[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. Wiem, że nie umawialiśmy się na dziś, ale po tym, co się stało na pomoście,
musiałam zobaczyć, czy wszystko z tobą w porządku...
Nic mi nie jest zapewniła i zeskoczyła z nagrobka. Po prostu po ostatniej nocy jestem trochę nerwowa.
Delikatnie mówiąc - odparł z uśmiechem, ale widząc ponurą minę Cally, natychmiast spoważniał. Coś nie tak?
Nie chciała się przyznawać, że przyszła na cmentarz, aby pobyć sam na sam z myślami.
Po prostu mnie zaskoczyłeś powiedziała, próbując ukryć rozdrażnienie.
Co się stało? nie ustępował. Zachowujesz się, jakbyś była niezadowolona, że mnie widzisz.
To nie tak, Peter. Po prostu... no... to było dziwne patrzeć, jak próbujesz zabić moją przyjaciółkę.
Przecież dobrze wiesz, kim jestem i co robię.
Wiem, ale jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy, że zaatakujesz kogoś, kogo znam. Czemu mi nie powiedziałeś, że tam
będziesz?
- Nie miałem pojęcia, że pójdziesz do Izolatki. To Drummer postanowił obserwować klub.
- Kim jest Drummer?
- Jest, a raczej był, szefem brygady uderzeniowej. Staliśmy w vanie zaparkowanym naprzeciwko klubu. Drummer stwierdził,
że ta dziewczyna, którą potem pogoniliśmy, to pija-wa...
- Co?! - warknęła Cally, a jej oczy błysnęły złowieszczo.
- Przepraszam, chciałem powiedzieć wampir - poprawił się szybko Peter. - To on zadecydował o pościgu. Samantha i ja tylko
wykonywaliśmy rozkazy.
- Jaka Samantha?
- Dziewczyna, którą przypiekłaś - odpowiedział cierpko. - Doktor Willoughby mówi, że będzie potrzebowała kilku
przeszczepów skóry na plecach.
- A co mnie to obchodzi? Ona próbowała zabić Melindę!
- Czyli Samantha i Drummer zasłużyli sobie na to, co ich spotkało?
- Tak. To znaczy nie! - Cally zasłoniła twarz dłońmi. Cokolwiek powiedziała, brzmiało zle.
Nie była jeszcze gotowa na tę rozmowę. - Już sama nie wiem, co chciałam powiedzieć, Peter. Mam taki mętlik w głowie...
Cally, co się z tobą dzieje? - zapytał z niepokojem. Nigdy nie rozmawialiśmy ze sobą w ten sposób. Nie chodzi tylko o to,
co wydarzyło się na pomoście, prawda?
Przepraszam, że dziwnie się zachowuję. -Westchnęła ciężko. - Ale w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin tyle się
wydarzyło i po prostu muszę wszystko przemyśleć.
Co takiego?
Nie chcę teraz o tym rozmawiać.
Peter uśmiechnął się i pogłaskał ją po włosach.
Spróbuj poprosił. Sama mówiłaś, że jestem jedyną osobą, z którą możesz normalnie rozmawiać.
Nie tym razem stwierdziła i się odsunęła. Złapał ją za ramię i odwrócił do siebie, tak
że stanęli twarzą w twarz. Delikatnie uniósł jej podbródek i spojrzał prosto w błyszczące zielone oczy.
Widzę, że coś cię gnębi - rzekł cicho. Proszę, powiedz mi, co się stało.
Nic. Po prostu wszystko się... skomplikowało. Wczoraj w nocy, gdy wróciłam do domu, zastałam mojego ojca czekającego
na mnie w dużym pokoju.
%7łartujesz? Oczy Petera zrobiły się okrągłe ze zdziwienia.
Niestety nie westchnęła Cally. Chciałabym ci powiedzieć, kim on jest, ale to w tej chwili nie najlepszy pomysł.
Najpierw muszę się zastanowić, kim tak naprawdę jestem i gdzie jest moje miejsce.
A nad czym tu się zastanawiać? Uśmiechnął się krzepiąco. Jesteśmy sobie przeznaczeni i tylko to się liczy, prawda?
Chciał ją przytulić, ale wysunęła mu się z objęć.
Też tak myślałam, ale teraz nie jestem już taka pewna.
Jak to? Uśmiech Petera zgasł. Chyba nie chcesz ze mną zerwać?
Cholera, sama nie wiem! To wszystko jest takie pogmatwane! Chcę z tobą być, ale boję się, że jeśli nie przestaniemy się
spotykać, wydarzy się coś złego.
Nie rozumiem. Peter zmarszczył brwi. Zawsze mówiłaś, że nasz związek jest wart ryzyka, które podejmujemy. Co
sprawiło, że zmieniłaś zdanie?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]