem w zupełnie do-
brych stosunkach i w okresie zajść z Katyliną miał
w nim nawet gorliwego pomocnika i osobistego stróża.
Ale gdy Klodiusz, pozwany przed sąd, wypierał się prze-
stępstwa i twierdził, że w tym czasie w ogóle nie był w Rzy-
mie, lecz przebywał gdzieś w odległych dobrach, Cyceron
świadczył przeciw niemu, stwierdzając, że Klodiusz był
wówczas u niego w domu i rozmawiał z nim o pewnych
sprawach.
I to było prawdą. Cyceron jednak powiedział to, jak
się zdaje, nie gwoli prawdy, lecz po to, by uwolnić się od
zarzutów ze strony własnej żony, Terencji. Nienawidziła
ona Klodiusza z powodu jego siostry Klodii, która podo-
bno chciała się wydać za Cycerona i starała się o to za
pośrednictwem jakiegoś Tulliusza z Tarentu. Był to do-
bry znajomy Cycerona i żył z nim w najbardziej zażyłych
stosunkach, a równocześnie często zajeżdżał do Klodii,
która mieszkała w pobliżu domu Cycerona, i składał jej
wizyty. To właśnie dawało Terencji powody do podej-
rzeń. A że była kobieta z natury zawziętą i nad Cycero-
nem miała w domu zupełną przewagę, poduszczyła go,
by w jej interesie wystąpił przeciw Klodiuszowi i prze-
ciw niemu składał w sądzie zeznania.
Zresztą wielu innych, i to bardzo poważnych ludzi ze-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]